Sejm o wotum nieufności dla ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza
- PO sądzi, że jest dobrze, my twierdzimy że jest źle, bardzo źle - mówił w sejmie Jarosław Kaczyński, prezes PiS uzasadniając wniosek PiS odwołanie Bartosza Arłukowicza. Po wystąpieniu Kaczyńskiego, na sali sejmowej wyświetlono przemówienie nieżyjącego prof. Zbigniewa Religi. - 900 nowych leków refundowanych, program finansowania in vitro, nowe specjalizacje lekarskie i system eWUŚ, m.in. te zmiany wprowadziliśmy w systemie ochrony zdrowia - podkreślał podczas debaty minister zdrowia.
Wszystkie kluby sejmowej opozycji opowiedziały się podczas czwartkowej debaty za odwołaniem ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Zarzucają mu doprowadzenie do zapaści w ochronie zdrowia. Ministra bronili przedstawiciele koalicyjnych PO i PSL.
Anna Zalewska, posłanka PiS w czasie debaty w sejmie na temat odwołania ministra zdrowia, powiedział do Arłukowicza: Dziś osiągnął pan jedno - dno. I mam nadzieję, że pana ambicje, to nie bycie najgorszym ministrem zdrowia.
Leszek Miller, lider SLD przywołał natomiast słowa Arłukowicza (które wypowiedział, gdy był politykiem Sojusz) krytyczne wobec rządu Donalda Tuska.
- Pan premier Miller postawił mi zarzut w telewizji, że mam kompetencje do jeżdżenia karetką pogotowia - powiedział z mównicy sejmowej Arłukowicz. - Faktycznie, gdy miałem 30 lat jeździłem karetką pogotowia, leczyłem dzieci z chorób nowotworowych (...). Zastanawiałem się co pan robił, gdy był 30-letnim chłopakiem. W tym czasie namawiał pan młodych ludzi do komunistycznej ideologii, otwierał pan pomniki Bieruta (...) - mówił minister zdrowia, zwracając się do szefa SLD.
Zaproponował Millerowi, że jeżeli chce poznać system ochrony zdrowia, powinien wziąć udział w specjalistycznym szkoleniu lekarzy na Bali lub Dominikanie, które organizuje - według niego - jeden z posłów SLD Piotr Chmielowski. Pokazywał ulotki na temat takiego komercyjnego szkolenia i opisywał turystyczne atrakcje. Dodał, że Chmielowski jest też wiceprezesem stowarzyszenia producentów i dystrybutorów stomatologicznych, które ma w statucie napisane, że powinien reprezentować interesy swoich członków w instytucjach państwowych.
- Miller powiedział, że system ochrony zdrowia za Arłukowicza to trzy P: punkty, pieniądze, procedury, a (...) system ochrony zdrowia, który proponują pana eksperci też oparty byłby na trzech P: prywata, prywata, prywata - mówił Arłukowicz do Millera.
W reakcji Miller zwrócił się o zwołanie posiedzenia Konwentu Seniorów, bo - jak powiedział - "krążą w sejmie teksty, które mogą podważyć i tak bardzo niską wiarygodność ministra Arłukowicza". W tym kontekście zacytował jedną z wypowiedzi Arłukowicza, gdy ten był jeszcze politykiem opozycji: "Donald Tusk ma niezwykłą umiejętność manipulowania społeczeństwem. Jest w stanie wmówić, że pies jest kotem, a kot psem". - Nie wiem na ile próby zamiany kota na psa dokonywane przez premiera się powiodły, ale mam pewność, że próba zrobienia Arłukowicza ministrem całkowicie się nie powiodła - powiedział Miller.
Minister Arłukowicz tłumaczył, że opozycja zapowiada w służbie zdrowia Armagedon, ale nie mówi o prawdziwych działaniach rządu poprawiających zabezpieczenie zdrowia Polaków. - Dwukrotnie udało nam się zaaneksować w latach 2012 i 2013 ponad 35 tysięcy umów ze szpitalami, przychodniami i poradniami. I państwo nawet tego nie zauważyliście. I o to nam chodziło, żeby pacjent nie zauważył, że NFZ i resort zdrowia podpisują umowę - powiedział Arłukowicz.
Minister zdrowia odpierał zarzuty opozycji, że nic nie robi. Podkreślił, że poprawiło się leczenie wielu chorób w tym cukrzycy, padaczki, chorób reumatycznych, stwardnienia rozsianego, alergii pokarmowych czy chorób nowotworowych. Zaznaczył, że w zeszłym roku udzielono 80 milionów porad lekarskich, odnotowano 8 milionów hospitalizacji, wypisano ponad 150 milionów recept, a karetki wyjeżdżały do pacjentów 3 miliony razy.
