Sędzia Piwnik za dobra dla bandytów
Trwa konflikt warszawskiej prokuratury i
policji ze znaną sędzią Barbarą Piwnik. Była minister
sprawiedliwości orzeka w procesach dotyczących zorganizowanej
przestępczości. Oficjalnie obie strony nie zabierają głosu w
sprawie. Nieoficjalnie nie zostawiają na sobie suchej nitki.
Jedynymi zwycięzcami tej wojny są przestępcy, którzy wychodzą na
wolność - akcentuje dziennik "Polska".
30.01.2008 | aktual.: 30.01.2008 01:20
Konflikt na linii sąd - prokuratura i policja dotyczy nie tylko przepychanek śledczych i oskarżających z sądzącymi. Ci pierwsi zarzucają sędziom, że poza podważaniem wiarygodności zabranych przez nich dowodów, sąd dezawuuje także ich samych. Śledczym chodzi głównie o zachowanie Barbary Piwnik na sali rozpraw, jej wrogość do śledczych i pozytywny stosunek do oskarżonych.
Nigdy nie widziałem sędziego, który zwracałby się do oskarżonych, i to o tak poważne przestępstwa, po imieniu - relacjonuje jeden z policjantów. Panie Krzysztofie, panie Grzegorzu... To niebywałe - dodaje. Takim zachowaniem zdziwiony jest też Marcin Łochowski, rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga: skład sędziowski powinien się zwracać do świadka, używając terminologii procesowej albo powszechnie znanych form grzecznościowych. Nazywanie kogoś po imieniu nie powinno być praktykowane - mówi Łochowski.
W trakcie jawnych i nagrywanych na wideo rozpraw kilku policjantów usłyszało coś, co na długo zapadnie im w pamięć. Sędzia zasugerowała, że spotkamy się na tej sali, ale ja będę występował w innym niż świadek charakterze - relacjonuje policjant. W jakim? Nie wiem. Prokuratorem nie będę, sędzią też, więc zostaje mi ława oskarżonych - dodaje policjant.
Kilka miesięcy temu identyczną sugestię skierowano wobec jednego z prokuratorów Prokuratury Okręgowej, obsadzających proces gangu "obcinaczy palców" - podaje dziennik "Polska". (PAP)