Siemoniak: "Frasyniuk powinien przeprosić". Poseł komentuje sytuację na granicy
Tomasz Siemoniak uważa, że sytuacja na granicy Polski z Białorusią szkodzi wizerunkowi naszego kraju i jest atakiem ze strony Aleksandra Łukaszenki. Były szef MON skomentował też słowa Władysława Frasyniuka. - Powinien przeprosić - podkreślił.
Zdaniem byłego ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka funkcjonariusze Straży Granicznej i Wojska Polskiego, którzy działają właśnie na granicy z Białorusią, są w bardzo trudnej sytuacji.
- Widzimy tyle, co w telewizji i w telewizji wygląda to fatalnie. Nikt w Polsce, kto potrafi normalnie ocenić tę sytuację, nie ma z tego powodu dobrego samopoczucia. Te obrazki są dla Polski szkodliwe - ocenił polityk Platformy Obywatelskiej w Polsat News.
Przypomnijmy, że w okolicy wsi Usnarz Górny koczuje kilkudziesięciu uchodźców z Iraku oraz Afganistanu. Było ich więcej, ale po kilku nocach w chłodzie i deszczu zniknęły stamtąd kobiety wraz z dziećmi. Polskie służby nie dopuszczają do potrzebujących ludzi, którzy chcieliby im udzielić pomocy medycznej lub przekazać jedzenie, śpiwory czy namioty. Udaje się to tylko sporadycznie.
Zobacz także: Granica polsko-białoruska. Relacja z obozowiska afgańskich uchodźców
Politycy Prawa i Sprawiedliwości tłumaczą, że uchodźcy wciąż znajdują się po Białoruskiej stronie, więc mundurowi nie mają obowiązku udzielania im pomocy, a jedynie zabezpieczają granicę przed nielegalnym przekroczeniem.
- Czy to się dzieje na Białorusi, czy na Ukrainie, to nie ma znaczenia. Uważamy się za państwo zachodnie i cywilizowane, a nie potrafimy poradzić sobie z takim problemem - wyjaśnił Siemoniak.
"Uchodźcy nie przyszli tutaj na piechotę. Przylecieli na Białoruś"
Poseł w rozmowie z dziennikarzem Polsat News zauważył, że działania Ministerstwa Spraw Zagranicznych są spóźnione, ponieważ transfer uchodźców przez Białoruś odbywa się od kilku miesięcy, a w zupełnie niekontrolowany sposób około 700 osób "rozpłynęło się już w Polsce".
- Nie ma żadnych wątpliwości, że uchodźcy nie przyszli tutaj na piechotę z Iraku lub Afganistanu. Przylecieli samolotami na Białoruś i zostali przywiezieni na granicę - powiedział Siemoniak, którego zdaniem jest to cyniczny plan Aleksandra Łukaszenki na wywołanie zamieszania w Unii Europejskiej.
- Trzeba w tym jednak widzieć biednych ludzi, którzy z naiwności lub bezradności, płacąc komuś niemałe pieniądze, znaleźli się na granicy UE - podkreślił.
Powołał się także na słowa Donalda Tuska, że "granice muszą być szczelne", ale moralnym obowiązkiem jest udzielenie pomocy osobom, które jej potrzebują. Jak dodał, najważniejsze, aby robić to w sposób kontrolowany.
"Frasyniuk powinien przeprosić"
Polityk odniósł się także do słów Władysława Frasyniuka, który dzień wcześniej na antenie TVN24 powiedział o sytuacji na granicy z Białorusią: "Tak nie postępują żołnierze. Śmieci po prostu. To nie są ludzkie zachowania - trzeba to mówić wprost".
- Takie słowa nigdy nie powinny paść, bo są odbierane jako ocena wszystkich żołnierzy czy funkcjonariuszy. Nawet jeśli Frasyniukowi nie odpowiada zachowanie konkretnych żołnierzy, to jest zbyt doświadczonym politykiem, by w taki sposób mówić. Chciałbym, żeby za te słowa przeprosił - powiedział Siemoniak.
Dodał, że wypowiedź Frasyniuka nie jest jednak sprawą, którą powinna badać prokuratura. - Lepiej, żeby prokurator zajął się tzw. wyborami kopertowymi i tym, na co przeznaczone zostało 70 milionów złotych - podkreślił.