Samospalenie w kontrwywiadzie
Rozbito WSI, ale zamiast powołać profesjonalne służby wywiadowcze, zaczęto tworzyć służby ideologiczne – mówi Janusz Zemke, szef komisji obrony narodowej.
03.04.2008 | aktual.: 03.04.2008 11:38
Rozmawia Katarzyna Kolenda-Zaleska, TVN
Czy umieszczenie przez oficerów SKW własnych portretów na portalu Nasza klasa to brak wyobraźni, czy profesjonalizmu?
– To głupota i amatorszczyzna. Zajmuję się służbami wiele lat i takiej kompromitacji sobie nie przypominam. Kolejny przykład na to, co się stało z wojskowym kontrwywiadem po likwidacji WSI.
WSI nie były święte.
– Zgoda, nie były. Ale nigdy nie doprowadzono do tego, żeby nad bezpieczeństwem żołnierzy czuwała grupa ignorantów. Rozbito WSI, ale zamiast powołać nowe profesjonalne służby wywiadowcze, zaczęto tworzyć służby ideologiczne. Przykłady nieudolności mamy na każdym kroku.
Czyli?
– Nieudolne zatrudnienie. Przyjmowano przypadkowe osoby, byle tylko o właściwych, czyli propisowskich poglądach. Nieudolne szkolenie. W ekspresowym tempie. Pobito nawet rekordy z czasów wojny. Gdy oficerowie masowo ginęli na froncie i trzeba było szybko szukać zastępców, szkolenia na asów wywiadu trwały co najmniej trzy miesiące. W każdej armii. Antoni Macierewicz szkolił ludzi w sto kilka godzin. Poważne obawy budzą też zdolności analityczne nowych służb.
Brakuje wiedzy czy umiejętności jej zdobywania?
– Tu muszę być wstrzemięźliwy, ale powiem tylko, że znajomość mapy zagrożeń i konfliktów wśród tych nowych oficerów jest więcej niż słaba.
Antoni Macierewicz zarzuca „Gazecie Wyborczej”, że to ona zdekonspirowała żołnierzy.
– Dziennikarz dostał informację, która pewnie znalazła się w wielu innych miejscach. Było kwestią czasu, kto ją ujawni. Jest dziewięć tajnych służb w naszym kraju i jakoś nikomu innemu nie przyszło do głowy publikowanie zdjęć w Internecie. A Macierewicz niech nie zwala winy na nikogo. Jak ktoś jest oficerem wywiadu, to obowiązuje go absolutna tajność. Ci, którzy pochwalili się swoimi zdjęciami, są spaleni w tajnych służbach i koniec.
Ale czy to uczciwe zrzucać winę za wszystko, co się dzieje złego w służbach, na Antoniego Macierewicza?
– Macierewicz doprowadził do dezorganizacji służb. Zaczął od raportu o likwidacji WSI, gdzie ujawnił – co jest absolutnym skandalem – także czynnych agentów. Ośmieszył te służby w świecie, a przecież wywiad zawsze był naszą mocną stroną. Następnie wedle własnej radosnej koncepcji poprzyjmował setki, powtarzam: setki, kompletnie nieprzygotowanych, ale politycznie poprawnych ignorantów.
Oficerowie SKW, jak podała „Gazeta”, kupując pralkę, podają informacje, że są tajnymi agentami. Zaskoczyło to pana?
– Dotychczas traktowałem to jak dowcip. W ustawie jest jak wół napisane, że czynności operacyjne są tajne i chronione po wsze czasy. Ale tak to jest, gdy do władzy dorwą się amatorzy.
A w pana partii są wyłącznie profesjonaliści? Pytam w kontekście Petera V. – czy on wam przetrzebi szeregi, tak jak Macierewicz przetrzebił dawne WSI?
– Nie sądzę. Mamy do czynienia z przestępcą i mitomanem. Jeśli on oskarża jakichś ludzi lewicy, to niech pokaże fakty. Na razie żadnych faktów nie ma, ja o całej sprawie wiem tyle, ile przeczytałem w gazetach.
Rozmawiała Katarzyna Kolenda-Zaleska, TVN
Janusz Zemke, 59 lat, poseł od 1989 roku. Najpierw reprezentował PZPR, potem przez pięć kadencji Sojusz Lewicy Demokratycznej, a ostatnio Lewicę-już bez-Demokratów. Jest szefem sejmowej komisji do spraw służb specjalnych oraz komisji obrony narodowej. Za rządów SLD wiceminister obrony. Ojciec trojga dzieci, miłośnik łowienia ryb i gotowania, porucznik rezerwy.