Sekretna wpadka CIA
Sprawa Johna Downeya i Richarda Fecteau, funkcjonariuszy CIA zwabionych w pułapkę przez podwójnego agenta i osadzonych potajemnie w chińskim więzieniu, to jeden z najbardziej zadziwiających epizodów w dziejach szpiegostwa.
04.06.2007 11:28
W wiosenny poranek 1973 roku wycieńczony mężczyzna przekroczył most Lo Wu między Chinami a Hongkongiem. Brytyjski żołnierz strzegący granicy zasalutował na jego widok. Był to – jak potem stwierdził ów mężczyzna – „pierwszy akt człowieczeństwa okazany mu od 20 lat”. Mężczyzna ten nazywał się John Downey. Był agentem CIA i od 1952 roku wraz z kolegą Richardem Fecteau gnił w chińskim więzieniu. Obaj byli zakładnikami w zimnej wojnie między USA i Chinami.
Zasadzka w Mandżurii
Po 34 latach od uwolnienia Downeya CIA wreszcie dopuściła historyka do tajnych archiwów. Sprawę ujawniono ostatnio w periodyku CIA „Journal of American Intelligence Professional”. W 1952 roku Downey skończył wyższe studia na Uniwersytecie Yale (wstąpił do CIA rok wcześ-niej, mając 20 lat), a Fecteau w Bostonie (od paru miesięcy pracował dla CIA). Mieli wkrótce rozpocząć swoją pierwszą misję. W czerwcu 1952 roku Amerykanie zrzucili na spadochronach pięciu rdzennych Chińczyków w Mandżurii. Ich zadaniem było nawiązanie współpracy z miejscowymi siłami antyrządowymi i prowadzenie walki partyzanckiej. Zespół ten, który został wyszkolony między innymi przez Dow-neya, nawiązał łączność radiową z Amerykanami w listopadzie, donosząc, że zdobył istotne dokumenty i że jednego ze spadochroniarzy należy zabrać z powrotem drogą powietrzną. Samolot transportowy C47 wystartował z Półwyspu Koreańskiego: za sterami siedzieli piloci Norman Schwartz i Robert Snoddy; na pokładzie byli Downey i Fecteau. Nie wiedzieli, że lecą
wprost w pułapkę.
Chińczycy zostali schwytani wkrótce po wylądowaniu w Mandżurii i wykorzystano ich do zwabienia ludzi CIA w zasadzkę. Około północy, na umówiony sygnał latarką z ziemi, piloci obniżyli lot nad mandżurskimi wzgórzami. Działka przeciwlotnicze, zamaskowane w śniegu białymi prześcieradłami, rozpoczęły ostrzał kokpitu. Piloci zostali zabici, silniki uszkodzone, a samolot rozbił się pośród drzew. Downey i Fecteau przeżyli kraksę bez szwanku, ale gdy wyszli chwiejnym krokiem z wraku, zobaczyli, że są otoczeni przez chińskich żołnierzy.
Ben Macintyre
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".