ŚwiatSaudyjczycy grożą USA. Sprawa zaginionego dziennikarza staje się coraz groźniejsza

Saudyjczycy grożą USA. Sprawa zaginionego dziennikarza staje się coraz groźniejsza

Arabia Saudyjska znalazła dziesiątki sposobów uderzenia w USA. To odpowiedź na oskarżenia o zamordowanie dziennikarza w saudyjskim konsulacie w Turcji. Jeśli wojna słów wymknie się spod kontroli wszyscy za to zapłacimy. Z kolei niewyjaśnienie tej sprawy ośmieli dyktatorów na całym świecie.

Saudyjczycy grożą USA. Sprawa zaginionego dziennikarza staje się coraz groźniejsza
Źródło zdjęć: © Zuma Press / Agencja Forum
Jarosław Kociszewski

15.10.2018 14:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Spór pomiędzy Arabią Saudyjską a Zachodem podgrzał Turki Aldakhil z popularnej telewizji Al Arabiya, który ujawnił, że Saudyjczycy wymyślili 30 metod uderzenia w USA, jeżeli Waszyngton nałoży sankcje na Rijad. Wahabickie królestwo grozi nie tylko wstrzymaniem zakupów amerykańskiej broni, ale także ograniczeniem wydobycia ropy naftowej i wstrzymaniem gigantycznych inwestycji w USA. Dziennikarz podkreśla, że występując przeciwko Rijadowi, Waszyngton zada bolesny cios własnej gospodarce.

Amerykanie zarabiają krocie na relacjach z Saudyjczykami, którzy są największym odbiorcą ich broni i świetnymi inwestorami dysponującymi niewyobrażalnymi wręcz funduszami. Ponadto kraj kontrolujący wielkie zasoby surowców energetycznych może podjąć działania powodujące kilkakrotny wzrost cen ropy naftowej, której cena obecnie oscyluje w okolicach 80 dolarów za baryłkę. W tekście Aldakhila panda nawet niesłychana cena 200 dolarów.

USA z własnymi zasobami ropy i gazu zapewne nieźle sobie poradzi w tej sytuacji poradzi, to będzie to cios w gospodarek mniejszych krajów, takich jak Polska. Równocześnie na awanturze zyskają wielcy eksporterzy na czele z Rosjanami.

Donald Trump co prawda zapowiadał, że Saudyjczycy muszą liczyć się z poważnymi konsekwencjami, ale od słów prezydenta do zmiany polityki USA droga jest jeszcze bardzo daleka. Waszyngton nie tylko nie będzie chciał tracić sojusznika i rynku zbytu na Bliskim Wschodzie, ale także nie zaryzykuje popchnięcia Saudyjczyków w kierunku Iranu czy Rosji.

Stąd mało prawdopodobne, aby wojna słów przerodziła się w coś poważniejszego, co nie zmienia faktu, że sprawa Jamala Khashoggiego wymaga wyjaśnienia. Saudyjski dziennikarz mieszkający w USA 2 października został nagrany, gdy wchodził do konsulatu swojego kraju w Ankarze. Władze tureckie poinformowały, że publicysta był torturowany i został zamordowany.

Turcy mieli także uzyskać potwierdzające to nagrania. Pojawiła się sugestia, że Khashoggi sam zarejestrował swój koszmar, a nagranie trafiło do chmury. Eksperci od komunikacji poddają taką możliwość w wątpliwość i sugerują, że przeciek pochodzi od władz w Ankarze, które w ten sposób chcą odwrócić uwagę od podsłuchów założonych w placówce dyplomatycznej obcego państwa.

Pomimo tego, że Arabia Saudyjska zaprzecza oskarżeniom, faktem niezaprzeczalnym jest, że dziennikarz 2 października wszedł do budynku, pod którym czekała jego turecka narzeczona i słuch o nim zaginął. Arabia Saudyjska zezwoliła Turcji na przeszukanie konsulatu w Ankarze, trudno się jednak spodziewać, aby po dwóch tygodniach policjanci znaleźli jakiekolwiek dowody obciążające Rijad. Niewiele nadziei pokładanych jest także we wspólną komisję, która ma zbadać okoliczności zaginięcia Khashoggiego.

W obecnej chwili nie ma dobrego wyjścia z klinczu. Francja, Wielka Brytania, Niemcy i USA domagają się dogłębnego zbadania sprawy i grożą poważnymi konsekwencjami. Saudyjczycy odpowiadają własnymi pogróżkami. Na szali leżą jednak tak wielkie pieniądze, że prawdopodobnie nikt nic więcej w tej sprawie nie zrobi. Tragiczny los saudyjskiego dziennikarza zapewne formalnie pozostanie niewyjaśniony pomimo tego, że z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć co się stało.

Przegrani są obywatele Arabii Saudyjskiej, którzy przekonali się, gdzie przebiega granica reform i wolności obiecywanej przez następcę tronu Muhammada bin Salmana. Książę otworzył kina i pozwolił kobietom prowadzić samochody, ale na krytykę jego poczynań zgody już nie ma. O Jamalu Khashoggim pomyśli teraz każdy dziennikarz i zwykły obywatel zanim opublikuje artykuł, czy nawet post, wyrażający jakiekolwiek wątpliwości co do polityki następcy tronu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (392)