PolitykaSiemoniak: CBA i prokuratura najpierw mają człowieka, a potem znajdują paragraf

Siemoniak: CBA i prokuratura najpierw mają człowieka, a potem znajdują paragraf

• Zdaniem Tomasza Siemoniaka wyraźnie widać, że CBA i prokuratura działają politycznie
• Rozmówca RMF FM przytacza przykłady Zdanowskiej, czy Żuka, które jego zdaniem są dowodem na to, że PiS bierze się za samorządy
• "Ogłaszam czerwony alarm" - napisał z kolei na ten temat Ludwik Dorn

Siemoniak: CBA i prokuratura najpierw mają człowieka, a potem znajdują paragraf
Źródło zdjęć: © WP

- Zaczęło się od kontroli wszystkich urzędów marszałkowskich, takie działanie ewidentnie publiczne. Potem był prezydent Lublina, teraz prezydent Łodzi - wymieniał Tomasz Siemoniak w RFM FM.

Przytoczył też słowa Ludwika Dorna, który w "Gazecie Wyborczej" stwierdził, że to jest czerwony alarm. W tekście pt. Centralne Biuro Ataku politycznego. Ogłaszam alarm napisał: "Uważam sprawę prezydent Łodzi za alarmującą, może nawet ważniejszą niż konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego. Opozycja powinna objąć ją kontrolą parlamentarną przy wykorzystaniu wszystkich środków".

- Trwa obława. Wyraźnie widać, że CBA, prokuratura działają politycznie: mają człowieka i dopiero znajdują paragraf - mówił z wiceszef Platformy Obywatelskiej, były minister obrony Tomasz Siemoniak w RMF FM.

- Przykłady Zdanowskiej i Żuka to są przykłady, jak PiS chce się zabrać do samorządów (…) i być może przygotować wcześniejsze wybory w samorządach, zmienić ustrój samorządowy czy też odebrać im fundusze europejskie - dodał.

Zdaniem Ludwika Dorna sprawa jest alarmująca. Dorn uważa nawet, że jest to sprawa o wiele poważniejsza niż konflikt wokół TK. "Opozycja powinna objąć ją kontrolą parlamentarną przy wykorzystaniu wszystkich środków: interpelacji, zapytań w sprawach bieżących, wniosków o informację bieżącą na posiedzeniu Sejmu, a przede wszystkim odrębnych posiedzeń komisji do spraw służb specjalnych i komisji sprawiedliwości" - pisze poseł niezrzeszony.

W obronie Hanki

W niedzielę zorganizowano "spacer dla Hanki". Około 500 osób chciało w ten sposób wyrazić wsparcie dla prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej, której w piątek prokuratura postawiła zarzuty.

- Hannie Zdanowskiej może grozić do pięciu lat więzienia - poinformował Radio Łódź Roman Witkowski, rzecznik gorzowskiej prokuratury. Dodał, że prezydent Łodzi nie przyznała się do zarzutów. Odmówiła również składania wyjaśnień. Prokurator stwierdził, że wobec podejrzanej nie stosowano żadnych środków zapobiegawczych, sama stawiła się na wezwanie.

Oprac. Małgorzata Jaworska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (118)