PolskaSejm debatuje o związkach partnerskich

Sejm debatuje o związkach partnerskich

Wicemarszałek sejmu Cezary Grabarczyk przerwał obrady po tym, gdy - podczas dyskusji o związkach partnerskich - posłanki Solidarnej Polski Marzena Wróbel i PiS Krystyna Pawłowicz głośno komentowały wystąpienie rzeczniczki ds. równego traktowania Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz. - Przywołuję panią do porządku!" - ostrzegał wicemarszałek. Po powtórnym zwróceniu posłankom uwagi przerwał obrady.

Biedroń przedstawia projekty

Projekty ustaw o związkach partnerskich zawierają cały katalog obowiązków, nie tylko przywileje - mówił Robert Biedroń z Ruchu Palikota, przedstawiając w sejmie projekty przygotowane przez SLD i Ruch Palikota.

Biedroń przekonywał, że związki partnerskie odpowiadają na realne potrzeby społeczne. - W dzisiejszym świecie istnieją różne formy kohabitacji, a nowoczesne państwo powinno je wszystkie wspierać - mówił poseł Ruchu.

Podkreślił, że państwo powinno robić wszystko, co w jego mocy, by każdy obywatel "mógł żyć godnie i szczęśliwie, by miał zapewnioną równość wobec prawa i w praktyce dnia codziennego". Dodał, że państwo nie powinno narzucać obywatelom jak żyć, ale być gwarantem praw obywatelskich i każdemu dawać prawo do szczęścia.

Biedroń zaznaczył, że oba projekty zawierają nie tylko prawa, ale również cały katalog obowiązków, np. wzajemnej troski i opieki, a po rozpadzie związku możliwość uzyskania alimentów. - Bo na tym polega prawdziwy związek partnerski - to nie tylko prawa i przywileje, ale i obowiązki - mówił poseł.

Podkreślił, że w żadnym projekcie nie ma zrównania związku z instytucją małżeństwa i nie ma mowy o adopcji dzieci. - To pozostaje przywilejem wyłącznie małżeństw - zapewnił Biedroń.

Przypomniał, że przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi premier Donald Tusk mówił, że ta sprawa powinna zostać uregulowana. - Panie premierze, ma pan dzisiaj szansę uregulować te kwestie, ma pan dwa dobre projekty wypracowane przez prawników, konsultowane ze środowiskiem, którego to dotyczy. Jeśli są do nich uwagi, przedyskutujmy je, tak jak pan chce - spokojnie i precyzyjnie. Na te rozwiązania czeka tysiące par, nie tylko jednopłciowych, ale również heteroseksualnych, które z różnych względów nie chcą zawierać związku małżeńskiego - mówił poseł Ruchu.

Zwrócił uwagę, że Polska jest obecnie jednym z niewielu krajów, który nie uregulował tej kwestii; poza Polską nie zrobiły tego tylko Słowacja, Litwa, Łotwa, Estonia i Grecja; związki partnerskie uregulowane są także w krajach katolickich, np. Hiszpanii, Irlandii, Portugalii.

"Tak", ale...

"Tak" dla związku partnerskiego, ale niewchodzącego na pole małżeństwa - deklarowała Joanna Kluzik-Rostkowska. - Istnieje w Polsce przestrzeń prawna do zagospodarowania i przyszedł czas, żeby taka formuła prawna jak związek partnerski mogła w polskim prawie zaistnieć. Ale pod jednym warunkiem: formuła związku partnerskiego nie może wchodzić na pole małżeństwa - mówiła Kluzik-Rostkowska.

W jej ocenie, jest czas, aby rozmawiać o formule związku partnerskiego m.in. dlatego, że w Polsce rodzi się coraz więcej dzieci w związkach nieformalnych. "W tej chwili już 20 proc. dzieci rodzi się w związkach nieformalnych i chyba nie ma między nami sporu, że dzieci, które rodzą się w tego typu związkach w sensie prawnym są chronione słabiej od tych, które rodzą się w małżeństwach - zauważyła Kluzik-Rostkowska.