Minister poinformował, że do tej pory dzięki programowi in vitro 930 par spodziewa się dzieci. Arłukowicz podkreślił także, że jego resort wprowadził nowe specjalizacje lekarskie oraz system eWUŚ, który ułatwił pacjentom zapisy do lekarzy.
Kaczyński: Arłukowicz został ministrem z powodów wizerunkowych
Jarosław Kaczyński podkreślił w czasie debaty, że obecny system ochrony zdrowia, skoncentrowany, jego zdaniem, na pieniądzach, jest całkowicie niewydolny. Dodał, że efektywność służby zdrowia obniżają grupy interesów związane z partią rządzącą, które chcą przejąć środki publiczne z systemu. Zdaniem prezesa PiS, to co dzieje się w służbie zdrowia, jest symptomem szerszego zjawiska - niewydolności systemu państwa.
Jarosław Kaczyński powiedział, że Bartosz Arłukowicz został ministrem z powodów wizerunkowych. Ponosi jednak odpowiedzialność polityczną za stan służby zdrowia, a realizacją tej zasady jest zgłoszenie przez PiS wniosku o wotum nieufności dla niego. Prezes PiS powiedział, że wypadki śmierci ludzi, do których nie przyjechało pogotowie, biorą się z poszukiwania oszczędności. Kaczyński zaproponował takie rozwiązania, jak budżetowe finansowanie służby zdrowia, sieć szpitali i lekarz w każdej szkole. - Czy obecny minister zdrowia jest w stanie do tego nawiązać - nie - powiedział Jarosław Kaczyński. - Dlatego powinien zostać odwołany - oświadczył prezes PiS.
Po wystąpieniu Kaczyńskiego, na sali sejmowej wyświetlono przemówienie nieżyjącego prof. Zbigniewa Religi, który był ministrem zdrowia w rządzie PiS. Profesor podkreślał w nim, że ochrona zdrowia jest podstawowym prawem obywateli, a bez zdrowego społeczeństwa nie można zbudować sukcesu gospodarczego.
- Cieszyłabym się gdyby PiS realizowało testament prof. Religi - mówiła posłanka PO Elżbieta Radziszewska po obejrzeniu filmu.
Gorąca debata, padły ostre słowa
- Bartosz Arłukowicz nie ma doświadczenia w kierowaniu służbą zdrowia, nie powinien kierować nawet apteką - mówił w czasie debaty szef klubu Solidarnej Polski Arkadiusz Mularczyk. SP poprze wniosek PiS o odwołanie Arłukowicza. Mularczyk mówił, że "w Polsce mamy chory system opieki zdrowotnej". - W Polsce należy leczyć chory system, który miał leczyć chorych i pan, panie ministrze Arłukowicz, ponosi za to współodpowiedzialność, wraz z pana poprzedniczką na tym stanowisku (chodzi o obecną marszałek sejmu Ewę Kopacz - red.) - powiedział poseł SP.
- Żal mi pana jako człowieka, na pewno panu przykro słuchać tylu przykrych słów o swoich nieudanych projektach i działaniach. Jednak na skutek swoich wybujałych ambicji politycznych wziął pan na siebie ciężar, którego nie jest pan w stanie udźwignąć - powiedział poseł SLD Marek Balt. - Sam pan sobie narobił nieprzyjemności, a nam wszystkim problem, katastrofalną sytuację w służbie zdrowia - mówił Balt. Przekonywał, że minister "czego tylko się dotknie, to nie tylko nie naprawi, ale jeszcze popsuje".
- Być może ten minister nie ma spektakularnych osiągnięć, ale nie można wszystkiego w czambuł potępiać. Prace trwają, to są mozolne, często gabinetowe prace wielu ludzi pod kierunkiem ministra - podkreślał poseł PSL Marek Gos.
Zwracając się bezpośrednio do autorów wniosku apelował: Szanujmy się nawzajem, szanujmy tych, którzy nas wybrali, nie manipulujmy danymi, nie wprowadzajmy czarnowidztwa.
Poseł dodał również, że oskarżanie ministra o przypadki śmierci pacjentów jest niegodziwe, gdyż minister nie może odpowiadać "za przypadki, które miały miejsce z powodu błędów ludzkich".
