Sensacyjny kandydat na premiera? To nawet nie polityk
Od jakiegoś czasu krążą pogłoski o tym, że profesor Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk, mógłby zostać premierem rządu po wyborach. Polska bardzo potrzebuje kogoś takiego, choćby na krótko. Przeprowadziłby wszystkie bolesne, ale niezbędne zmiany, po tym czasie politycy mogliby go spokojnie obalić i zacząć swoje normalne igrzyska. Ale wtedy, gdy już finanse i aparat państwa zostanie trochę uporządkowany - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski publicysta Igor Janke.
08.07.2011 | aktual.: 08.07.2011 11:51
"Nie będę ukrywał, że prowadziłem najróżniejsze rozmowy ale moja odpowiedź jest taka: po to wywalczyliśmy ten ustrój, w którym żyjemy, żeby trzymać się zasad współczesnej demokracji. One mówią, że rządzić powinny te partie, które uzyskują większość w parlamencie. Ale dodać muszę, żeby osłabić ten pogląd, że są sytuacje, w których warto sięgnąć na krótki okres po rząd fachowców. Wyobrażam sobie sytuację, w której przez pewien czas - rok, półtora - rządziłby rząd fachowców, bo on mógłby zrobić parę rzeczy, które w obecnej sytuacji politycznej trudno osiągnąć”. Te słowa wypowiedział w czwartek w TOK FM profesor Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk.
Od jakiegoś czasu krążą pogłoski o tym, że profesor Kleiber mógłby zostać premierem rządu po wyborach. Rządu, który wspierałyby różne partie. Wiem, że myślały o tym poważnie i PiS i SLD. W prywatnych rozmowach politykach tych partii przyznają, ze byłby to kandydat do zaakceptowania. Mówią o nim z ogromnym szacunkiem.
Wydaje się to, zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Choć koalicja PiS-SLD wydaje się dziś czymś całkowicie egzotycznym i dla wielu wyborców trudnym do zrozumienia, to po obu stronach jest wielu polityków, którzy poważnie to rozważają. Nie wierzę, żeby układ PiS-SLD sam z siebie zmodernizowałby Polskę. To byłaby raczej koalicja walki ideologicznej. Zresztą każdy układ z SLD, PO czy PiS, będzie oznaczał wewnętrzne walki. Bo dziś praktycznie żadna potencjalna koalicja nie wydaje się być dobra.
Ale gdyby powstał rząd z kimś takim, jak Michał Kleiber? Żadna ekipa polityczna w Polsce nie jest gotowa na przeprowadzenie reform potrzebnych naszym kraju. Nie mamy polityka wizjonera, który jest w stanie pokazać wielkie cele i wbrew rozmaitym oporom do tych celów konsekwentnie dążyć. Nie mamy Viktora Orbana, który postawił wszystko na jedną kartę i chce uczynić Węgry innym krajem. Nie mamy Davida Cameroona, który przyszedł z planem wielkiej, głębokiej reformy społecznej.
Mamy dziś szaleńców, kunktatorów albo nieudaczników. Nie widać na horyzoncie nikogo, kto miałby realną wolę i szansę na zrobienie tego, czego nasza gospodarka i nasz aparat państwowy potrzebują. Nie widać dziś żadnego jasnego światełka w tunelu. Widać tylko albo słodki, pusty PR albo żądzę zniszczenia przeciwnika.
Ale kiedy jest tak, źle, że wydaje się, iż gorzej być nie może, czasem pojawia się jakieś niespodziewane rozwiązanie. Może Michał Kleiber jest takim światełkiem? Warto poczytać i posłuchać to, co mówi profesor. Rzadko bowiem zdarzają się ludzie , którzy: A - mówią mądre rzeczy. B - są gotowi zaangażować się publiczne. C - są akceptowani przez polityków. Profesor Michał Kleiber spełnia wszystkie te cechy.
Gdyby politycy zgodzili się co do tego, że w popierają rząd na rok-dwa, rząd, którego sami nie firmują, ale oddają go w ręce człowieka, który przeprowadzi wszystkie bolesne, ale niezbędne zmiany, byłoby to najmądrzejsze co mogliby zrobić. Po tym czasie mogliby go spokojnie obalić i zacząć swoje normalne igrzyska. Ale wtedy, gdy już finanse i aparat państwa zostanie trochę uporządkowany.
Polska bardzo potrzebuje kogoś takiego jak Michał Kleiber. Choćby na krótko. Czy wierzę, że takie rozwianie jest możliwe? Czy wierzę, ze ogarnięci takimi emocjami politycy oddadzą dziś choć na chwilę władze w ręce fachowca, które zrobi rzeczy potrzebne dla kraju, dla nas wszystkich. Hm. Niestety nie wierzę. Ale pomarzyć jest miło.
Igor Janke specjalnie dla Wirtualnej Polski