ŚwiatSeparatyści z Donbasu wydają swoje paszporty. Napisy po rosyjsku i dwugłowy orzeł bez korony

Separatyści z Donbasu wydają swoje paszporty. Napisy po rosyjsku i dwugłowy orzeł bez korony

• "Wybory dopiero, gdy wszyscy mieszkańcy będą mieli nowe dokumenty"
• Zacharczenko: przenosimy lokalne głosowanie
• Paszporty DNR otrzymają osoby powyżej 16. rok życia

Separatyści z Donbasu wydają swoje paszporty. Napisy po rosyjsku i dwugłowy orzeł bez korony
Źródło zdjęć: © WP.PL | Konrad Żelazowski

Prorosyjscy separatyści z Doniecka zaczęli wydawać dokumenty tożsamości. Ich przywódcy zapowiadają, że nie zgodzą się na przeprowadzenie lokalnych wyborów, dopóki wszyscy mieszkańcy zajętych przez nich ukraińskich terenów nie otrzymają paszportów tzw. Donieckiej Republiki Ludowej DNR.

Paszport DNR to bordowa książeczka z napisami po rosyjsku i godłem donieckich separatystów - dwugłowym orłem bez korony. Jak informują donieckie media, jako pierwszy paszport odebrał szef prorosyjskich bojówkarzy Aleksandr Zacharczenko. Dokument tożsamości ma być wręczany mieszkańcom separatystycznej republiki, którzy skończyli 16. rok życia.

Aleksandr Zacharczenko podkreślił, że zapowiadane przez władze DNR na 20 kwietnia miejscowe wybory zostają przeniesione do czasu otrzymania nowych paszportów przez wszystkich obywateli Donieckiej Republiki Ludowej.

Przeprowadzenie wyborów w Donbasie to przypominany coraz częściej, zwłaszcza przez zachodnich polityków, punkt mińskich uzgodnień pokojowych. Jednak, jak wskazują ukraińskie władze, wybory w Donbasie są możliwe jedynie po spełnieniu innych punktów mińskiej umowy - m.in. wstrzymaniu ognia i oddaniu kontroli nad granicą z Rosją.

Tymoszenko rośnie w siłę

Tymczasem najnowszy sondaż przeprowadzony na Ukrainie wskazuje, że była premier Ukrainy Julia Tymoszenko miałaby dziś największe spośród polityków szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich, a jej partia Batkiwszczyna wygrałaby wybory parlamentarne.

Gdyby wybory prezydenta odbyły się w marcu, Tymoszenko uzyskałaby poparcie 20,9 procent spośród tych, którzy deklarują, że na pewno wzięliby w nich udział. Obecnego prezydenta Petra Poroszenkę, który w 2014 roku otrzymał 54,7 proc. głosów, poparłoby dziś 17,9 proc. respondentów w badaniu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii. Pozostali politycy uplasowaliby się na dalszych miejscach.

Spośród wszystkich uprawnionych, także tych, którzy nie są pewni, czy wezmą udział w wyborach, Julię Tymoszenko poparłoby 10,8 proc., a Poroszenkę 9,3 proc. Jeszcze w lutym w tej grupie Poroszenko cieszył się poparciem 9 proc. badanych, a Tymoszenko mogła liczyć jedynie na 6,8 proc. głosów.

Zgodnie z sondażem w ewentualnych wyborach parlamentarnych także zwyciężyłoby ugrupowanie byłej premier. Tutaj również rozdzielono badanych na tych, którzy nie zdecydowali, czy pójdą do wyborów, i tych, którzy są pewni, że będą głosować.

W pierwszej grupie poparcie rozkłada się następująco: Batkiwszczyna - 9,5 proc., wywodzący się z prorosyjskiej Partii Regionów Blok Opozycyjny - 6,7 proc., prezydencki Blok Petra Poroszenki - 5,8 proc. Samopomoc mera Lwowa Andrija Sadowego - 5,5 proc. i Radykalna Partia deputowanego Ołeha Laszki - 5,5 proc. Pozostałe partie, w tym Front Ludowy obecnego premiera Arsenija Jaceniuka, nie przekroczyłyby obowiązującego na Ukrainie 5-procentowego progu.

Wśród zdecydowanych na udział w wyborach parlamentarnych Batkiwszczyna wygrywa z wynikiem 18,6 proc. Na kolejnych miejscach znalazły się: Blok Opozycyjny (13,2 proc.), Blok Poroszenki (11,4 proc.), Samopomoc (10,9 proc.), Radykalna Partia (10,9 proc.) nacjonalistyczna Swoboda (6,2 proc.) a także partia Pozycja Obywatelska b. ministra obrony Anatolija Hrycenki (5,1 proc.).

Na Ukrainie trwa kryzys polityczny, wywołany sporami wokół dymisji Jaceniuka. Stracił on poparcie koalicji rządowej ze względu na opieszałość w reformowaniu państwa i brak woli do walki z korupcją.

W lutym parlament podjął nieudaną próbę usunięcia Jaceniuka, jednak nie wystarczyło głosów do jego zdymisjonowania. Komentatorzy mówili wówczas, że stało się tak w wyniku "spisku oligarchów", nieoficjalnego porozumienia między przywódcami sił politycznych i grupami kontrolowanymi przez oligarchów Ihora Kołomojskiego i Rinata Achmetowa.

Dymisja rządu Jaceniuka oznaczałaby wcześniejsze wybory parlamentarne, jednak zdaniem obserwatorów mimo konfliktu między Jaceniukiem a Poroszenką żaden z nich wyborów nie chce. Dla partii Jaceniuka, która ma ok. 1 proc. poparcia, mogłyby one oznaczać pożegnanie z parlamentem. Ugrupowanie Poroszenki także mogłoby na nich stracić. Na wyborach mógłby zyskać jedynie obóz prorosyjski, związany ze zbiegłym do Rosji byłym prezydentem Wiktorem Janukowyczem.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)