Sensacyjne nagranie rozmowy dyżurnych przed tragedią
Dyżurny ruchu z miejscowości Starzyny był przekonany, że puścił pociąg prawidłowo. Reporter RMF FM poznał treść nagranej rozmowy pomiędzy dyżurnym a jego koleżanką z sąsiedniej stacji. Nagranie to zabezpieczyła prokuratura po tragedii, do której doszło w sobotę wieczorem w miejscowości Szczekociny.
Na nagraniu słychać rozmowę dyżurnego z jego koleżanką przez radio. Dyżurny informuje, że musi iść przestawić ręcznie zwrotnicę. Chwilę później jego koleżanka próbowała go wywołać przez radio, ale się nie odzywał. Było więc dla niej jasne, że przestawia zwrotnicę.
Z rozmowy dyżurnych wynika też, że oboje byli przekonani, iż puścili pociągi właściwymi torami. Kobietę zaniepokoiło dopiero to, że po około siedmiu minutach - a tyle czasu zajmuje pociągowi przejechanie odcinka pomiędzy stacjami - nie zobaczyła świateł nadjeżdżającego Interregio z Warszawy.
Jeden z prokuratorów znających sprawę tłumaczy, że czujność dyżurnych została uśpiona dlatego, że oboje byli przekonani, iż zrobili wszystko tak, jak należy. Najprawdopodobniej dlatego nie uczynili nic, by zatrzymać pociągi, a takie możliwości daje choćby system odcięcia prądu w trakcji elektrycznej.
Będzie areszt dla dyżurnego?
Prokuratura nie potwierdza informacji, że przygotowuje wniosek o aresztowanie dyżurnego ruchu ze Starzyn. Mężczyzna, któremu śledczy zarzucają nieumyślne spowodowanie katastrofy pod Szczekocinami, nie mógł być dotąd przesłuchany ze względu na stan zdrowia.
Informację o tym, że prokuratura przygotowuje wniosek o aresztowanie Andrzeja N. podała telewizja TVN24. - Nie potwierdzam tej informacji - powiedział Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Dyżurny ruchu został zatrzymany w niedzielę nad ranem. Ze względu na stan zdrowia przewieziono go do jednego ze szpitali psychiatrycznych. Zespół biegłych psychiatrów uznał, że nie może on uczestniczyć w przesłuchaniu. W środę późnym popołudniem biegli złożyli w prokuraturze kompletną opinię na temat stanu zdrowia podejrzanego, jej wnioski prokuratura ma ujawnić mediom jeszcze w czwartek. Dokument jest analizowany.
Prok. Ozimek przypomniał, że przed sformułowaniem wniosku o areszt podejrzany powinien zostać przesłuchany przez prokuratora i formalnie usłyszeć zarzuty. Dopiero później można domagać się aresztowania, o czym ostatecznie decyduje sąd.
- Czy i kiedy będą wykonywane czynności z udziałem podejrzanego determinują wnioski z opinii biegłych. Na razie nie możemy ujawnić, jaka jest treść opinii i jakie wnioski z niej płyną. Za wcześnie, by o tym mówić - zaznaczył prokurator.
Wobec dyżurnego ze Starzyn prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu zarzutu nieumyślnego spowodowania katastrofy ze skutkiem śmiertelnym. Grozi za to do ośmiu lat więzienia. Według śledczych mężczyzna, pełniąc obowiązki dyżurnego ruchu, doprowadził do skierowania pociągu Warszawa-Kraków na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z pociągiem relacji Przemyśl-Warszawa.
Niewykluczone, że kiedy przesłuchanie będzie już możliwe, prokuratura poza przedstawieniem zarzutu podejrzanemu i odebraniu jego wyjaśnień, skonfrontuje go także z dyżurną ruchu z innego posterunku kolejowego. Kobietę także zatrzymano w niedzielę, ale we wtorek rano zwolniono po przesłuchaniu, nie przedstawiając żadnego zarzutu. Jest świadkiem w postępowaniu.
Zdaniem prokuratorów na obecnym etapie śledztwa nie można wykluczyć, że zarzuty w sprawie katastrofy usłyszą także inne osoby.
W sobotę wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. W wyniku katastrofy zginęło 16 osób, a ponad 50 zostało rannych.