Sekretarz stanu USA potępiła "brutalny" reżim w Birmie
Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza
Rice potępiła - jak to określiła - "brutalny" reżim w
Birmie, gdzie od sześciu dni na ulicach największych miast,
Rangunu i Mandalaj, trwają marsze pokoju zainicjowane przez
buddyjskich mnichów.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-mnichow-w-birmie-6038700637189249g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-mnichow-w-birmie-6038700637189249g )
Protest mnichów w Birmie
Rice podkreśliła, że "z bardzo bliska" będzie śledziła sytuację w tym kraju.
W niedzielę około 10 tys. buddyjskich mnichów i mniej więcej tyle samo innych osób wyszło na ulice Rangunu, by zaprotestować przeciwko rządzącej w kraju juncie wojskowej.
Chcemy pojednania narodowego, dialogu z wojskowymi i wolności dla Aung San Suu Kyi (przywódczyni birmańskiej opozycji) i innych więźniów politycznych - mówił przez megafon jeden z prowadzących manifestację.
Po raz pierwszy mnisi, którzy kierowali marszem, wzywali ludzi, żeby się do nich przyłączyli. Maszerujemy dla ludu, chcemy, żeby ludzie się do nas przyłączyli- nawoływali.
Niektórzy przyglądali się manifestacji, oklaskiwali maszerujących, podawali im wodę, kwiaty, czy specyfiki na obolałe stopy; mnisi szli boso.
Grupa około 200 manifestujących chciała przemaszerować tak, jak w sobotę, przed domem Suu Kyi, ale siły bezpieczeństwa zablokowały drogę, przy której mieszka laureatka Pokojowej Nagrody Nobla. W sobotę siły bezpieczeństwa wyjątkowo zezwoliły przejść demonstracji koło domu Suu Kyi.
Na początku września prezydent USA George W. Bush wezwał władze w Birmie, żeby "przestały zastraszać swoich obywateli, którzy walczą na rzecz demokracji i praw człowieka, oraz, żeby uwolniły wszystkich więźniów politycznych, w tym (przebywającą w areszcie domowym)
Aung San Suu Kyi".
Z kolei Pierwsza Dama Ameryki, Laura Bush zaapelowała do sekretarza generalnego ONZ Ban Ki Muna, by potępił represje birmańskich władz i wezwał Radę Bezpieczeństwa ONZ do działania w tej sprawie.