Jak podkreśliła, wśród 38 mln Polaków są osoby homoseksualne i "mimo, że pozostają w długoletnich związkach, w sensie prawnym są to osoby sobie zupełnie obce". - Żyjemy w XXI wieku i państwo powinno być wygodne dla swoich obywateli i powinno poszerzać sferę wygód, nie przeszkadzając innym formom, które w Polskim życiu publicznym są usankcjonowane" - argumentowała posłanka PO.

Kluzik-Rostkowska zaznaczyła jednocześnie, że państwo ma cel w ochronie małżeństwa, więc "daje różne instrumenty do tego, by małżeństwa były zawierane", takie jak ulgi podatkowe, czy brak opodatkowania przy spadku. - W naszym odczuciu ten najdalej idący projekt lewicy wkracza w teren zarezerwowany dla małżeństwa - oceniła posłanka.

Projekt przygotowany przez klub PO - według Kluzik-Rostkowskiej - daje gwarancję, że "wszelkie ekstremizmy, które pojawiają się w tej dziedzinie zostaną przycięte".

"Linia przyszłości zdrowego społeczeństwa"

W PSL nie będzie dyscypliny w głosowaniu nad projektami dot. związków partnerskich - poinformował poseł partii Franciszek Stefaniuk. Zaznaczył jednak, że PSL kieruje się "linią przyszłości zdrowego społeczeństwa", a nie każdą odmienność trzeba sankcjonować prawem. - Nie znaczy to, że jeżeli jest rozpad i upadek moralny społeczeństwa, że my mamy temu ustępować. Nawet jeśli tak jest, to moim obowiązkiem jest powiedzieć, że to niedobrze - oświadczył Stefaniuk w debacie nad projektami.

Zaznaczył, że projekty ustaw dotyczące związków partnerskich mają umożliwić parom różnopłciowym formalizację ich związku na "zasadach odmiennych niż w małżeństwie".

- Osobowość każdego człowieka zbudowana jest na psychologicznej konstrukcji, wrażliwości i uczuciowości. Tylko godzi się zadać pytanie - czy każde uczucie można usankcjonować przepisami prawa? - pytał Stefaniuk.

Poseł PSL przywołał art. 18 konstytucji, który mówi, że "małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej".

Jak ocenił, "artykuł ten potwierdza od wieków ukształtowaną tezę prawną, zwyczajową, społeczną i ekonomiczną, że rodzina jest podstawową komórką społeczną w państwie", a "ogół rodzin tworzy państwotwórczą społeczność, dając tym samym fundament zdrowego wymiaru obywatelskiego państwa".

Stefaniuk podkreślił, że PSL "kierując się założeniami ideowo-programowymi, opiera się na tradycyjnym, ludowym i chrześcijańskim systemie wartości, opartym na ochronie godności ludzkiej, w poszanowaniu etycznych wartości rodziny".

Dziś "spotykamy się z propozycją liberalizacji określeń i nadania nowych parametrów związkom" - ocenił. Jego zdaniem, rodzina, jako podstawowa komórka społeczna "tak jakby odchodzi w cień, zamazuje się jej wyrazistość".

- Rozumiem, że jest wiele odstępstw od określonego konstytucyjnie formatu rodziny. Ale nie znaczy, że jeżeli jest takie odstępstwo, to trzeba każdą odmienność usankcjonować prawem - podkreślił.

Jego zdaniem konstytucyjny format rodziny jest dziś niemodny i nienowoczesny, a odmienności nadają "jakąś europejskość i nowoczesność". Ocenił, że od tego jakie dziś będą podejmowane decyzje, zależy trwałość państwa.

- Nasze poczucie tolerancji opiera się na szacunku do każdego człowieka, do uszanowania jego uczuć i poglądów, nawet jeśli są daleko odmienne od moich. Ale to nie może być tak, że to moje poczucie tolerancji może doprowadzić do zmiany moich, czy naszych poglądów - podsumował Stefaniuk.