Posłanka PO apeluje do PiS
Wcześniej Radziszewska mówiła do posłów PiS: Apeluję do was, bądźcie odpowiedzialną opozycją. Pokażcie jakie macie propozycje. Nie wystarczy pokrzykiwać, trzeba coś pokazać (...). Organizacja ochrony zdrowia jest rzeczą nadzwyczaj trudną. Jeżeli państwo uważacie, że macie świetny pomysł na zmiany, proszę bardzo. (...) Straszenie i czarnowidztwo od sześciu lat jest waszą domeną.
- Nic innego nie potraficie zrobić, tylko raz w roku złożyć wotum nieufności wobec ministra zdrowia - dodała Radziszewska.
Posłanka zwracała też uwagę, że wnioskodawcy we wniosku o dymisję Arłukowicza, powoływali się na raporty dot. oceny stanu służby zdrowia przygotowane przez komercyjne firmy. Mówiła, że opracowania te przygotowywane były na podstawie rozmów z grupą 500 Polaków; brano w nich pod uwagę takie rzeczy, jak np. wskaźnik konsumpcji alkoholu, częstotliwość występowania nadciśnienia, aktywność fizyczną, czy ilość przyjmowanego cukru. - Brano też pod uwagę, ile spożywamy antybiotyków - im więcej tym wyżej jesteśmy - zaznaczyła. Dodała, że z raportów tych wynika m.in., iż negatywnie na ocenę stanu służby zdrowia w Polsce wpływa restrykcyjne prawo dot. aborcji. - Gratuluję rankingów, na które się powołujecie w preambule wniosków na odwołanie ministra zdrowia - zaznaczyła.
Odnosząc się do zarzutów opozycji dotyczących kolejek do lekarzy, powiedziała, że często jest to efekt tego, iż Polacy mają większe zaufanie do określonej placówki. "W jednym szpitalu jest to pięć lat, bo wszyscy chcą iść do tego szpitala, w innym - kilka miesięcy" - wskazała.
"Kolejki do lekarzy to już nie miesiące, to lata"
Posłanka Anna Zalewska oceniła, że państwo nie ma polityki zdrowotnej, a kolejki do lekarzy, "to już nie miesiące, to lata". - System ochrony zdrowia jest dawno zdegenerowany - to procedury, świadczeniodawcy, zysk, zysk - nie ma pacjenta, nie ma lekarza - podkreślała Zalewska. Według niej wzrost wydatków na ochronę zdrowia nie przekłada się na skrócenie kolejek do lekarzy, a przeciwnie - są one coraz dłuższe.
- Do dzisiaj nie wyszedł pan z zaskoczenia, że został pan ministrem zdrowia - mówiła Zalewska do Arłukowicza. - Zrzuca pan z siebie odpowiedzialność, uważa, że każdy inny jest odpowiedzialny za to, co w służbie zdrowia się dzieje - dodała.
Posłanka PiS przytoczyła też przykłady sytuacji, w których przez nieprawidłowości w udzielaniu pomocy medycznej dochodziło do śmierci dzieci. - Co pan powie rodzicom tych dzieci, co pan powie pacjentom stojącym w kolejkach? - pytała Zalewska. - Pan jest ministrem zdrowia, odpowiada pan za życie, za zdrowie, za śmierć. (...) Co pan powie rodzicom nienarodzonych bliźniaków (zmarłych ostatnio przed planowanym porodem w szpitalu we Włocławku - pytała.
Debata w sejmie
W sejmie rozpoczęła się debata nad wnioskiem PiS o wotum nieufności dla ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Według PiS minister doprowadził do "pogorszenia bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków".
Ministra będzie bronić koalicja PO-PSL, za jego odwołaniem są wszystkie kluby opozycyjne. To jednak zbyt mało, aby stracił stanowisko.
PiS w uzasadnieniu wniosku - złożonego w sejmie w grudniu - przytacza 12-punktowy "katalog zaniechań, błędów i złych działań" ministra zdrowia. Zarzuca mu m.in. doprowadzenie do "pogorszenia bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków", wydłużające się kolejki do lekarzy, kontynuację polityki komercjalizacji szpitali publicznych, błędny podział środków na ochronę zdrowia, niezrealizowanie obietnicy rozbicia monopolu Narodowego Funduszu Zdrowia i doprowadzenie do konfliktu ministerstwa z NFZ.
Ponadto PiS powołuje się na raporty niezależnych organizacji międzynarodowych, z których - jak przekonuje - "wynika, że polska ochrona zdrowia lokuje się w ogonie krajów europejskich, z wyraźną tendencją pogarszania kolejnych wskaźników zdrowotnych".