Sejm we władaniu dzieci
Bez awantur, słownych przepychanek i sprawnie przebiegała wtorkowa sesja parlamentu. W obradach wzięła udział nietypowa liczba posłów - wszystkie sejmowe ławy były zajęte. Posłowie z legitymacjami szkolnymi w plecakach rozmawiali o problemach w szkole i o tym, jak być patriotą w rozszerzonej Unii - czy pojęcie "patriotyzmu" jest nadal aktualne.
Marszałek Sejmu Józef Oleksy przekazał na jeden dzień władzę w ręce swojego młodego następcy.
Dzieci miał dużo do powiedzenia na każdy temat. Są na przykład za tym, by wybory parlamentarne odbyły się już w sierpniu. Ich zdaniem, komisja do spraw zbadania afery wokół PKN Orlen będzie miała więcej pracy niż ta od afery Rywina. Żałują zresztą, że w komisji kierowanej przez Tomasza Nałęcza nie zasiedli. Młodzi posłowie czują, że są do tej pracy stworzeni. Obiecują, że jak zostaną prawdziwymi posłami dadzą z siebie wszytsko. Diet oddawać jednak nie zamierzają.
W obradach Sejmu wziął także udział premier Marek Belka. Szef rządu mówił dużo o nowych możliwościach po rozszerzeniu Unii Europejskiej. Uczestnikom obrad złożył życzenia z okazji dnia dziecka, choć - jak przyznał - mali posłowie są poważniejsi od swoich rodziców.
Przewodniczący SLD Krzysztof Janik uważa, że z dziećmi rozmowy są dużo bardziej rzeczowe niż z dorosłymi. Dzieci bowiem nie kłamią, nie zalatują obłudą, chcą ładu, porządku i stabilizacji, wyliczył poseł.
Kolejna tak spokojna i pracowita sesja Sejmu już za rok. Pierwszego czerwca.