"Nie wykluczajmy innych form szczęścia"

- Polska konstytucja stanowi, że każdy człowiek ma prawo do swojej tożsamości; każdy organ władzy publicznej jest zobowiązany to szanować, również sejm - dowodził Ryszard Kalisz z SLD, zachęcając posłów do poparcia projektów o związkach partnerskich.

- Ludzie są różni, mają również różne preferencje seksualne, tacy się rodzą i uszanujmy prawo tych ludzi do własnej tożsamości, również płciowej, kulturowej. Miejmy szacunek dla wszystkich. Nasze państwo jest gwarantem ochrony praw i wolności obywatelskich. Prawem każdego jest integralność osobista i tożsamość kulturowa, i państwo ma je zapewnić - mówił Kalisz.

Przypomniał, że brał udział w pracach nad konstytucją i podkreślił, że przepis o ochronie małżeństwa został sformułowany z szacunku dla instytucji małżeństwa, a nie po to, żeby wykluczyć "inne prawne formy szczęścia".

- Jest niezwykle poważny spór w Polsce: jak rozumiemy nasze państwo obywatelskie: czy w kategoriach włączających czy wykluczających. Czy my wszyscy potrafimy rozmawiać o swoich prawach i obowiązkach, nawet jeśli się z tymi ludźmi nie zgadzamy, czy jeśli z kimś się nie zgadzamy, to go wykluczamy? - pytał Kalisz.

Podkreślił, że art. 30 konstytucji stanowi, że "każdy człowiek z chwilą urodzenia ma przyrodzoną godność ludzką". - To oznacza także prawo do swojej tożsamości i tego, żeby państwo nie zmuszało go do jakichkolwiek działań naruszających tę godność - mówił.

- Sejm RP, panie posłanki, panie posłowie, stanowicie organ władzy ustawodawczej, jesteście organem władzy państwowej. Każdy organ władzy publicznej jest zobowiązany do poszanowania przyrodzonej godności. Apeluję do wysokiej izby o przestrzeganie art. 30 konstytucji - powiedział Kalisz.

"Sprzeczne z naturą, sprzeczne z konstytucją"

Przeciwko projektom opowiadają się PiS i Solidarna Polska. Za dążeniem do legalizacji związków partnerskich stoi chęć uzyskania przywilejów bez obowiązków; związki jednopłciowe są sprzeczne z naturą, a projekty - sprzeczne z konstytucją - uważa Krystyna Pawłowicz z PiS. Złożyła ona wniosek o odrzucenie projektów w tej sprawie.

Pawłowicz oceniła, że zajmowanie się w sytuacji kryzysu "projektami ustaw obyczajowych", jest próbą odwrócenia uwagi od prawdziwych problemów.

Uznała, że projekty "w sposób oczywisty podważają zapisy polskiej konstytucji", a ich wspólną cechą jest oparcie się na założeniach podważających wartości, o których mowa w konstytucji. Dodała, że autorzy odwołują się do wzorców w innych państwach, ale podważają własną konstytucję.

Jej zdaniem celem zalegalizowania związków partnerskich jest zrównanie związku z małżeństwem, a autorzy projektów chcieliby upodobnić związki do małżeństwa we wszystkich jego wymiarach. Dodała, że analiza projektów nasuwa myśl, że za dążeniem do wprowadzenia związków partnerskich stoi chęć uzyskania przywilejów bez obowiązków.

- Szkoda czasu na szczegółową analizę zapisów projektów, gdyż same założenia są sprzeczne z konstytucją, tworzą szkodliwy, konkurencyjny wobec małżeństwa związek, w perspektywie doprowadzą do zmniejszenia atrakcyjności małżeństwa - mówiła Pawłowicz.

- W relacjach homo nie ma żadnego pożycia, jest najwyżej jałowe użycie drugiego człowieka, traktowanego jak przedmiot - stwierdziła.

