Schetyna: szef ABW nie powinien zostać zdymisjonowany
(RadioZet)
: A gościem Radia ZET jest wicepremier Grzegorz Schetyna, minister spraw wewnętrznych, witam Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. : ABW oskarża Gruzinów, taki raport podobno pan otrzymał od szefa ABW, pisze o tym dzisiaj „Dziennik”. : Rzeczywiście podjęliśmy działania wyjaśniające tę kwestię, bulwersującą kwestię. Trwa i dzisiaj będzie raport kontroli wewnętrznej postępowania w Biurze Ochrony Rządu. I dzisiaj wieczorem, po południu minister Cichocki zakończy, przedstawi raport premierowi odnośnie całej tej sprawy. Ten raport powstanie między innymi, do tego raportu zostanie dołączone postępowanie Biura Ochrony Rządu, także oczywiście raport ABW. : Czyli ten raport trafił na pana biurko, raport ABW? : Tak, to jest jedna z prób wyjaśnienia tej bulwersującej kwestii. Potrzebujemy jeszcze paru godzin żeby mówić o zamknięciu sprawy i o możliwej ocenie. : No tak, ale szef ABW twierdzi, że to jest gruzińska prowokacja, tak? : Tak, ale wolę zostawić konkluzję ministrowi Cichockiemu i
premierowi. Sprawdzamy bardzo dokładnie, bo rzeczywiście sytuacja jest nienormalna. Doszło do takich spraw, które wcześniej nie miały miejsca, ani w czasie wizyt, szczególnie głowy państwa. : Czy szef Biura Ochrony Rządu, nie szef, ale ta osoba, pułkownik Olszowiec, szef ochrony pana prezydenta powinien zostać zdymisjonowany? : Tę kwestię musimy wyjaśnić bardzo dogłębnie. Jest pytanie, czy mógł nie dać zgody na wyjazd na granicę gruzińsko-osetyńską, którego nie było w planie wizyty. Ten wyjazd, ta trasa była kompletnie nie zabezpieczona, wreszcie doszło do kompletnego skandalu i ochrona, oficerowie ochrony zostali odseparowani od prezydenta. I było to działanie strony gruzińskiej, wszystko potwierdza właśnie tę tezę, że oni zostali, oficerowie Biura Ochrony Rządu zostali celowo odcięci od prezydenta Kaczyńskiego. : Ale czy pułkownik zawinił? : Trudno powiedzieć. Nie wydaje mi się żeby wina była po stronie BOR w trakcie całej akcji, bo to się stało w bardzo taki dynamiczny sposób. Myślę, że wtedy, kiedy ta
decyzja podejmowana była, to znaczy jeszcze w samolocie, na pokładzie samolotu, wtedy jest pytanie o to, czy to była dobra decyzja, że szef ochrony wydał zgodę na ten nieplanowany wyjazd, na złamanie. : Ale nie wiadomo czy, wydał zgodę, przecież ta decyzja podobno w samochodzie zapadła, panowie sobie rozmawiali, prezydenci i tam zapadła decyzja. : Ta decyzja, z tego co ja wiem, została podjęta jeszcze na pokładzie samolotu, przed wylądowaniem w Tbilisi, bo ten wyjazd miał trwać kilka godzin i mieli, pan prezydent miał być tylko w Tbilisi. To miał być okolicznościowy koncert i powrót do Warszawy. : Ja wiem, ale czy wtedy pułkownik powinien zadzwonić do generała Janickiego i zapytać się czy może wyrazić zgodę? : Ja myślę, że tak, że w takich sprawach tak trudnych potrzebna jest konsultacja z szefostwem, lub odpowiedzialność podejmuje ten, który prowadzi ochronę, czyli pułkownik Olszowiec. Rozumiem, że przyzwolił na ten wyjazd. Będziemy wiedzieć, będziemy tę decyzję także analizować. : „Gazeta Wyborcza” pisze,
