"Sataniści, Ukronaziści i zły Zachód". Taki kłamliwy obraz wojny Kreml chce pokazać Rosjanom
"Operację specjalną" w Ukrainie należy porównywać do przełomowych wydarzeń w historii Rosji, jak przyjęcie chrześcijaństwa czy bitwa nad Newą. Putin powinien być porównywany z Aleksandrem Newskim - takie kierunki narracji na temat wojny sugerują państwowym mediom i reżimowym politykom instrukcje wysyłane z Kremla. W ich posiadanie wszedł niezależny rosyjski serwis Meduza.
Meduza dotarła do dwóch podobnych w tonie instrukcji dla mediów i polityków, które powstały w administracji Putina w lipcu. Sugerują one, jak powinno się mówić i pisać o "operacji specjalnej" w Ukrainie.
Ogólne wskazania są proste: "zły Zachód" od tysiąca lat ostrzy sobie zęby na bogactwa naturalne Rosji i chce dokonać jej rozbioru. Poza rabunkiem dąży także do zniszczenia prawosławia.
"Prawosławie uczy miłości"
Chrzest Rusi nastąpił w 988 r. Przyjął go Włodzimierz Wielki, książkę kijowski. Jak podają relacje miał on miejsce w okolicach obecnej ukraińskiej stolicy. Dla putinowskich propagandystów ten fakt nie ma żadnego znaczenia.
We wstępie do medialnej instrukcji czytamy, że "prawosławie stało się filarem jedności państwa rosyjskiego". - Nasza wiara uczy współczucia, miłości do sąsiadów, tolerancji dla innych. Te wartości stały się podstawą naszej cywilizacji, spajającym setki ludów. Dziś reprezentanci wszystkich narodów Rosji ponownie stawiają czoła ateistom, broniąc tradycyjnych wartości i praw swoich dzieci, do życia w zgodzie z nimi – napisano. Podkreślono, że prawosławie, "dzięki przekazowi tolerancji", umożliwiło "zjednoczenie wszystkich ziem Rosji".
W dokumencie stwierdzono, że "operacja specjalna w Ukrainie, jak chrzest Rusi, jest właśnie takim fundamentem, na którym będzie budowana przyszłość Rosji". Dlaczego? Ponieważ "naród zjednoczy się wokół armii i strategicznego kursu prezydenta". "Rosja znów jest zdolna do wypełniania swojej misji – ochrony uciśnionych" - czytamy w instrukcji.
"Zły Zachód napiera"
Dalej instrukcja putinowskich spin doktorów wskazuje, kogo należy oskarżać o wywołanie wojny w Ukrainie:
"Konflikt został wywołany przez kraje zachodu, które przekazały broń Ukrainie. Ona miała być tylko ‘trampoliną’, służącą Zachodowi do ataku na Rosję. Bowiem strategiczny cel Zachodu, jeśli chodzi o Rosję, nie zmienił się od stuleci: chce ją zatrzymać, osłabić, rozczłonkować i wreszcie zniszczyć".
"Bezbożni Ukronaziści"
W kolejnym punkcie instrukcji, ja cytuje Meduza, PR-owcy Kremla zaznaczają, że jednym z celów "operacji specjalnej jest walka z ateistami", czyli "gwałcicielami, rabusiami i mordercami". O kogo chodzi? O "bezbożnych" ukraińskich żołnierzy, których, według wytycznych, "należy przedstawiać jako zbrodniarzy, którzy dokonują rytualnych mordów i używają kobiet i dzieci jako żywych tarcz".
Dalej propagandyści zachęcają do miotania pod adresem Ukraińców najbardziej groteskowych oskarżeń:
"Dla Ukronazistów moralność nie istnieje - są ateistami do szpiku kości. Nie boją się kary bożej za zbrodnie. Wielu Ukronazistów to sataniści."
Meduza wskazuje, że akurat ten podpunkt został już co najmniej raz podchwycony, przez rosyjskie państwowe. W czerwcu agencja RIA Novosti popełniła tekst o "satanistach z nacjonalistycznych pułków ukraińskich", którzy "składają kozy w ofierze".
Putin niczym Aleksander Newski
Medialne służby Putina zachęcają do snucia analogii pomiędzy wojną w Ukrainie, a bitwą nad Newą. Miała ona miejsce w 1240 r. Wojska księcia Aleksandra Newskiego pokonały w niej armię skandynawską, czyli "po putinowsku" zachodnią.
Autor instrukcji, nieznany z imienia i nazwiska, wskazuje, że "kolektywny Zachód" już wielokrotnie w przeszłości atakował Rosję. I wymienia paru sprawców tych napaści: Zakon Kawalerów Mieczowych, Szwecja, Napoleon, III Rzesza i NATO.
Następnie zwraca uwagę, że "Zachód zawsze stosuje tę samą taktykę" - "zwraca przeciwko Rosji jej pograniczne ludy". I zaraz potem zauważa, że wszelkie inwazje na Rosję zawsze kończą się tak samo. "Społeczeństwo jednoczy się wokół lidera, a następnie, demonstrując odwagę i heroizm na polu bitwy, wypiera najeźdźców". I tu Kreml bardzo zachęca propagandowe media i polityków, by wskazywali, że tak właśnie przebiegła zwycięska kampanią nad Newą w średniowieczu i, uwaga, pierwsza faza "operacji specjalnej" w Ukrainie. Jak takie wytyczne przelać logicznie na papier?
Dalej instrukcja jest już mniej karkołomna w zastosowaniu. Wraca w niej stary sowiecki motyw Wojny Ojczyźnianej. Jej autor stwierdza, że "rosyjscy żołnierze są pewni, że są po dobrej stronie, jak ich dziadowie i pradziadowie walczący z nazistami".
"Zachód chce naszych surowców"
Współpracownicy Putina "wyjaśnili" też, skąd bierze się potrzeba Zachodu, by "atakować Rosję" właśnie teraz:
"Rozwinięte społeczeństwo konsumpcyjne na Zachodzie zużywa wiele zasobów naturalnych. Zachód wyczerpał je już dawno temu. To była przyczyna kolonializmu i neokolonializmu. Teraz Zachód otwarcie głosi, że Rosja posiada za dużo surowców naturalnych jak na jeden kraj i dlatego musi zostać rozebrana."
Uniknąć powtórki z 22 czerwca
Podsumowując, wywodzi Meduza, wszystkie te argumenty mają prowadzić czytelników i telewidzów do wniosku, że inwazja na Ukrainę to "uderzenie wyprzedzające".
"Przywódcy Rosji, a Władimir Putin osobiście, nie pozwolili, by zaatakowano kraj. Rozpoczęcie ‘operacji specjalnej’ pozwoliło uniknąć powtórki z 22 czerwca 1941 r. (atak III Rzeszy na ZSRR – red.)" - napisano. Dodano, że tym razem Rosja "nie dała się zaskoczyć".
Meduza podkreśla, że teksty, napisane pod linijkę tych wytycznych, pojawiły się na propagandowych stronach gazeta.ru, FederalPress i Regnum.
Źródło: Meduza