Dodała, że proponowane związki mają cel "czysto hedonistyczny, autodestrukcyjny dla człowieka, partnera, członków jego rodziny, mają zapewnić na koszt społeczeństwa i budżetu, ale nie w interesie społecznym wygodne i łatwe praktykowanie egoistycznych pragnień". - Zjawisko związków jednopłciowych jest sprzeczne z naturą, projekty są sprzeczne z konstytucją, zmierzają do jej obejścia, są szkodliwe, niesprawiedliwe, naruszają zasadę równości, prawo do intymności, ekshibicjonistycznie pozwalają obnosić w przestrzeni publicznej skłonności seksualne, czyli naruszają poczucie estetyki i moralności większości Polaków - konkludowała.

"Próbujecie rozbudzić nienawiść"

Poseł Tadeusz Woźniak z Solidarnej Polski mówił, że jego klub nie zgodzi się na nadawanie przywilejów innym związkom niż małżeństwu, gdyż byłoby to niezgodne z konstytucj. Złożył wniosek o odrzucenie projektów w sprawie związków partnerskich w pierwszym czytaniu.

- Twórcy tych projektów dokonują w ten sposób próby swoistego zamachu na konstytucyjny system prawny oraz godzą w ustalony przez wieki system norm i wartości w dziedzinie seksualności człowieka - ocenił Woźniak. Dodał, że autorzy projektów próbują też "doprowadzić do rozbudzenia nienawiści między homoseksualistami a osobami heteroseksualnymi, zdeprecjonować rodzinę w znaczeniu tradycyjnym i wprowadzić zamęt w sprawach etycznych, a szczególnie zatrzeć różnicę między dobrem i złem". - I to wszystko czynią wyłącznie z myślą o zyskach politycznych - podkreślił.

Jak mówił, to małżeństwo jest fundamentem rodziny, której pozytywną rolę i znaczenie podkreślono w konstytucji. - W konstytucji nie wspomniano o innych związkach zaspokajających popęd płciowy uznając, że z punktu widzenia państwa jedynie małżeństwo w pełni uzasadnia współżycie małżonków, gdyż funkcja prokreacyjna rodziny daje gwarancję zastępowalności pokoleniowej i właściwej socjalizacji dzieci. Konstytucja w sposób zasadniczy przesądziła w prawie polskim, co dobre i słuszne i co ma być popierane i propagowane - przekonywał.

- Podważenie podstawowych zasad zapisanych w konstytucji jest więc de facto występowaniem przeciwko państwu w jego konstytucyjnym kształcie - dodał.

Według niego nadużyciem jest mówienie, że osoby homoseksualne i żyjące w konkubinacie nie mogą odwiedzać się w szpitalu, dziedziczyć po sobie majątku, ponieważ takie działania są możliwe dzięki upoważnieniu, pełnomocnictwu oraz testamentowi.

- Dwóch panów zaspokajających ze sobą swój popęd seksualny, podobnie jak dwie panie w analogicznej sytuacji, nie mogą domagać się uprzywilejowania z tego tytułu - zaznaczył Woźniak.

Zwrócił uwagę, że "brak ustawowej regulacji prawnej par homoseksualnych, podobnie jak konkubinatu, nie jest przejawem dyskryminacji, a jedynie wywiedzionym z konstytucji brakiem podstaw do nadawania takim parom szczególnych przywilejów".

Woźniak powiedział ponadto, że ze względu na proponowaną łatwość zawierania związków partnerskich, mogłoby to prowadzić do niekontrolowanych skutków, np. zawierania ich wyłącznie w celu uzyskania mieszkania, zasiłku, wspólnego rozliczania podatków.

- Związki homoerotyczne, przy całej swojej nienaturalności, nie służą państwu, są jedynie przejawem hedonizmu i poszukiwania odmiennych od powszechnie uznawanych za naturalne zachowań seksualnych - zaznaczył.

Jak poinformował, "Solidarna Polska stoi na stanowisku, że osoby homoseksualne należy traktować z szacunkiem, współczuciem i delikatnością". - Jesteśmy dalecy od dyskryminacji takich osób, ale nie zgodzimy się na nadawanie przywilejów innym związkom niż małżeństwu, gdyż według nas byłoby to niezgodne z konstytucją RP oraz wyznawanym przez nas światopoglądem - podkreślił.