dowiaduje się, że gdyby pułkownik Olszowiec stracił posadę to wtedy pan prezydent rozważa w ogóle rezygnację z ochrony. : Ja nie rozumiem tego. Ja uważam, nie rozumiem takiego spojrzenia, uważam, że stało się bardzo źle, to znaczy rzeczywiście została narażona, prezydent cały ten wyjazd i cały ten incydent tak naprawdę kompromituje nas. Tam doszło do sytuacji... : Ale kogo kompromituje, jak to nas? : Ja myślę, znaczy kompromituje tych, którzy organizowali ten wyjazd. : A czy pan się czuje Gruzinem panie ministrze, bo ja nie, nie czuję się Gruzinką. : Nie, no ale, ja też nie, tylko w tym incydencie brał udział prezydent państwa, który nie był chroniony. Dzisiaj mówi o tym cała Europa, wszyscy wiedzą, że doszło do sytuacji, w której prezydent Kaczyński bierze udział w jakiejś dziwnej historii, organizowanej przez stronę gruzińską. : Ale prezydent jest z tego zadowolony, panie premierze, prezydent mówi, że jest zadowolony, nie jest przedszkolanką, wziął udział w tej eskapadzie dlatego, że chciał udowodnić
Europie, że Rosjanie nie przestrzegają paktu. : No tak, ja mam inne zdanie niż prezydent. Uważam, że takie wycieczki są nie do zaakceptowania, że one, że takich rzeczy, tak polityki zagranicznej prowadzić nie można, że po prostu zostały złamane podstawowe normy bezpieczeństwa głowy państwa. : Ale prezydent mówi, że nie jest przedszkolanką, jest wolnym człowiekiem. : Tak, a z drugiej strony rozgrzesza, nie wini Biura Ochrony Rządu, ale mówi także, że to dobrze się stało, że Biura Ochrony Rządu przy nim nie było. Nie rozumiem tej sytuacji. Dzisiaj wszystkie, mając pełną wiedzę o tej historii będziemy te sprawy wyjaśniać i będziemy także mówić o tym w raporcie. : Prezydent nie jest zainteresowany tym, żeby prowadzić dochodzenie w tej sprawie, prezydent uważa, że co to znaczy, on będzie przepytywany z tego powodu, że wziął udział? : Ja jestem szefem Biura Ochrony Rządu i Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji podlega nadzór nad bezpieczeństwem najważniejszych osób w państwie i to jest moje ustawowe
zadanie i ja będę egzekwował żeby gwarantować bezpieczeństwo także, a może przede wszystkim panu prezydentowi. Takie rzeczy nie powinny się powtarzać i nie powtórzą się. : Ale na siłę panie premierze? : Nie tylko żebyśmy umówili się żeby była pewność, że co do umowy, to znaczy bezpieczeństwo przede wszystkim, a później polityka. : Prezydent wczoraj w wywiadzie w TVN24 powiedział, że ABW to powinno się zająć lobby rosyjskim, które jest w Polsce. : Nie rozumiem tej sytuacji. Jeżeli jest lobby rosyjskie w Polsce, to oczywiście ja rozumiem, że to jest kontekst też tego wyjazdu i tego, co się stało tam na granicy. : No krytyki na przykład marszałka Komorowskiego. : Tak jak powiedziałem, wyjaśnimy tą kwestię i będziemy się odnosić. Tutaj zagwarantujemy, także w przyszłości, bezpieczne wyjazdy głowy państwa. : Czy zgadza się pan ze słowami marszałka Sejmu - „taki zamach, jaki wyjazd”? : Ja nie uważam, że to był zamach. Uważam, że to był incydent. : Ale ironicznie powiedział pan marszałek. Czy powinien marszałek
ironizować z tego, co się wydarzyło? : Nic się nie wydarzyło, została złamana zasada i został złamany plan wizyty, to się stało. Natomiast nie było żadnego zamachu i rozumiem, że o tym mówi marszałek Komorowski, w związku z tym, że ma poczucie humoru jest w taki sposób to opisuje. : No, powinno się mieć poczucie humoru na ten temat, mogło się wydarzyć nieszczęście, no prezydent mógł zginąć. : Źle, że tak się stało, ale jak sama pani mówi, sam prezydent bagatelizuje tę historię. Raport i pełne wyjaśnienie tej kwestii nastąpi i obiecaliśmy to opinii publicznej i zrobimy to. : Gościem Radia ZET jest wicepremier Grzegorz Schetyna. CBA doniosło na ABW, donosi dzisiaj „Gazeta Wyborcza”. Coś się dzieje niedobrego. : W sprawie? : No w sprawie Krzysztofa Bondaryka, no w sprawie tej kaski, co dostaje. : Ja uważam, że to jest, wszędzie, gdzie służby zaczynają korespondencję i dyskusję między sobą to zawsze jest zły wariant i służby powinny zajmować się bezpieczeństwem państwa a nie samymi sobą. I tutaj, jak widzę,
