Pojedynek Sikorski-Nawrocki. Żart i błyskawiczna riposta
Karol Nawrocki, prezes IPN i wspierany przez PiS kandydat na prezydenta RP, jest krytykowany za nieuzasadnione wydatki na zagraniczne podróże. Według ustaleń "Gazety Wyborczej" jego wyjazdy jako szefa IPN i dyrektora Muzeum II Wojny Światowej kosztowały podatników blisko 800 tys. zł. Z wyjazdów Nawrockiego próbował zażartować minister Radosław Sikorski. Szybko dostał odpowiedź.
Karol Nawrocki, kandydat na prezydenta popierany przez PiS, znalazł się w ostatnich dniach w ogniu krytyki ze strony Koalicji Obywatelskiej. Jako wiceprezes i prezes IPN oraz dyrektor Muzeum II Wojny Światowej Nawrocki odbył łącznie 53 podróże, które kosztowały podatników blisko 800 tys. zł.
Według posłów KO Patryka Jaskulskiego i Adriana Witczaka Nawrocki zwiedził cały świat, nie wydając przy tym ani złotówki z własnej kieszeni. Apelują o wyjaśnienie, co załatwił za te publiczne pieniądze.
Sikorski zadrwił z Nawrockiego. Odpowiedź była kąśliwa
W tej sprawie zwrócił się bezpośrednio, za pomocą mediów społecznościowych, do Karola Nawrockiego minister Radosław Sikorski. Minister spraw zagranicznych postanowił zażartować, a szef IPN odpowiedział.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wjechał pod samochód. Moment potrącenia rowerzysty
"Ponieważ Wysoka Przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw polityki zagranicznej poprosiła mnie o złożenia wizyty w Zimbabwe jako Prezydencja, chciałbym niniejszym zapytać prezesa, jakie polskie sprawy można tam przy okazji załatwić" - napisał Sikorski na platformie X.
Nawrocki odpowiedział Sikorskiemu, a przy okazji uderzył w swojego rywala Rafała Trzaskowskiego.
"Ja już załatwiłem bardzo ważną sprawę - cmentarz dla polskich cywilów z IIWŚ. Posłucha Pan na miejscu, jakie wrażenie to zrobiło na lokalnej społeczności. Wracamy po swoich, budujemy powagę państwa polskiego" - napisał Nawrocki.
Przeczytaj również: PiS rozpoczyna zbiórkę podpisów. "Panie Donaldzie, sprawa się rypła"
Wyjaśnił, że odwiedził to miejsce z grupą harcerzy. Załączył też kąśliwą uwagę: "Także może Pan Minister - wzorem partyjnego kolegi, który chce być prezydentem - nic nie robić. Śniadanie, obiad, kolacja, dwa samozachwyty, lokalna elita i do domu. Have fun" - zadrwił.
Kandydata wspieranego przez jego ugrupowanie w obronę wziął też w środę szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Tłumaczył, że podróże, które - jak wylicza "GW" - wiodły na Hawaje, do Japonii, Chin, Australii, Nowej Zelandii, a także do Zimbabwe, Meksyku, Argentyny i oblot Stanów Zjednoczonych - miały charakter służbowy.
Prezes miał pojawiać się wszędzie tam, gdzie znaleźli się Polacy. Błaszczak wyjaśniał, że chodzi o tych, "którzy nie mogli wrócić do Polski, ze względu na reżim komunistyczny".
Źródło: PAP/GW/X