PolskaSiwiec: wygrałem w sądzie z "Super Expressem"

Siwiec: wygrałem w sądzie z "Super Expressem"

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec poinformował, że wygrał w piątek proces cywilny z "Super Expressem" o artykuł z 1997 r. zatytułowany "Prokuratura ustaliła: minister wziął". Autorami tekstu byli Dorota Kania i Bertold Kittel.

Sąd Najwyższy w Warszawie oddalił kasację wyroku nakazującego dziennikarzom wydrukowanie przeprosin. "Kasacja pozwanych została oddalona i tym samym w sposób jednoznaczny i nie podlegający zaskarżeniu, po 7 latach dochodzenia prawdy - w atmosferze sensacji, pomówień i insynuacji - sprawiedliwość stanęła po mojej stronie" - napisał Siwiec w oświadczeniu przekazanym w piątek PAP.

W 1997 r. "SE" napisał, że szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego dostał terenowe mitsubishi wartości 100 tys. dolarów od Włodzimierza Wapińskiego - biznesmena ze szwedzkim paszportem. Auto skradziono, gdy kierowca Siwca pojechał nim do myjni w Warszawie. W artykule pod tytułem: "Prokuratura ustaliła: minister wziął", gazeta pytała, czy przyjmując taki prezent, Siwiec nie "zaciągnął długu wdzięczności" u Wapińskiego, znajomego Aleksandra Kwaśniewskiego.

Reprezentujący pozwanych mec. Grzegorz Rybicki potwierdził, że Sąd Najwyższy odrzucił kasację wyroku w części dotyczącej dziennikarzy - autorów artykułu - uwzględnił ją jednak w przypadku redaktor naczelnej "Super Expressu". Dziennikarze mają umieścić w "Super Expressie" ogłoszenie przepraszające Siwca za publikację. Wydawca i dziennikarze mają zapłacić 10 tys. zł - podał mec. Rybicki.

Siwiec poinformował, że przekaże te pieniądze "na stypendia dla potrzebujących maturzystów województwa wielkopolskiego".

Rybicki powiedział, że sąd nie kwestionował rzetelności dziennikarskiej autorów tekstu. "O ocenie sądu zaważył tytuł - pierwsza strona gazety - uznał, że był przesadzony i zbyt radykalny".

Proces w tej sprawie toczył się od 1999 roku. W 2001 r. Siwiec wygrał proces w sądzie okręgowym, w listopadzie 2002 r. apelację. Po decyzji Sądu Najwyższego wyrok jest prawomocny.

W 1997 r. przed wydrukowaniem artykułu dziennikarze "SE" chcieli rozmawiać na ten temat z Siwcem. Minister odmówił, natomiast po wydrukowaniu tekstu zaprzeczył doniesieniom gazety. Pozwał autorów artykułu, redaktora naczelnego oraz wydawcę "SE", żądając przeprosin i wpłaty 300 tys. zł zadośćuczynienia z przeznaczeniem na cel społeczny.

Oświadczył, że auta nie dostał w prezencie, lecz tylko "w krótkie użytkowanie". Dodał, że zawarł ustną umowę ze znanym mu od dawna Wapińskim, który prosił go o dostarczenie auta do Austrii w góry (często tam jeździli, a Wapiński musiał jeszcze na kilka dni lecieć w interesach do USA). "To była kwestia obustronnej korzyści: jemu chodziło o dostarczenie auta w góry, a mnie - o bezpieczny przejazd tam z rodziną" - powiedział Siwiec.

W lutym 2001 r. sąd częściowo uwzględnił pozew Siwca. Sąd przyznał, że dziennikarze zachowali należytą staranność w zdobywaniu i weryfikowaniu informacji, ale uznał, że przedstawili je nierzetelnie, m.in. używając co do auta słowa "prezent". Sąd uznał za najmniej rzetelny tytuł artykułu, który zawierał sugestię, że przeciw Siwcowi toczy się postępowanie prokuratorskie. Sąd podkreślił, że trudno uznać, by dostając auto w krótkie użytkowanie Siwiec "odniósł jakąś korzyść w pejoratywnym tego słowa znaczeniu". Sędzia dodała zarazem, że cała sytuacja "mogła budzić wątpliwości co do uczciwości pana ministra".

Sąd Okręgowy zasądził 10 tys. zł zadośćuczynienia. Tylko taką sumę uznał za stosowną w kontekście tego, że sam Siwiec "unikał wyjaśnienia sytuacji" i odmawiał dziennikarzom wypowiedzi przed drukiem artykułu. "To, że dziennikarze nie mieli więcej informacji, to wina samego powoda" - podkreśliła wówczas sędzia. "Powód powinien był sam, wiedząc, w jak niezręcznej jest sytuacji, odpowiadać uczciwie i udzielać wszechstronnych informacji" - dodała.

W 2001 r. Sąd Apelacyjny oddalił apelację "Super Expressu", potwierdzając ustalenia sądu I instancji. Sąd uznał, że informacje, którymi dysponowali dziennikarze, nie uprawniały ich do zamieszczenia takiego tytułu publikacji, jaki się ukazał.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)