Trwa ładowanie...
21-07-2004 16:00

Siedem osób porażonych w Tatrach

Siedmioro turystów ucierpiało po
południu w Tatrach w dwóch - jak się ostatecznie okazało
- wypadkach porażenia piorunem. Według lekarzy życiu
poszkodowanych nie zagraża niebezpieczeństwo. Turyści pozostaną
w szpitalu na obserwacji.

Siedem osób porażonych w TatrachŹródło: AFP
d2edqpb
d2edqpb

Osoby te doznały lekkich obrażeń ciała, niektóre z nich mają poparzenia II stopnia, ale nie są one rozległe. Tuż po porażeniu część poszkodowanych straciła na krótko przytomność.

Siedmioro rannych

Według ostatnich danych pod szczytem Giewontu piorun raził w sumie trzy osoby, w tym kobietę i jej syna, a czwarta osoba doznała tam obrażeń, upadając w trakcie wyładowania atmosferycznego. Tuż pod wierzchołkiem niedalekiej Kopy Kondrackiej piorun raził rodzinę - mężczyznę, kobietę i dziecko. Przez dłuższy czas wiadomo było w sumie o pięciu ofiarach burzy, ale po upływie półtorej godziny spod Giewontu na Kalatówki dotarły dwie ostatnie - szósta i siódma osoba poszkodowana w czasie burzy w Tatrach.

O godz. 13.20 do centrali Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego dotarło pierwsze zgłoszenie telefoniczne - z rejonu Giewontu. W dwadzieścia minut później dotarła druga, bardzo podobna informacja z rejonu Kopy Kondrackiej.

Informacje nie były precyzyjne, na początku nie wiadomo było, czy wydarzył się jeden, czy dwa wypadki. Z Zakopanego w Tatry wyleciał śmigłowiec Mi-2 z lekarzem i ratownikami na pokładzie, aby rozeznać sytuację i udzielić pomocy poszkodowanym. W powrotnej z tego lotu maszyna zabrała pierwszą poszkodowaną osobę z rejonu Giewontu.

d2edqpb

Pięć lotów w Tatry

W sumie maszyna wykonała pięć lotów z Zakopanego w Tatry i z powrotem, a w ich ramach dwanaście przelotów z lekarzem i ratownikami między różnymi punktami w górach. W kursach powrotnych maszyna przetransportowała do zakopiańskiego szpitala pięcioro poszkodowanych turystów.

Dopiero koło godz. 15.00 - kiedy wydawało się, że w burzy w Tatrach ucierpiało w sumie pięcioro turystów - o pomoc poprosiły TOPR dwie osoby, które z Giewontu dotarły do schroniska na Kalatówkach. Tam jeden z turystów zaczął odczuwać problemy ze wzrokiem i dlatego zdecydowali się wezwać ratowników. Na Kalatówki pojechał TOPR-owski samochód, który przewiózł poszkodowanych do szpitala w Zakopanem.

W środę wczesnym popołudniem nad Tatrami przeszła gwałtowna i szybko przemieszczająca się burza. Wszystko wskazuje na to, że zaskoczyła w eksponowanym terenie turystów, którzy na widok nadciągających chmur i wyładowań nie zeszli na czas w doliny. Pod koniec akcji ratowniczej nadciągnęła kolejna burza, która m.in. spowodowała kilkunastominutowe wyłączenie prądu i telefonów stacjonarnych w centrali TOPR w Zakopanem.

Lekkomyślni turyści

Ratownicy, biorący udział w lotach po ofiary w rejon Giewontu i Kopy Kondrackiej, relacjonowali, że z pokładu śmigłowca widzieli innych turystów, którzy mimo nadchodzącej następnej burzy pozdrawiali ich stojąc na szczytach. TOPR-owcy byli oburzeni lekkomyślnością turystów.

Do wypadków porażenia piorunem dochodzi w Tatrach niemal każdego lata. W przeszłości zdarzały się też i takie, które kończyły się śmiercią turystów. Oblegany przez turystów Giewont, na wierzchołku którego stoi 15-metrowy żelazny krzyż, jest jednym z najniebezpieczniejszych pod tym względem szczytów w Tatrach.

d2edqpb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2edqpb
Więcej tematów