Sieciówka w kagańcu
Sara ma pięć lat i własny bilet miesięczny
na autobus. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że
Sara to rottweiler. Bilet wystawiło jej olsztyńskie MPK. Zresztą
nie tylko temu jednemu - pisze "Gazeta Olsztyńska".
Michał Kobuszewski, emeryt z Olsztyna, codziennie dojeżdża do pracy autobusem. Pracuje jako stróż w zakładzie wulkanizacyjnym. W pracy pomaga mu Sara, pięcioletnia rottweilerka.
- Na początku kasowałem jej bilety jednorazowe, ale to strasznie drogo wychodziło - mówi Michał Kobuszewski. - Postanowiłem więc spróbować wyrobić jej sieciówkę.
Pan Michał przyznaje, że łatwo nie było. W olsztyńskim MPK nie bardzo wiedzieli, jak zareagować na taką prośbę, bo nikt wcześniej o taki bilet nie prosił.
Na bilecie miesięcznym jest imię psa i dane jego właściciela. Jest też zdjęcie Sary. - Przez to zdjęcie nieraz było dużo śmiechu, zwłaszcza że my przeważnie jeździmy trzydziestką, czyli linią, z której korzystają głównie studenci - przyznaje pan Michał. - Starsi kontrolerzy już nas znają i nawet nie proszą o bilet. Ale co się zmienia ekipa i przychodzą do pracy młodzi, zaczyna się. Doświadczeni podpuszczają ich, że na pewno nie mamy biletu. A potem się śmieją, widząc jaką minę ma kontroler, gdy pokazuję mu bilet Sary.
- Ale dziwią się też pasażerowie - przyznaje Michał Kobuszewski. - Studenci się śmieją, inni się dziwią. A niektórzy podpytują, co zrobić, żeby taki bilet wyrobić swojemu psu.
Jedna z takich osób już skorzystała z podpowiedzi właściciela Sary i wyrobiła bilet miesięczny swojemu psu. - To są takie dwa przypadki w Olsztynie - mówi Krzysztof Zienkiewicz, rzecznik MPK w Olsztynie. (PAP)