jakie jest zaangażowanie CBA żeby wyjaśnić kwestie odpraw, zarobków w poprzedniej firmie szefa ABW, to wydaje mi się, że ktoś pomylił swoje role. Dlatego uważam, że to wszystko powinno zostać wyjaśnione, zarobki ujawnione, kontrakty pokazane i trzeba zamknąć sprawę i służby niech się zajmują bezpieczeństwem państwa, a nie – tak jak powiedziałem – samymi sobą. : A przedtem ABW doniosło na CBA do prokuratury, co to jest, gdzie my żyjemy? : To jest właśnie kwestia, moim zdaniem, za dużo polityki, niepotrzebnej, personalnej, właśnie personalnej polityki a za mało odpowiedzialności. : Może Krzysztof Bondaryk powinien zostać zdymisjonowany? : Nie uważam, wysoko oceniam jego pracę, ale uważam też, że te wszystkie pytania, które polegają na ujawnieniu jego dotychczasowej pracy i zarobków, które miał, należy wyjaśnić. I on, w jego interesie jest to, żeby te kwestie ujawnić. : Przenosimy się teraz do Internetu, wicepremier Grzegorz Schetyna. <\czat> <\czat> : Żeby szef MFi dostawał pieniądze z kontraktu, służba to
służba. : Ja nie wiem, gdzie pracował wcześniej szef IMF, ja tylko uważam, że nie jest tak, że szef ABW urodził się po to żeby być szefem ABW i pracuje tam od początku swego dorosłego życia. Jeżeli pracował gdzieś, jeżeli ma kontrakt menedżerski, jeżeli dostaje pieniądze wynikające z zakazu konkurencji to powinien ujawnić i kontrakt i wysokość tych pieniędzy, i rozumiem, że zrobi to w oświadczeniu majątkowym, w przyszłym roku, bo tutaj, ja uważam, że jawność i odtajnienie jest odpowiedzią na te wszystkie znaki zapytania, które się pojawiają w tej sprawie. Nie chcę budować tutaj drugiego dna, bo uważam, że tutaj takiego drugiego dna nie ma. : Wracając do incydentu gruzińskiego, czy pułkownik Olszowiec powinien powiedzieć nie, prezydentowi? : Ja uważam, że powinien bardzo wyraźnie, szczególnie, że ta sytuacja nastąpiła, ona była naprawdę ekstra ordynaryjna, nikt się tego nie spodziewał tej zmiany. To był wyjazd tylko kilkugodzinny, absolutnie symboliczny, tylko na uroczystość rewolucji, pięciolecie Rewolucji
Róż i zaraz miał nastąpić powrót. To było złamanie zasady planu wizyty. To było przeciwne protokółowi i ustaleniom. : Czyli panowie się dowiedzieli o tym w samolocie, tak, nie w samochodzie, tak jak wszyscy twierdzili? : O zmianie tej decyzji, czy o tej decyzji wyjazdu na granicę w samolocie, przed lądowaniem, taką mam wiedzę. : A czy powinno być tak, że w samochodzie jedzie dwóch prezydentów, tłumaczka i kierowca gruziński? : To jest zasada, która łamie całą konwencję zabezpieczenia międzynarodowych wizyt. I o to trzeba mieć pretensje, szczególnie, że później po zjeździe z tej głównej drogi na drogę boczną doszło do rzeczywiście odcinania, to był cały proces odcinania polskich oficerów od prezydenta, skutecznego, jak widać. Potem był też kłopot kiedy prezydenci wysiedli, nie mogli dołączyć do nich oficerowie ochrony. : Ale odcinali ich Gruzini? : Tak zwane siły wsparcia, czyli wojsko gruzińskie. : Po co oni to robili? : Trudno mi powiedzieć, w moim przekonaniu po to żeby polscy oficerowie ochrony nie byli
