Schetyna: prezydent powinien zbojkotować olimpiadę
Zdaniem Grzegorza Schetyny, prezydent Lech Kaczyński, powinien zbojkotować uroczystość otwarcia Igrzysk w Pekinie. Uważam, że taka decyzja powinna zostać podjęta. Symboliczna, ale potwierdzająca naszą solidarność z tymi, którzy są represjonowani w Tybecie - mówi gość "Salonu Politycznego Trójki".
27.03.2008 | aktual.: 27.03.2008 16:32
Michał Karnowski: Gościem jest pan Grzegorz Schetyna, wicepremier, szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Dzień dobry, Panie premierze.
Grzegorz Schetyna: Kłaniam się. Dzień dobry.
Dlaczego przegraliśmy mecz ze Stanami Zjednoczonymi?
- Bo straciliśmy trzy bramki, a nie strzeliliśmy żadnej.
To zły sygnał, czy Leo Beenhakker testuje zawodników?
- To są testy, to był mecz towarzyski. Bardziej niż wynik, bolała mnie niemoc, która było widać na boisku. Brak pomysłu, brak zaciętości.
Jakby PiS grał?
- Trochę tak. Beenhakker jest wielkim trenerem i uważam, że to jest doświadczenie bardzo jemu potrzebne, bo my wszyscy uwierzyliśmy, że Polska ma już wielką drużynę. Za dwa miesiące mistrzostwa Europy. Jedziemy tam jako jeden z faworytów. A to tak nie jest. Przyjechała drużyna dobrze zorganizowana, która grała zespołowo i pokazała nam nasze miejsce w szeregu. To jest dobry sygnał i dobrze, że tak się dzieje przed najważniejszymi meczami. Dobrze, że się przegrywa i…
I trzeźwieje.
- Tak. Jeśli wyciągnie się wnioski z tej porażki, to tylko dobrze dla drużyny i dla nas w perspektywie czerwca.
Dziś w „Rzeczpospolitej” jest taki rysunkowy żart sportowy – tylko Małysz zbojkotuje Igrzyska Olimpijskie. Ale chyba nie tylko Małysz, także premier Donald Tusk zapowiada dzisiaj, że nie zamierza brać udziału w ceremonii otwarcia Igrzysk – nie wypada, nie można. Dobra decyzja? Czy Pan ją potwierdza?
- Tak. To jest decyzja wynikająca z potrzeby serca, z przyzwoitości i z solidarności z Tybetem. Uważam, że każdy z nas we własnym sumieniu musi takie decyzje podejmować. Jeżeli robi to premier, to jest symboliczne i ważne. Uważam, że to jest dobra decyzja. Oczywiście, jest pytanie do prezydenta Rzeczpospolitej, bo on także będzie zaproszony na uroczystość otwarcia Igrzysk, ale rozumiem, że ta decyzja jeszcze nie została podjęta. Uważam, że w taki symboliczny sposób powinniśmy podkreślać solidarność z Tybetem. Tak jak podkreślano przez lata solidarność z Polską. Wtedy, kiedy był wprowadzany stan wojenny, kiedy ludzie siedzieli w więzieniach. O tym zawsze trzeba pamiętać.
Pan był w opozycji. Takie gesty się widzi, dostrzega?
- Tak. Uważam, że absolutnie tak. Pamiętam te wszystkie gesty solidarności w latach 80-tych, w czasie stanu wojennego. To się widzi, czuje i to naprawdę wzmacnia. I jesteśmy to winni – za naszą historię.
A prezydent nie powinien pojechać?
- Uważam, że to będzie akcja. Są sygnały z kilku stolic europejskich.
Prezydent Sarkozy taki sygnał wysłał.
- Tak. Sarkozy, wczoraj prezydent Klaus. Ja jestem przeciwny bojkotowi Igrzysk Olimpijskich. Pamiętam bojkot igrzysk w Moskwie i w Los Angeles. To jest bardzo złe. Sport powinien być obok polityki.
Ale ceremonia otwarcia jest polityczna.
- Jest symbolem, jest świętem radości, świętem sportu. Szczególnie w kontekście ofiar w Tybecie, tego, co się dzieje od lat 50-tych a w wyjątkowo dramatyczny sposób w ostatnich dniach, tygodniach, powinniśmy powiedzieć: dość.
Spuentujmy: prezydent także nie powinien jechać.
- Tak. Uważam, że taka decyzja powinna zostać podjęta. Symboliczna, ale potwierdzająca naszą solidarność z tymi, którzy są represjonowani w Tybecie.
Przeczytaj cały wywiad