ŚwiatSiedem lat temu przeżyli piekło. Nepalczycy wspominają trzęsienie ziemi

Siedem lat temu przeżyli piekło. Nepalczycy wspominają trzęsienie ziemi

- Każda sekunda wydawała się być wiecznością. Myślałam, że wszyscy zginiemy - mówi Wirtualnej Polsce Manisha. Siedem lat temu Nepal został dotknięty silnym trzęsieniem ziemi. Poruszające obrazki z kraju położonego między Chinami a Indiami obiegły światowe media. Nepalczycy, z którymi rozmawialiśmy, doskonale pamiętają, gdzie byli i co robili, gdy doszło do kataklizmu. Pamiętają także uczucie niepewności, które towarzyszyło im w kolejnych dniach.

Siedem lat temu natura dała o sobie znać. Jeszcze nie wszystkie straty udało się naprawić, trwa odbudowa Katmandu Durbar Square
Siedem lat temu natura dała o sobie znać. Jeszcze nie wszystkie straty udało się naprawić, trwa odbudowa Katmandu Durbar Square
Źródło zdjęć: © WP | Karol Borawski

25 kwietnia 2015 roku, ciepłe sobotnie przedpołudnie. Dla Nepalczyków dzień wolny od pracy. Wielu z nich przebywało w domach, nie byli świadomi zbliżającego się zagrożenia. O 11:56 około 8 kilometrów pod ziemią, w pobliżu miejscowości Barpak w dystrykcie Gorkha, zaledwie 150 kilometrów od Katmandu, miało miejsce epicentrum. Sejsmografy odnotowały magnitudę o sile 8.1 w skali Richtera. Wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. W kolejnych minutach setki tysięcy ludzi stały się świadkami obrazów, które stają im przed oczami do dnia dzisiejszego.

Manisha z Katmandu udała się z wizytą do mieszkających w innej dzielnicy dziadków. Chewang Tamang mimo soboty zdecydował się wziąć dodatkowy dyżur jako taksówkarz. Lekh Darai pracował wówczas w Malezji, miał właśnie dzwonić do rodziny. Zamiast sygnału oczekiwania na połączenie, w słuchawce była głucha cisza.

- Zawiozłam skuterem swojego brata Anisha do wujka, a sama pojechałam odwiedzić dziadków. Byłam na piętrze ich domu i oglądałam film, kiedy doszło do trzęsienia ziemi. Babcia i dziadek leżeli na podłodze w kuchni. Dołączyłam do nich. Trzęsienie było tak silne, że nie bylibyśmy w stanie w tym momencie opuścić domu. Wszystko się trzęsło, spadały naczynia, słychać było dźwięk tłuczonego szkła. Każda sekunda wydawała się być wiecznością. Myślałam, że wszyscy zginiemy. Czułam się, jakby to wszystko było nierealne, jakby to był koszmarny sen - opowiada Wirtualnej Polsce Manisha. Przyznała, że nie mogła zostawić dziadków i uciec sama. Zastanawiała się, czy jej rodzina i brat, którego odwiozła do wujka, są bezpieczni. Na kontakt z nimi trzeba było jeszcze poczekać.

W tym momencie sytuacja była już dramatyczna. Trzęsienie ziemi spowodowało lawinę śnieżną w okolicach Mount Everest, zabijając 22 himalaistów. Był to najtragiczniejszy dzień w historii himalaizmu. Także w dolinie Langtang doszło do ogromnej lawiny. 250 mieszkańców regionu uznano za zaginionych. Kataklizm poważnie dotknął stolicę kraju - Katmandu. Poważnie uszkodzone zostały miejsca wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO - Katmandu Durbar Square, Bhaktapur Durbar Square, świątynia Changu Narayan, słynna w buddyjskim świecie Boudhanath Stupa czy znana jako Świątynia Małp - Swayambhunath Stupa. Wysoka na ponad 60 metrów wieża Dharahara runęła, zabijając przebywających w niej turystów.

