Samotne matki protestują
Kilkadziesiąt samotnych matek protestuje w Warszawie przed pałacem prezydenckim. Kobiety domagają
się, aby prezydent zawetował ustawę o postępowaniu wobec dłużników
alimentacyjnych. Samotne matki domagają się także rozpoczęcia prac
nad obywatelskim projektem ustawy Fundusz Alimentacyjny. Pod
projektem, który został złożony w Sejmie 21 września ub. roku,
zebrały 300 tysięcy podpisów.
15.03.2005 | aktual.: 15.03.2005 14:35
Panie prezydencie, obroń nasze dzieci, Dzieci to nie śmieci, Oddajcie alimenty - skandowała grupa kobiet ze Stowarzyszenia "Damy Radę". Kobiety niosły transparenty z hasłami: Obywatel nie jest wysłuchany, Afryka głoduje - Polska jej wtóruje, Panie prezydencie, nasze dzieci są głodne.
Przyjęta przez Sejm na początku marca ustawa o postępowaniu wobec dłużników alimentacyjnych wprowadza - dla osób, mających zasądzone alimenty - zaliczki alimentacyjne, zamiast 170 (lub 250 zł) dodatku. W rodzinach wielodzietnych zaliczka ta będzie wynosiła 120 zł na dziecko. Ustawa jest teraz w Senacie.
Samotne matki domagają się utworzenia gminnych funduszy alimentacyjnych. Przewiduje to obywatelski projekt ustawy, pod którym zebrano 300 tys. podpisów. Projekt został złożony w Sejmie 21 września ub. roku.
Miałam zasądzone alimenty na czworo dzieci - razem 1.700 zł. Po likwidacji Funduszu, od maja do grudnia ubiegłego roku, otrzymywałam 70% tej kwoty, ale to i tak było 300 zł na dziecko - powiedziała Beata Miller. Teraz otrzymuję 170 zł dodatku na dziecko, a przyjęta przez Sejm ustawa przewiduje 120 zł - dodała.
Elżbieta Nowicka samotnie wychowuje 17-letniego niepełnosprawnego syna. Przed likwidacją Funduszu otrzymywała 400 zł alimentów, 144 zł zasiłku pielęgnacyjnego i 84 zł zasiłku rodzinnego. Teraz zamiast alimentów, ma 250 zł dodatku dla samotnych rodziców (dodatek w takiej wysokości przysługuje na dzieci niepełnosprawne), zasiłek pielęgnacyjny i tylko 42 zł zasiłku rodzinnego.
Kiedy w tym roku chorowaliśmy, brakowało nam pieniędzy na jedzenie. Leki dla syna są drogie, opłaty za mieszkanie mamy bardzo wysokie, bo ogrzewamy prądem. Jak zapłacimy za leki i za mieszkanie, to mamy razem 300 zł na życie. A gdy chorowaliśmy, trzeba było kupić dodatkowe leki - powiedziała Nowicka.