Saudowie "wysłali komunikat". "Dla USA to oznacza koniec"

Publicysta "The Washington Post" skomentował ostatnią decyzję Arabii Saudyjskiej dot. zmniejszenia produkcji ropy naftowej. Zdaniem Davida Ignatiusa jest to "to prosty komunikat" Rijadu, który świadczy o tym, że nastąpił "koniec ery amerykańskiej hegemonii na Bliskim Wschodzie".

Prezydent USA Joe Biden i Książę koronny Arabii Saudyjskiej Mohammed bin Salman
Prezydent USA Joe Biden i Książę koronny Arabii Saudyjskiej Mohammed bin Salman
Źródło zdjęć: © East News | 2022 Anadolu Agency
Karina Strzelińska

Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ

W niedzielę producenci należący do OPEC postanowili ograniczyć produkcję ropy naftowej. Decyzja spowodowała wzrost cen surowca w wielu krajach na świecie, w tym w USA. "Arabia Saudyjska zabezpiecza swoje interesy, podobnie jak Stany Zjednoczone" - podkreśla publicysta "The Washington Post". David Ignatius zaznacza, że Waszyngton i Rijad nie chcą zrywać stosunków, "ale przywódcy w obu stolicach czują się lekceważeni".

Autor artykułu zauważa, że po decyzji Saudów pojawiło się wiele spekulacji - niektórzy twierdzą nawet, że było to symboliczne "poparcie byłego prezydenta Donalda Trumpa przed postawieniem go w stan oskarżenia". Ignatius uważa, że następca tronu Arabii Saudyjskiej Mohammed bin Salman jest "na swój sposób" wciąż lojalny wobec byłego prezydenta USA.

Publicysta sugeruje, że teraz dla Rijadu "Xi Jinping jest nowym Trumpem - wielkim facetem, który pobłaża ambicjom saudyjskiego przywódcy jako regionalnego mocarstwa". Książę koronny Arabii Saudyjskiej stara się o bliższą współpracę z Pekinem.

Mohammed bin Salman wciąż "chce, by USA były partnerem jego kraju, ale nie jedynym" - zaznacza autor materiału opublikowanego na łamach amerykańskiego dziennika. Z informacji anonimowych urzędników w Rijadzie wynika, że "książę szczyci się tym, że jego poprzednicy natychmiast spełniali wszystkie prośby USA, a on jest nieustępliwy, ponieważ chcę otrzymać pewne rzeczy w zamian".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Twarde rządy saudyjskiego księcia niosą szczególne "ryzyko" dla Izraela, który wciąż stara się o normalizację stosunków z Rijadem. W tym kontekście istotne jest to, że Saudowie zawarli wcześniej porozumienie z Iranem, czyli największym wrogiem Jerozolimy. Mediatorem w tym "dyplomatycznym targu" były Chiny - główny rywal USA.

"Stany Zjednoczone rozpieszczały bezbronną Arabię Saudyjską przez ponad pół wieku, ponieważ potrzebowaliśmy jej ropy. Teraz, coraz częściej, jej nie potrzebujemy. Chcemy Arabii Saudyjskiej, która zachowuje się jak odpowiedzialny partner, nawet jeśli nieuchronnie stawia interesy Saudów na pierwszym miejscu" - kwituje Ignatius.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
arabia saudyjskausabliski wschód
Wybrane dla Ciebie