Na poszukiwania perskiej armii, która zaginęła 2500 lat temu, wyruszy wkrótce egipska ekspedycja. Znalezienie zaginionego na Saharze wojska mają ułatwić zdjęcia satelitarne - podaje serwis internetowy National Geographic.
Sygnałem do poszukiwań na egipskiej pustyni było przypadkowe odkrycie jakiego dokonali cztery lata temu poszukiwacze ropy naftowej. Natknęli się oni na ludzkie kości, sztylety i groty strzał w czasie przekopywania się przez piaskowe wydmy w zachodnim Egipcie.
Późniejsza analiza wykazała, że są to zabytki z VI wieku p.n.e. Naukowcy uznali, że mogą to być pozostałości starożytnej armii perskiej, która według źródeł pisanych zaginęła 2500 lat temu właśnie w tym rejonie.
W 525 r. p.n.e. Kambyzes II, syn Cyrusa Wielkiego, najechał na Egipt i podbił większą część kraju. Był to koniec XXVI dynastii faraonów i początek prawie dwustuletniego okresu panowania Persów. "Szalony" król, za jakiego był uważany, postanowił podbić większość Afryki. Miały temu służyć trzy wielkie wyprawy wojskowe.
Celem pierwszej z nich było podbicie i zniewolenie ludów libijskich oraz złupienie oazy Siwa, położonej pośród piasków północno-zachodniego Egiptu, w pobliżu granic z dzisiejszą Libią. W tym świętym miejscu znajdowała się świątynia Amona i sławna wyrocznia, która ściągnęła na siebie gniew perskiego władcy przepowiadając mu rychły upadek. Pięćdziesięciotysięczna armia wysłana w 523 r. p.n.e. przez pustynię w kierunku oazy zaginęła bez wieści w czasie gigantycznej burzy piaskowej.
Egipska ekspedycja, w skład której wchodzą archeolodzy i geofizycy, będzie prowadzona przez dr Mohameda el-Saghira z Głównej Rady Starożytności. Ma on nadzieję na odnalezienie zaginionej armii przy pomocy techniki satelitarnej i pobrania próbek DNA ze szkieletów. (aka)