Sejm zagłosował ws. wotum nieufności wobec Zbigniewa Ziobro
Po wieczornej debacie Sejm zagłosował w sprawie wotum wobec Zbigniewa Ziobro. "Za" odwołaniem ministra sprawiedliwości ze stanowiska było 217 posłów, "przeciw" 232, nikt się nie "wstrzymał".
27.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:24
Debata nad wnioskiem o wotum nieufności rozpoczęła się z ponad 20 minutowym opóźnieniem, ponieważ posłowie czekali aż w ławach rządowych zasiądzie przedstawiciel Rady Ministrów. Na salę spóźniony dojechał premier Mateusz Morawiecki.
- Żyjemy w demokratycznym państwie (...). Opozycja pokazuje brak elementarnej kultury dla odmienny poglądów (...). Widać było, że poseł opozycji używał mowy przemocy fizycznie atakując także kolegę z partii rządzącej - mówił na wstępie Zbigniew Ziobro. - Wy tak naprawdę chcecie napuszczać Polaków na siebie, angażujecie naród w ten proces agresywnego protestu, a państwo musi stać na straży prawa i konstytucji - kontynuował minister sprawiedliwości.
Po 5 minutach Zbigniewowi Ziobro odebrano głos. Wicemarszałek Sejmu przekazał, że czas wypowiedz ministra minął, ale da mu jeszcze pół minuty. Przewodniczący Solidarnej Polski oświadczył, że w pół minuty nie odniesie się do wniosku opozycji, po czym przeszedł do oskarżenia byłego premiera Donalda Tuska oraz jego współpracowników.
Na mównicę po ministrze wszedł premier. - Szkoda, że nie ma z nami Borysa Budki, bo mógłby usłyszeć kontr-opowieść. Od kilkunastu lat toczy się spór w Polsce (...). W tym jądrze niedoskonałości Zbigniew Ziobro wziął się za reformę i naprawa trwa dłużej. Przez lata zaniedbywano politykę społeczną - oświadczył Mateusz Morawiecki.
- Państwo to sprawczość, a to również wymagało poprawy. To nie domagało w latach do 2007, ale w latach 2007-2015 osiągnęło patologię (...). My potrafimy utrzymać niższy deficyt teraz niż wy kilka lat temu - przekonywał szef rządu. Morawiecki dodał, że zarówno w skali makro i mikro reforma sprawiedliwości się sprawdza i będzie kontynuowana.
Sejm. Borys Budka: oskarżam Jarosława Kaczyńskiego
Wniosek o wotum nieufności uargumentował Borys Budka (na który odpowiadali premier i minister sprawiedliwości - red.). - Debata o wotum jest symboliczna - to akt oskarżenia wobec rządu PiS i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, który od 6 października jest politycznym nadzorcą Zbigniewa Ziobro. Oskarżam Jarosława Kaczyńskiego, że zniszczył polski wymiar sprawiedliwości - mówił w Sejmie lider PO.
- Zniszczyliście Ministerstwo Sprawiedliwości tworząc ministerstwo zemsty i hejtu (...). Używacie prokuratury, aby zastraszyć lekarzy, bo w najtrudniejszym momencie pandemii podważacie do nich zaufanie (...). Panie prezesie, teraz najcięższe oskarżenie. Oskarżam pana oraz Zbigniewa Ziobro, że działając wspólnie i w porozumieniu narażacie zdrowie życie Polaków, będziecie mieli krew na rękach - dodał Budka.
- Oskarżam was o to, że stworzyliście z prokuratury i części sądownictwa mechanizm zastraszania i szantażu. Mechanizm, który ma wam dać władzę absolutną poprzez strach. Oskarżam was o zbudowanie bizantyjskiego mechanizmu bezkarności dla obozu władzy. Dziś otoczony kordonem policji, opieką prokuratury może pan, panie wicepremierze Kaczyński, czuć się bezkarny i poza wszelką kontrolą - kontynuował polityk.
Sejm. "Jarosław Kaczyński chce rozlewu krwi?"
Przewodniczący PO apelował także do protestujących Polaków na ulicach, aby nie ulegali emocjom, bo władzy na tym zależy. - Ja dziś po tym wystąpieniu wyjdę na ulicę, bo tam jest nasze miejsce - stwierdził Budka. Na koniec swojego wystąpienia polityk ze Śląska zapowiedział złożenie wniosku o wyrażenie wotum nieufności wobec Jarosława Kaczyńskiego.
Następnie na mównicę weszła Kamila Gasiuk-Pihowicz. - Wypowiedź prezesa PiS jest skrajnie nieodpowiedzialna - czy to jest ogłoszenie pisowskiego stanu wojennego? Czemu ma służyć wyprowadzenie członków PiS na ulice - Kaczyński chce rozlewu krwi? - pytała posłanka KO. Polityk apelowała do reprezentantów Zjednoczonej Prawicy o odwołanie Zbigniewa Ziobry.
Lewica z kolei zarzuciła ministrowi "sianie nienawiści", kiedy Zbigniew Ziobro przekazywał gminom "wolnym od LGBT" pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. - Prokuratura nie broni obywateli, a staje się orężem wobec przeciwników tej zamordystycznej wizji władzy - mówił Krzysztof Śmiszek. - Im szybciej Ziobro zniknie z pola widzenia, tym lepiej. Ale pewnie PiS obroni swojego kolegę - dodał polityk.
Sejm. "Praworządności nigdy nie było i nie ma"
PSL wytykał bierność prokuratury wobec przewinień władzy, wydłużenie postępowań sądowych oraz sprzeniewierzanie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. - Premier Sasin mógł wydać pieniądze ot tak, a wójt i prezydent boi się wydać nawet złotówkę. A prokuratura w sprawie Sasina nie zrobiła nic - wskazywał Krzysztof Paszyk. Polityk Ludowców wręczył premierowi skargę obywateli na wymiar sprawiedliwości, bo "nie działa tak, jak zapewniał PiS".
Dobromir Sośnierz z Konfederacji mówił, że "reforma sprawiedliwości to spektakl i ekspansja na stanowiska". - Stąd cały lament PO, która broni też swojej strefy wpływu i mówi o praworządności. A jej nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Bo do tego potrzebne są sprawne sądy i szybkie rozprawy. A tego nie ma - ocenił polityk.
We wtorek późnym wieczorem Sejm w bloku głosowań odrzucił wniosek opozycji - "za" jego przyjęciem było było 217 posłów, "przeciw" 232, nikt się nie "wstrzymał". Zbigniew Ziobro pozostał na stanowisku ministra sprawiedliwości.