Trwa ładowanie...
d320yi9
18-07-2006 12:16

Sikorski: nasi żołnierze w Libanie są bezpieczni

Ewakuacja Polaków z Libanu jest niewątpliwie ryzykowna, tam jest wojna,ale robimy, co możemy, aby zminimalizować ryzyko.Chciałbym też uspokoić rodziny naszych żołnierzy przebywających w Libanie - wokół naszych baz, nawet jeśli przelatują pociski czy słychać jakieś odgłosy walk, póki co jest bezpiecznie - powiedział Minister Obrony Narodowej Radosław Sikorski w "Sygnałach Dnia".

d320yi9
d320yi9

Sygnały Dnia PR1: Dziś rano ma rozpocząć się ewakuacja polskich obywateli z Libanu. Według ostatnich informacji polskiej ambasady w Bejrucie zgłosiło się około dwustu-dwustu pięćdziesięciu osób, które chcą wrócić do kraju. Znamy dokładną liczbę tych osób?

Radosław Sikorski: Ta liczba stale rośnie, wzrosła od czasu, gdy postawiliśmy nasz transport lotniczy do dyspozycji Ministerstwa Spraw Zagranicznych i zwiększyliśmy liczbę samolotów, które będą przerzucać naszych rodaków.

Jeżeli wiemy, że ich chce wrócić 200-250, to ilu zostanie?

- Są jeszcze znaczne bagaże, bo to są ludzie, którzy w niektórych przypadkach część swojego dobytku chcą uratować. Ale w porozumieniu z MSZ monitorujemy sytuację i dostosowujemy nasze możliwości, oczywiście, do sytuacji, bo chcemy, aby społeczeństwo miało przekonanie, że za te pieniądze spore, które łoży na wojsko, właśnie w tego typu sytuacjach można na nas liczyć.

Wiadomo, ilu tam jeszcze cywilów w Libanie zostanie?

- To są szacunki. Oczywiście, nikogo nie zmuszamy, ale zarówno ambasada, jak i attachat przyjmują zgłoszenia.

d320yi9

Czy ewakuacja jest dobrze zaplanowana, będzie bezpieczna, pana zdaniem?

- To jest niewątpliwie ryzykowne, tam jest wojna, padają bomby i pociski, więc robimy, co możemy, aby zminimalizować ryzyko, ale wyeliminować się go nie da.

W jaki sposób planuje się taką ewakuację? Czy są prowadzone rozmowy z Hezbollahem, ze stroną izraelską, żeby tego konkretnego konwoju starać się nie ruszać, żeby te bomby tam nie wybuchały, krótko mówiąc?

- Nasi dyplomaci kontaktują się z obydwoma stronami, a także z Organizacją Narodów Zjednoczonych. Nasi żołnierze służą w misji UNIFIL-u. Oczywiście, są pod komendą ONZ, a nie naszą bezpośrednią narodową, ale sądzimy, że to jednak oznacza, że ONZ ma wobec Polaków pewne zobowiązania i mamy nadzieję, że uzyskamy pomoc ze strony kontyngentu. Trudność polega na tym, że kontyngent ONZ-owski ma mandat do działań jedynie w południowym Libanie, a ewakuacja pójdzie innymi drogami.

Pójdzie na północ, trzeba będzie przekroczyć granicę libańsko-syryjską i tam, po stronie syryjskiej żadnych problemów nie należy się spodziewać?

- Przewidujemy opóźnienia na granicy. To w tego typu sytuacji jest, niestety, nieuniknione.

Ale sądzi pan, że wiadomo, jak długo może potrwać to opóźnienie?

- Gdybym wiedział, to bym próbował je zminimalizować, ale w tej chwili z Libanu uciekają tysiące osób, więc to jest sytuacja, w której trudno cokolwiek przewidzieć, sytuacja, która zmienia się co chwila.

d320yi9

Czy jest tajemnicą, gdzie dokładnie czekają nasze samoloty?

- Nie chcemy tego potwierdzać, bo nie jesteśmy jedynymi, którzy czytają gazety, czytają media, mogą w Internecie śledzić nasze słowa, a bezpieczeństwo naszych rodaków i naszego sprzętu jest dla nas najważniejsze.

Ale przecież w tej wojnie cywile nie są celem.

- Ale giną.

Myśli pan, że kto mógłby być zainteresowany takimi informacjami? Kto mógłby ich szukać w Internecie czy w naszych gazetach?

- W tego typu sytuacjach różnym partiom konfliktu może zależeć na umiędzynarodowieniu tego konfliktu. Nawet nie chcemy spekulować. Myślę, że im więcej informacji przekażemy wtedy, gdy samoloty już będą w powietrzu, tym lepiej. Musimy też pamiętać, że w Libanie w ramach sił tymczasowych ONZ służy około dwustu polskich żołnierzy.

d320yi9

- Dwustu czternastu.

Co z nimi się stanie?

- Tam mamy do czynienia z tak zwanym alarmem schronowym. Czasami jest bezpiecznie, żołnierze wychodzą, czasami mniej. To jest formacja bardzo lekko uzbrojona, nasi żołnierze są logistykami dla ONZ. Rozważaliśmy użycia naszych żołnierzy, zwrócenia się z prośbą do ONZ o ochronienie naszego konwoju, ale to jest trudne, bo oni służą bardzo blisko granicy z Izraelem, na samym południu kraju, 150 kilometrów od Bejrutu, więc sam przerzut byłby niebezpieczny, gdyż poruszanie się po drogach jest w tej chwili wyjątkowo ryzykowne.

Alarm schronowy polega na tym, że oni właściwie cały czas siedzą w schronie, tylko kilku z nich jest na zewnątrz, pilnuje tego terenu. Czy tak długo będzie? Czy oni zostaną ewakuowani stamtąd?

- Sytuacja taktyczna wokół naszych baz jest lepsza niż sytuacja strategiczna w całym rejonie działań. To wygląda bardzo groźnie w telewizji, ale chciałbym uspokoić rodziny, że wokół naszych baz, nawet jeśli przelatują pociski czy słychać jakieś odgłosy walk, póki co jest bezpiecznie.

Nie wiadomo, jak długo i nie wiadomo, jak długo tam jeszcze zostaną.

- Nie wiadomo. Oby jak najkrócej, bo, oczywiście, niestabilność w tym regionie nie służy ani naszym żołnierzom, ani generalnie naszym interesom. Już widzimy, co się dzieje z ceną ropy.

d320yi9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d320yi9
Więcej tematów