Saryusz-Wolski szefem komisji spraw zagranicznych PE
Eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski (PO) został oficjalnie wybrany na przewodniczącego komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego. Wyboru dokonali członkowie komisji przez aklamację.
Saryusz-Wolski zastąpił na tym stanowisku niemieckiego polityka
CDU Elmara Broka. Ma kierować komisją do końca kadencji PE, czyli
do połowy 2009 roku.
31.01.2007 19:50
Przewodnictwo po Elmarze to misja samobójcza. Postaram się jej sprostać - powiedział Saryusz-Wolski tuż po wyborze. W kilku językach - po angielsku, francusku, hiszpańsku, niemiecku i polsku - dziękował poprzednikowi a także zapewniał, że jako przewodniczący będzie starał się zachować polityczno-geograficzną równowagę w 86-osobowej komisji.
Zaraz po wyborze Saryusz-Wolskiego, także przez aklamację, wybrano czterech wiceprzewodniczących komisji. Zostali nimi: Janusz Onyszkiewicz (PD), Libor Rouczek (socjalista z Czech), Ioan Mircea Pascu (socjalista z Rumunii) oraz Michael Gahler (niemiecki chadek z CDU)
.
Ani na stanowisko przewodniczącego, ani wiceprzewodniczących nie było innych kandydatur. Frakcje polityczne PE, opierając się na zasadzie proporcjonalności, wcześniej uzgodniły między sobą podział ważnych stanowisk w europarlamencie. Nie potwierdziły się spekulacje, że Elmar Brok, który kierował komisją spraw zagranicznych przez siedem ostatnich lat, będzie ubiegał się o reelekcję jako niezależny kandydat.
Natomiast podczas wyborów wyraźnie widać było, że nie klaskali posłowie siedzący po lewej stronie sali - socjaliści, komuniści i Zieloni.
Wyborowi Saryusz-Wolskiego do ostatnich chwil towarzyszyły duże emocje. W konsekwencji jego wyboru stanowisko szefa komisji budżetowej PE utraci bowiem jego kolega z PO Janusz Lewandowski. Platforma, będąc pod względem wielkości dopiero szóstą delegacją narodową we frakcji chadeckiej, miała prawo tylko do jednego tak ważnego stanowiska jak przewodniczący komisji PE. Do sprawy włączył się PiS, apelując do lidera PO Donalda Tuska o wybór Saryusz-Wolskiego.
W środę radio RMF FM, które dotarło do raportu Najwyższej Izby Kontroli dotyczącego badania finansów fundacji Centrum Europejskie "Natolin", podało, że kontrolerzy negatywnie ocenili umowy zlecenia zawierane w 2002 roku przez zarząd fundacji z Saryusz- Wolskim - jej ówczesnym szefem - na czele. Na tych zleceniach - jak podano - Saryusz-Wolski, zleceniodawca i wykonawca, miał zarobić ponad 400 tysięcy złotych.
Jacek Saryusz-Wolski odrzucił zarzuty. To wierutna bzdura. Zarzuty są bezpodstawne, bo moje zatrudnienie w Centrum Europejskim "Natolin" było zgodne z prawem - powiedział dziennikarzom w Brukseli.
Wieczorem w TVN24 powiedział, że zadziwiające jest, iż ta sprawa wypływa na pięć godzin przed jego wyborem na szefa komisji PE. Cel jest polityczny - ocenił. Polityk oświadczył, że sprawa jest stara, zarzuty bezpodstawne, a kwoty źle podawane i źle interpretowane.
Saryusz-Wolski tłumaczył, iż przez dwa i pół roku był zatrudniony przy pracach badawczych, takich jak raport na temat kosztów i korzyści członkostwa Polski w UE, czy monitorowanie procesu przygotowywania traktatu konstytucyjnego. To się działo w okresie 2002-2004.
Dopytywany przez TVN24, czy rzeczywiście otrzymał za to, 400 tys. zł, odpowiedział: jest to tzw. kwota brutto dla pracodawcy, czyli pomnożona prawie przez dwa i odnosząca się do prawie dwu i pół letniego okresu, więc proszę sobie policzyć. Saryusz-Wolski jest doktorem nauk ekonomicznych. W latach 1991- 1996 był pełnomocnikiem rządu do spraw integracji europejskiej oraz pomocy zagranicznej, negocjatorem układu stowarzyszeniowego Polski ze Wspólnotą Europejską. Od 1997 do 1999 roku - wicerektor Kolegium Europejskiego. Następnie główny doradca premiera do spraw integracji europejskiej. Od lutego 2000 do wyborów jesienią 2001 r. sekretarz Komitetu Integracji Europejskiej.
W lipcu 2004 został wybrany do Parlamentu Europejskiego, gdzie do stycznia tego roku pełnił funkcję jednego z 14 wiceprzewodniczących. (aka,mam)
Inga Czerny