Uciekinier opublikował podpis Komorowskiego. Mamy reakcję byłego prezydenta
Tomasz Szmydt uciekł na Białoruś i poprosił o azyl polityczny. Znany z afery hejterskiej sędzia zamieścił w internecie postanowienie o powołaniu go do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego podpisane przez Bronisława Komorowskiego. Były prezydent w rozmowie z Wirtualną Polską kategorycznie reaguje na ruch uciekiniera. - Wykreował go pan Ziobro - mówi.
07.05.2024 | aktual.: 07.05.2024 06:52
W poniedziałek rosyjskie i białoruskie media podały informację, że sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego Tomasz Szmydt - znany m.in. z afery hejterskiej - ubiega się o azyl w Mińsku. Sędzia następnie pojawił się na konferencji prasowej w siedzibie agencji BiełTA, na której przekonywał, że obawia się prześladowań w Polsce z powodów politycznych.
Po tym, jak Szmydt wyjechał na Białoruś, niemal natychmiastowo rozpoczął szeroko zakrojoną kampanię w mediach społecznościowych. Opublikował m.in. postanowienie o powołaniu go na stanowisko sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Dokument został podpisany w 2012 roku przez ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Zapytaliśmy o to byłą głowę państwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komorowski reaguje na publikacje Szmydta
- Prezydenci powołują sędziów od kilkuset do paru tysięcy na razy. Nie ma możliwości pamiętać każdego - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dawna głowa państwa. Podkreśla, że Szmydt odbierał także nominacje z rąk innych prezydentów.
- Nie sądzę, by Aleksander Kwaśniewski pamiętał jego nominację na sędziego rejonowego, a Lech Kaczyński, jakby żył, pamiętał jego nominację na sędziego okręgowego. Z tego wszystkiego wynika, że chyba był dobrym sędzią, skoro go wszyscy awansowali - mówi Komorowski.
Według byłego prezydenta publikacja tylko jednego dokumentu to polityczna gra.
- Szmydt najwyraźniej publikuje postanowienie podpisane przeze mnie, gdyż widocznie ma bardzo wyraziste poglądy PiS-owskie. Dlatego mu najwygodniej próbować zasugerować, że za jego własne zachowanie odpowiedzialny jest ktoś po drugiej stronie barykady politycznej. Dlatego zapomniał np. o Lechu Kaczyńskim - podkreśla.
Szmydt "żarliwym aktywistą PiS-owskiej pseudoreformy"
Były prezydent przekonuje, że kariera Szmydta nabrała tempa w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy.
- Zdaje się, że pan Zbigniew Ziobro go wykreował. Z faktu, że został dyrektorem biura neo-KRS wnioskuję, że był człowiekiem głęboko zaangażowanym po stronie PiS. Zresztą potwierdza to uczestnictwo w aferze hejterskiej, w której brudną robotę robili sędziowie lub członkowie wymiaru sprawiedliwości, którzy byli najbardziej związani z władzą pisowsko-ziobrową - mówi Komorowski.
- Trzeba się zastanowić, na jakim etapie żarliwy aktywista PiS-owskiej pseudoreformy wymiaru sprawiedliwości przeszedł na stronę Białorusi. Tego typu ludzie albo grzeszą nadgorliwością, albo sobie budują jakieś strefy wpływów. Jeśli był agentem, to myślę, że z premedytacją budował strefę wpływów w kręgach PiS-owsko-ziobrowych - podkreśla.
Sprawę Szmydta bada zarówno Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, jak i Prokuratura Krajowa. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski nazwał sędziego "zdrajcą". Podobne słowa wypowiedział szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek. Zdaniem Bronisława Komorowskiego, rząd obecnie nie ma wielu możliwości manewru np. w celu ściągnięcia Szmydta z powrotem do Polski.
- Zobaczymy, co się będzie dalej działo. Na razie jest etap na działanie służb. Jeśli okaże się, że zamordował teściową lub ukradł sąsiadowi dwa samochody, to będzie etap na działanie prokuratury i możliwy wniosek o ekstradycję. Ale wychodzenie i mówienie "oddajcie nam waszego szpiega" byłoby śmieszne - mówił.
"Najciemniej jest po latarnią"
Szmydt jest kolejnym już uciekinierem na Białoruś. Głośna była chociażby sprawa żołnierza Emila Czeczki, który wyjechał na wschód i służył białoruskiej propagandzie. Potem jednak mężczyzna zginął - według oficjalnej wersji popełnił samobójstwo. Zdaniem byłego prezydenta, nie ma zbyt wiele możliwości, by zapobiec takim przypadkom.
- Takie przypadki się zdarzają, byli choćby amerykańscy żołnierze przechodzący na stronę Korei Północnej. Najczęściej są to przypadki agentów sterowanych z zewnątrz, albo takich uciekinierów, którzy uciekają przed różnoraką odpowiedzialnością - mówi.
- Dla mnie sprawa sędziego Szmydta jest potwierdzeniem porzekadła, że najciemniej jest pod latarnią. Tam nie szukali, bo to była ich władza, ich ludzie. Tak samo jak w otoczeniu Macierewicza, działali ludzi związani z interesami rosyjskimi. Tu ewidentnie ktoś nie dopilnował na jakimś etapie - podkreślił były prezydent.
Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj więcej: