Sikorski: czas na decyzję ws. komisji śledczej dot. afery taśmowej do czerwca
Marszałek sejmu Radosław Sikorski pytany o wniosek ws. komisji śledczej dot. afery taśmowej powiedział, że ma czas do namysłu do połowy czerwca, a decyzję podejmie "w świetle działań prokuratury", której ufa. Dodał, że sam był przez prokuraturę przesłuchiwany.
Powołania komisji śledczej ws. afery taśmowej domagały się PiS i SLD po piątkowej publikacji "Gazety Wyborczej", która napisała, że gdy Bartłomiej Sienkiewicz był szefem MSW, tajna grupa utworzona latem 2014 r. w tym resorcie badała, czy za "aferą podsłuchową" stoją byli szefowie ABW, SKW i BOR oraz urzędujący szef CBA. PiS złożyło wniosek o powołanie komisji śledczej w sprawie tzw. afery taśmowej we wrześniu ub.r.
Sikorski powiedział na wtorkowej konferencji prasowej, że kwestia powołania komisji była poruszana na konwencie seniorów. - Mam czas do namysłu bodajże do połowy czerwca, więc będzie to przedmiotem mojej ciągłej refleksji. Ostateczną decyzję podejmę w świetle działań prokuratury - zaznaczył.
- Mam wrażenie, że sprawa jest wykorzystywana politycznie. Jeśli chodzi o przestępstwa popełnione wokół tej sprawy to właściwym organem jest prokuratura. Nie jestem do końca przekonany, że celem komisji nie byłoby epatowanie tymi nielegalnymi materiałami i potęgowanie szkód, jakie poniosły ofiary tej afery. Mam nadzieję, że sprawcami zajmie się prokuratura - mówił Sikorski.
- Byłem niedawno przesłuchiwany w charakterze świadka-poszkodowanego. O ile wiem, śledztwo jest przedłużone do kwietnia. Póki co ufam prokuraturze w tej sprawie. Mam nadzieję, że doprowadzi ją do finału - podkreślił.
- Mam nadzieję, że prokuratura postawi zarzuty tym, którzy dokonali nielegalnych nagrań; tym, którzy dopuścili się jakichkolwiek przestępstw w związku z tą sprawą, niezależnie od tego, kogo miałyby one dotyczyć - ocenił.
Polityk podkreślił, że komisje śledcze są powoływane wtedy, gdy "Sejm uzna, że normalne mechanizmy państwowe, czy powołane do tego instytucje z takich czy innych powodów nie potrafiły sobie poradzić z daną sprawą".
Sprawę podsłuchiwania w dwóch warszawskich restauracjach kilkudziesięciu osób, m.in. polityków, ujawnił w ub.r. tygodnik "Wprost". Jedną z nielegalnie podsłuchanych rozmów była rozmowa Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką.
Śledztwo ws. podsłuchania prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa - Praga. Prokuratura pod koniec czerwca ub.r. postawiła zarzuty biznesmenowi Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznał się do tych zarzutów i zapewniał, że jest niewinny.
W połowie grudnia 2014 r. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła inne śledztwo - dotyczące rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka z b. wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem. Wszczęto je w sprawie przekroczenia uprawnień przez b. wiceministra finansów poprzez podjęcie niezgodnych z prawem działań w celu udaremnienia kontroli skarbowej w firmie żony Nowaka.
We wrześniu 2014 r. jeden z wątków umorzyła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Było to śledztwo w sprawie podsłuchanej nielegalnie rozmowy ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką. Prokuratura uznała, że żaden z funkcjonariuszy publicznych nie przekroczył uprawnień, nie miało też miejsca niedopełnienie obowiązków.