ŚwiatSchroeder wyklucza dymisję i zapowiada reformy

Schroeder wyklucza dymisję i zapowiada reformy

Kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder przyjął odpowiedzialność za klęskę wyborczą SPD w Hesji i Dolnej Saksonii. Zapowiedział jednocześnie przyspieszenie reform gospodarczych i społecznych.

03.02.2003 17:10

Schroeder powiedział w poniedziałek po spotkaniu prezydium SPD w Berlinie, że zarówno na rząd, jak i na niego samego spada główna odpowiedzialność za "jedną z najbardziej gorzkich" porażek w historii SPD. Kanclerz wykluczył jednak podanie się do dymisji. "Nie myślę o tym i inni także o tym nie myślą" - powiedział. "Dymisja byłaby ucieczką" - dodał.

W wyniku niedzielnych wyborów do landtagów SPD po 13 latach utraciła na rzecz CDU władzę w Dolnej Saksonii oraz ponownie przegrała rywalizację z chadekami w Hesji. W obu landach socjaldemokraci uzyskali wyniki należące do najsłabszych w całej powojennej historii partii.

Lokalne wybory traktowano jako sprawdzian popularności kanclerza Schroedera i jego rządu po pierwszych stu dniach sprawowania władzy od zwycięstwa w ubiegłorocznych wyborach do Bundestagu.

Szef rządu uważa, że przyczyną porażki w obu landach było "niezadowolenie wielu obywateli", których rząd nie potrafił przekonać do konieczności przebudowy systemów ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych, tak aby można było zachować "fundamenty państwa socjalnego". Modernizacja tych systemów jest konieczna ze względu na proces globalizacji i starzenie się niemieckiego społeczeństwa - dodał kanclerz.

Schroeder wskazał na rynek pracy, system ubezpieczeń emerytalnych i służbę zdrowia jako na dziedziny, którym rząd poświęci szczególnie dużo uwagi. "Z całych sił trzeba poprzeć Clementa" - podkreślił kanclerz. Minister gospodarki i pracy Wolfgang Clement doprowadził do wdrożenia od początku bieżącego roku pakietu ustaw, usprawniających system pośrednictwa pracy, rozbudowujących sektor zajęć niskopłatnych oraz ograniczających świadczenia dla bezrobotnych.

Karl-Rudolf Korte, politolog z Uniwersytetu Duisburg, powiedział, że dla Schroedera kierowanie rządem stanie się łatwiejsze. "Schroeder nie ma wyjścia - musi się przyłączyć do reformatorskiego skrzydła SPD" - wyjaśnił. Szef rządu będzie teraz musiał bardziej brać pod uwagę stanowisko opozycji, domagającej się deregulacji rynku pracy - dodał Korte. Kanclerz zaoferował opozycji "kooperację" w procesie reformowania kraju. Wykluczył jednak możliwość utworzenia w Bundestagu koalicji z CDU/CSU.

Premier Hesji, chadek Roland Koch, zapowiedział, że chrześcijańscy demokraci nie będą blokować "rozsądnych" inicjatyw ustawodawczych rządu w izbie wyższej parlamentu, Bundesracie. "CDU nie będzie blokować, lecz kontrolować" - zapewnił Koch. Dodał, że rząd musi przedstawić propozycje reform lub ustąpić. Opozycyjne CDU/CSU i FDP dysponują 41 głosami w 69-osobowej izbie, co pozwala im na odrzucenie niektórych ustaw przyjętych przez Bundestag.

Na spotkaniu z dziennikarzami Schroeder przyznał, że w kwestii reform istnieje "różnica zdań" między rządem a związkami zawodowymi i środowiskami lewicowymi. "Nie są to jednak różnice zasadniczej natury" - dodał.

Przedstawiciel środowisk lewicowych, były szef SPD Oskar Lafontaine, oskarżył tymczasem rząd o prowadzenie neoliberalnej polityki "w czerwonym opakowaniu". Rząd utracił wiarygodność wśród lewicowych wyborców, zapowiadając liberalizację przepisów o zwalnianiu pracowników, zmniejszając zasiłki dla bezrobotnych i rezygnując z wprowadzenia podatku od dużych majątków - twierdzi Lafontaine w komentarzu zamieszczonym na łamach poniedziałkowego "Bild-Zeitung".

"Wzywam towarzyszki i towarzyszy do obrony partii przed dalszymi szkodami" - napisał Lafontaine. Popularny działacz z Kraju Saary wycofał się z polityki w marcu 1999 r., po kłótni ze Schroederem, jednak niedawno zapowiedział swój powrót. Przewodniczący Centrali Związków Zawodowych Michael Sommer wezwał tymczasem do "poluzowania" polityki finansowej i zwiększenia deficytu budżetowego.

Z analizy wyników wyborów wynika, że w niedzielnych wyborach do landtagów wielu tradycyjnych sympatyków SPD pozostało w domu lub głosowało na inne partie. W Dolnej Saksonii aż 141 tys. osób, które pięć lat temu głosowały na SPD, nie poszło do urn wyborczych, a 77 tys. oddało głos na CDU. Od SPD odwróciło się szczególnie wielu robotników, bezrobotnych i młodzież. Instytut Badania Opinii Publicznej w Mannheim poinformował w poniedziałek, że decydującym czynnikiem dla klęski SPD była chęć udzielenia rządowi Schroedera "ostrzeżenia" przez wyborców. (jask)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)