Samorządy tworzą szkoły niczym fabryki dla uczniów
Samorządy otwierają ekologiczne, nowocześnie wyposażone fabryki uczniów, które mają pomieścić nawet 1000 dzieci. Czasy małych podstawówek minęły, ale specjaliści kręcą na to nosem - pisze "Metro".
- Najlepsze warunki do nauki i wychowania osiąga się w szkołach na ok. 300 dzieci. W większych dziecko gubi się w tłumie, staje się anonimowe - wskazuje Andrzej Pery, ekspert oświatowy i koordynator Społecznego Monitora Edukacji.
Zaś z badań przeprowadzonych w USA jeszcze w latach 90. wynikało, że żadna placówka nie powinna liczyć więcej niż 500 uczniów, by zapewnić im dobry rozwój emocjonalny.
Instytut Badań Edukacyjnych sprawdził, jak się zmieniła szkolna sieć w Polsce w latach 2007-12. Gminy zamknęły w tym czasie prawie 1000 podstawówek, ale jednocześnie samowolnie odwróciły wprowadzoną 15 lat temu reformę gimnazjalną i łączą te dwa typy szkół w zespoły. I dziś już 1/3 podstawówek funkcjonuje w takiej - tańszej w utrzymaniu - formie.
Dawno zrezygnowano z przepisów, które ograniczały łączenie szkół; samorządy dostały jasny sygnał, że mają wolną rękę - mówi Pery. I tak przy cichej zgodzie resortu edukacji wróciliśmy do szkół molochów - podkreśla ekspert.