przy prezydencie, taki był cel. Ale tak jak powiedziałem, w dzisiejszym raporcie będzie. : Ja wiem, ale po co mieli też to robić żeby nie chcieli? : Wie pani, ja rozumiem takie tłumaczenie, że oficerowie ochrony, polscy oficerowie ochrony to jest naprawdę elitarna, to są oficerowie z ogromnym doświadczeniem, oni reagują w takiej sytuacji, kiedy pojawia się ogień, kiedy są strzały, reagują tylko w jeden sposób, to znaczy chronią. : Rzucają się na ciało, strzelają... : Tak, chronią osobę, czyli chronią w tym wypadku prezydenta i oddają ogień. : Znaczy nie na ciało, tylko na człowieka. : Tak, na człowieka chronionego i oddają strzały, otwierają ogień w kierunku, w którym jest zagrożenie. I tam rzeczywiście mogło coś naprawdę poważnego się zdarzyć. Ale jeżeli nie miało się zdarzyć to dlaczego cały ten teatr i to wszystko, co dzisiaj widzimy i opisujemy. Nie rozumiem i naprawdę tych znaków zapytania jest tyle, że... : Minister do spraw informacji i prasy Osetii, mówi, że to strzelali, że strzelali Osetyńczy,
strzelali rzeczywiście, nie byli przygotowani na to, że... : Bo byli zaskoczeni, było ciemno, coś się stało, ktoś zaczął podchodzić do szlabanu, do tego miejsca granicznego, rzeczywiście ta sytuacja była zupełnie nowa i taka specjalna. Ale dlaczego tam, przy tym szlabanie, pojawił się prezydent Rzeczypospolitej, tego nie rozumiem. To nikt o tym, nikt tego wcześniej nie planował, nikt o tym nie wiedział. : I sądzi pan, że to prowokacja prezydenta Saakaszwilego? : Ja myślę, że stało się coś dziwnego i to czemuś miało służyć. Nie wiem czy podkreśleniu tego, jak chce dzisiaj prezydent Saakaszwili, że Rosjanie tam są, czy Osetyńcy tam są, a nie powinni być, nie wiem, źle, że prezydent Rzeczpospolitej został wykorzystany w tej kwestii. : Ale on się czuje świetnie i jest zadowolony. : Ale mogło naprawdę, coś mogło naprawdę coś się stać i to jest dla nas wszystkich, moim zdaniem, nauczka, że tak robić nie wolno w przyszłości, bo to jest po prostu niebezpieczne. : Prezydent z premierem polecą do Brukseli? : Premier
na pewno poleci, nie wiem, jakie plany ma pan prezydent. : Też. : Jeżeli ma takie plany to będziemy musieli to tak składać znowu w taki sposób żeby było merytorycznie i z dobrą organizacją, a z drugiej strony żeby prestiż polityczny pana prezydenta, jak rozumiem, jeżeli deklaruje chęć wyjazdu nie został nadszarpnięty. Czyli pan prezydent będzie reprezentował, a premier z ministrami będą pracowali. : A czy premier miał do pana pretensje, że ukazały się pana zdjęcia i wywiad z panem w „Vivie”? : Nie. : Tak donoszą gazety. : Nie, nie słyszałem tego. : Nie? Nie był zazdrosny. : Nie, nie, skąd, na pewno nie. : A widział pan okładkę „Wprost”? Stoi Schetyna i Tusk i z tyłu mają noże. : Widziałem, tak. : Czy coś między panami jest, zła chemia? : Nie, nie ma. : Nie ma chemii? : Jest dobra chemia i wszystko jest w jak najlepszym porządku i mówię to zupełnie wprost. : Słowo honoru? : Tak jest. : Słowo honoru? : Słowo honoru. : No to o co chodzi, dlaczego dziennikarze, wszystkie gazety piszą, że jest jakiś konflikt. :
Wszyscy życzą nam konfliktu i kłopotów. Tego nie ma i rzeczywiście dobrze pracujemy. Czasy są trudne, ale dajemy radę. : A był megaochrzan, jak pisze dzisiaj „Dziennik” na wyjeździe w SPA, premier ostro mówił? : Ja byłem w sobotę rano, a premier w piątek wieczorem i była taka dobra rozmowa na temat przyszłości tych, tej drugiej części kadencji. I było wystąpienie premiera bardzo takie, bardzo mocne, ale odpowiedzialne i bardzo dobrze przyjęte, bo rozmawiałem z ludźmi w sobotę. To był dobry klub i uważam, że jest taka sytuacja, trzeba się spotykać. Idą trudne czasy, więc trzeba rozmawiać i być odpowiedzialnym. : Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Grzegorz Schetyna, Radio ZET.