Sędzia Łączewski nadal z immunitetem. Ziobro komentuje decyzję sądu

- Działał bez skrupułów, bez zmrużenia oka, w sposób bezczelny - tak Zbigniew Ziobro ocenia sędzię Wojciecha Łączewskiego. Minister Sprawiedliwości twierdzi, że Sąd Dyscyplinarny powinien rozstrzygnąć, czy Łączewski popełnił przestępstwo.

Sędzia Łączewski nadal z immunitetem. Ziobro komentuje decyzję sądu
Źródło zdjęć: © PAP
Karolina Kołodziejczyk

Sąd dyscyplinarny w Krakowie umorzył postępowanie o uchylenie immunitetu sędziemu Wojciechowi Łączewskiemu. Tym samym prokuratura nie będzie mogła przedstawić mu zarzutów. Chodzi o składania fałszywych zeznań. Sędzia Łączewski zgłosił, że doszło do włamania do prowadzonych przez niego pod fikcyjnymi nazwiskami kont na Twitterze. Śledczy uznali, że wbrew twierdzeniu sędziego takie zdarzenie nie miało miejsce.

Do sprawy odniósł się prokurator generalny Zbigniew Ziobro, który stwierdził, że przypadek sędzi Łączewskiego to kolejny dowód na to, że "myślenie kastowe" jest wciąż obecne w polskim systemie sprawiedliwości. - Biegli w sposób niebudzący wątpliwości wykazali, że nikt nie włamał się na konto - mówił minister sprawiedliwości na konferencji prasowej.

Według niego, te elementy w sposób całkowity dyskwalifikują sędzię Łączewskiego jako człowieka, który posiada elementarnej zdolności moralne do sądzenie innych ludzi w sądzie". - Działał bez skrupułów bez zmrużenia oka, w sposób bezczelny - ocenia minister. Ziobro wskazał również, że polscy sędziowie korzystają z najszerszej ochrony immunitetowej w Europie.

Zobacz także: Róża Thun uderza w Andrzeja Dudę

To jednak nie wszystko. Zbigniew Ziobro poinformował, że wystąpił z wnioskiem, aby Sąd Dyscyplinarny w Krakowie zezwolił na pociągnięcie sędziego Łączewskiego do odpowiedzialności karnej i rozstrzygnął, czy sędzia popełnił przestępstwo.

Przypomnijmy, prokuratura chciała postawić sędziemu Łączewskiemu dwa zarzuty: zawiadomienia o przestępstwie, którego nie było, i składania fałszywych zeznań. Sędzia złożył doniesienie ws. włamania na twitterowe konto, które miał prowadzić pod fałszywym nazwiskiem. Rzekomy włamywacz miał namawiać osobę, którą wziął za Tomasza Lisa, naczelnego "Newsweeka", do prowadzenia antyrządowej kampanii. W sprawie zostało wszczęte śledztwo, jednak powołany biegły ocenił, że nie doszło do włamania.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (615)