Odbudowana świątynia Swayambhunath Stupa
Odbudowana świątynia Swayambhunath Stupa © WP | Karol Borawski

Siedem lat temu przeżyli piekło. Nepalczycy wspominają trzęsienie ziemi

Moment trzęsienia ziemi został zarejestrowany przez wielu przebywających w stolicy turystów, a także przez kamery przemysłowe. Wstrząsające obrazki obiegły wszystkie światowe media. Liczba ofiar była w tym momencie trudna do oszacowania. Służby ratownicze nie nadążały z niesieniem pomocy, wszędzie były ciała. Moment kataklizmu był pierwszą częścią dramatu. Tuż po tym, jak pierwsze wstrząsy ustały, pojawiły się obawy o zdrowie najbliższych.

- Kiedy doszło do trzęsienia ziemi, akurat miałem kurs. Większość ulic w Katmandu jest ciasna i zatłoczona. Akurat wtedy jechałem trzypasmową drogą. Gdy to się wydarzyło, zatrzymałem auto na środku drogi i pomyślałem: "jestem bezpieczny, jestem w najbezpieczniejszym miejscu, w jakim tylko mogłem się znaleźć" - powiedział Wirtualnej Polsce Chewang Tamang. - Od razu potem pomyślałem, czy z moją rodziną jest wszystko w porządku. Takie same myśli miał Lekh Darai, który wyjechał za pracą do Malezji. Miał się skontaktować z rodziną. Gdy nadeszły doniesienia o potężnym trzęsieniu ziemi, szybko chwycił za telefon. Odpowiedziała mu głucha cisza. Dopiero na drugi dzień dostał informacje, że jego rodzina jest cała i zdrowa.

- Nie było prądu. Linie telefoniczne nie działały. Kiedy już pojawił się zasięg, linie były przeciążone. Internet nie działał - relacjonuje Manisha. - Po kilku godzinach udało mi się dodzwonić do rodziców. Miałam tylko jedno pytanie: "Czy wszyscy są cali?". Potwierdzili, że wszystko jest z nimi w porządku, ale nie mają kontaktu z moim bratem. Obawiałam się najgorszego. Pojechałam tam z wujkiem. Na szczęście mój brat, wujek, u którego przebywał i nasi kuzyni przeżyli. Obok domu mojego wujka był siedmiopiętrowy budynek, który się zawalił. Mówi się, że tylko tam zginęło ponad sto osób. Mój brat to wszystko widział. Po wszystkim cały czas płakał. Bardzo trudno było go uspokoić. Budynek runął na jego oczach, widział wiele ciał.

Manisha przyznała, że przez kilka następnych dni nie mogła wrócić do domu, a cały czas odczuwalne były wstrząsy wtórne. - W domu mojej babci był generator prądu. Mogłam naładować telefon i poinformować rodzinę, że jesteśmy bezpieczni. Również pisało do mnie wielu przyjaciół z zagranicy, którzy starali się dowiedzieć o losie swoich bliski, a ja byłam jedyną osobą, która w ich komunikatorze wyświetlała się jako aktywna. Większość moich przyjaciół wyszła bez szwanku. Brat i bratowa jednego z moich przyjaciół zginęli.

Przez następnych kilka dni większa część mieszkańców Katmandu spała na zewnątrz w obawie przed powtórnymi wstrząsami (powtarzały się z mniejszym lub większym nasileniem przez kolejny miesiąc). Rodziny Manishy, Chewanga i Lekha wyszły z trzęsienia ziemi cało. Wielu nie miało tego szczęścia. Według oficjalnych danych zginęło niespełna 9 tysięcy osób, 22 tysiące zostało rannych, a 3,5 mln zostało bez dachu nad głową. Nepal leży w aktywnej strefie sejsmicznej związanej z przesuwaniem się płyt tektonicznych. Trzęsienie ziemi z 2015 roku było największym od niespełna 80 lat. Ze względu na położenie Nepalu pojawia się pytanie nie o to, czy nastąpi kolejne trzęsienie ziemi, ale kiedy to się stanie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)