"Sezonówki" proszone o dobre prowadzenie się
Urzędy pracy prowadzące nabór do prac
sezonowych za granicą coraz częściej zwracają uwagę na tzw.
"aspekt obyczajowy". To wynik kilku bulwersujących zajść, których
głównymi bohaterami stali się polscy pracownicy - informują
"Nowości".
04.10.2005 | aktual.: 04.10.2005 06:46
W tym roku WUP wysłał na "sezonówki" do Hiszpanii już kilkaset osób. Głównie kobiety. Procedura rekrutacyjna za każdym razem jest podobna. WUP przydziela każdemu z powiatowych urzędów pracy pulę miejsc i zleca przeprowadzenie naboru.
Pracodawca - przypomina dziennik - nie wymaga znajomości języka obcego czy udokumentowanych kwalifikacji. W ofercie mowa jest tylko o płci, wieku i "mile widzianym doświadczeniu w rolnictwie". Coraz częściej przy naborze mówi się też o "aspekcie obyczajowym".
Picie alkoholu jest polską wizytówką, więc to już nikogo nie wzrusza - mówi proszący o anonimowość pracownik PUP w Chełmnie.
Nie tak dawno doszło do skandalu. Młode kobiety, po alkoholowej libacji, odeszły po kilku dniach do zupełnie innej pracy. Mówiąc wprost: świadczyć usługi seksualne. Dlatego zalecono nam, by przy prowadzeniu rekrutacji wybierać raczej kobiety w średnim wieku i te z "poważnym stosunkiem do pracy" - dodaje anonimowy pracownik PUP.
Koordynująca wyjazdy zagraniczne w WUP, Anna Mychlewicz przyznaje, że zachowanie części bezrobotnych psuje opinię Polaków. Karne powroty, związane z nadmiernym spożywaniem alkoholu, dotyczą obu płci - zaznacza.
Przed wyjazdem ze wszystkimi przeprowadzimy specjalne pogadanki. Mam nadzieję, ze uczestnicy najbliższych wyjazdów przyczynią się do poprawienia opinii o Polakach. Inaczej zastąpią nas Rumunami - mówi "Nowościom" Anna Mychlewicz.