Samosąd na Polakach w niemieckiej wsi. Zostali porwani, związani i pobici
Pobici, związani i wydani policji - taki los spotkał w Brandenburgii dwóch Polaków, podejrzewanych przez mieszkańców o włamanie do jednego z budynków we wsi. Polacy złożyli skargę do sądu. Przeciw samozwańczej straży obywatelskiej toczy się śledztwo - podaje Deutsche Welle.
Polacy, pracownicy sezonowi zatrudnieni na polach szparagowych w brandenburskiej miejscowości Kremmen wracali wczesnym wieczorem do swoich kwater, kiedy zatrzymała ich grupa wzburzonych Niemców, mieszkańców wsi. Czując, że dzieje się coś niedobrego, Polacy próbowali ratować się ucieczką. Udało się to tylko jednemu. Jego koledzy, 23-latek i 36-latek zostali pobici, wepchnięci do samochodu i przewiezieni do gospodarstwa, gdzie napastnicy przywiązali ich do drewnianych palet. Dopiero wtedy napastnicy zadzwonili po policję.
Wcześniej tego dnia we wsi doszło do włamania do jednego z budynków. Włamywaczy widziała gospodyni. Policja, zawiadomiona o przestępstwie, sprawdzała wątek dotyczący Polaków. Na polach szparagów zatrzymano czterech polskich pracowników sezonowych, którzy "z wyglądu mgliście odpowiadali opisowi kobiety", ale po analizie śladów pozostawionych podczas włamania okazało się, że zatrzymani nie mogli być sprawcami.
Wieczorem sąsiad kobiety, ofiary próby włamania, zauważył trzech idących drogą mężczyzn. Przyjął, że są to poranni włamywacze. Zwołał więc sąsiadów i grupą ruszyli do akcji. Policji powiedzieli później, że chcieli, żeby kobieta zidentyfikowała rzekomych sprawców. Dlatego przywieźli złapanych na jej podwórko.
Podejrzenie było nieuzasadnione. Kobieta natychmiast rozpoznała, że nie chodzi o porannych włamywaczy. Także policja stwierdziła, że zatrzymani Polacy nie mają z włamaniem nic wspólnego.
Napadnięci Polacy złożyli doniesienie o przestępstwie. Na niemieckich napastnikach ciąży zarzut niebezpiecznego uszkodzenia ciała i bezprawnego pozbawienia wolności. Policja kryminalna wszczęła śledztwo.
Zgodnie z niemieckim Kodeksem Postępowania Karnego każdy obywatel ma prawo przejściowo zatrzymać podejrzaną osobę złapaną na gorącym uczynku lub podczas ucieczki. Natychmiast po tym powinien zaalarmować policję. Tylko funkcjonariusze policji są upoważnieni do kontrolowania dokumentów, przeszukania podejrzanego lub konfrontacji świadków.