Wyraził ubolewanie, że PO, RP i SLD "wywołały dyskusję, która ma przynieść im określone korzyści polityczne, nie bacząc, że traktują przedmiotowo te grupy naszych rodaków rozbudzając nadzieję co do ewentualnych przywilejów". - My jesteśmy uczciwi wobec wszystkich, także homoseksualistów oraz osób heteroseksualnych żyjących w konkubinacie i nie dajemy im płonnych nadziei. Uważamy projekty za szkodliwe i nie możemy zaakceptować ich co do meritum - mówił.

Poinformował, że klub SP składa wniosek o odrzucenie wszystkich projektów w pierwszym czytaniu.

"Tutaj jest ten świat. Świat w którym króluje konstytucja"

Jak mówił przedstawiciel klubu Ruchu Palikota Wincenty Elsner, zaznaczył, że jego klub poprze wszystkie trzy projekty dot. związków partnerskich przygotowane przez PO, RP i SLD.

Elsner podkreślił, że każdy powinien mieć prawo do tworzenia związku partnerskiego. - Kto zakazał związków partnerskich? - pytał. - Przecież to wasz Bóg powiedział: "Królestwo moje nie jest z tego świata". A tutaj jest ten świat. Świat, w którym króluje konstytucja - podkreślił poseł Ruchu Palikota.

Powołując się na konstytucję, mówił, że każdy ma prawo do ochrony prawnej, życia prywatnego i rodzinnego oraz do decydowania o swoim życiu osobistym. Podkreślił, że ustawa o związkach partnerskich nie jest ustawą światopoglądową. - To debata o podstawowych prawach i wolnościach obywatelskich - oświadczył Elsner.

Krytykował projekt przygotowany przez PO. Zaznaczył, że nie umożliwia on przyjęcia przez strony związku partnerskiego tego samego nazwiska, wspólnego płacenia podatków, korzystania z ubezpieczenia zdrowotnego partnera, zwolnienia z podatków i darowizn. - Budżet jest najważniejszy, nie ci ludzie. Kto to napisał? Pan Artur Dunin czy Jacek Rostowski - zaznaczył. Zapowiedział jednak poparcie także dla projektu PO.

Pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz dowodziła, że w myśl konstytucji małżeństwo powinno być pod szczególną ochroną. - Co nie znaczy, że to jedyna forma rodziny, która może istnieć; konstytucja nie wskazuje jednego słusznego modelu rodziny - mówiła.

- Prosiłam o głos, ponieważ z prawej strony padały wypowiedzi, które można uznać za homofobiczne i z tego powodu można je uznać za skandaliczne - mówiła Kozłowska-Rajewicz.

- Nie widzę, jak związki partnerskie mogą zagrozić funkcjonowaniu rodziny. Pojawienie się ustawy nie zlikwiduje możliwości wyboru: będzie można zawrzeć małżeństwo, żyć bez sformalizowania związku albo zawrzeć związek partnerski - mówiła.

Zaznaczyła, że choć konstytucja mówi, że małżeństwo powinno być pod szczególną ochroną, nie oznacza to, że jest to jedyna forma rodziny, która może egzystować. - Niezależnie od tego, czy państwu się to podoba, czy nie, ludzie żyją w związkach homoseksualnych, heteroseksualnych, część tych ludzi wychowuje dzieci. Taki model rodziny ma prawo funkcjonować w państwie i być chroniony przez prawo - mówiła.

Wypowiedź pełnomocniczki była kilkakrotnie przerywana, niektórzy posłowie, m.in. Marzena Wróbel z SP i Krystyna Pawłowicz z PiS, przerywali jej i nie dawali dojść do głosu, argumentując, że ponieważ - jak sama powiedziała - nie przedstawia stanowiska rządu, nie powinna zabierać głosu. W końcu wicemarszałek Cezary Grabarczyk z PO musiał zarządzić przerwę.

Po wyjaśnieniu kwestii formalnych wicemarszałek uznał, że pełnomocniczka - ponieważ nie wypowiadała się w imieniu rządu - nie powinna występować poza kolejnością.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)