Samoobrona słono zapłaci za weksle
Samoobronę drogo mogą kosztować weksle
spłacane przez posłów. Prawdopodobnie związek nie zapłacił od nich
podatku. A jeśli umorzy je lojalnym posłom na koniec kadencji, to
ci też zapłacą podatek - pisze "Gazeta Wyborcza"
Weksle to najgroźniejsza broń Andrzeja Leppera. Wszyscy kandydaci na parlamentarzystów musieli podpisać umowy ze związkiem zawodowym Samoobrona (funkcjonuje obok partii) oraz podpisać weksle in blanco. Umowa dotyczyła korzystania z logo partii na czas kampanii.
Tymczasem z powodu weksli Samoobrona może mieć problemy z fiskusem. Związek Samoobrona udzielał kandydatom na posłów licencji na wykorzystywanie znaczka Samoobrony i teraz od posłów bierze za to co miesiąc pieniądze. Zgodnie z ustawą o VAT to jest działalność gospodarcza- mówi były wiceminister finansów Mirosław Barszcz, obecnie prawnik w kancelarii Baker & McKenzie. Związek powinien wystawić posłom fakturę i zapłacić 22-proc. podatek VAT - twierdzi.
Ale to nie koniec podatkowych konsekwencji całej historii. Zgodnie z umową na koniec kadencji Samoobrona miała umorzyć długi tym posłom, którzy pozostali w klubie.
Jeśli umorzymy komuś dług, to można powiedzieć, że ma on przychód. Niektóre urzędy skarbowe, np. w Chojnicach, Puławach i Wałbrzychu, uważają więc, że od umorzonych pożyczek należy zapłacić podatek dochodowy- mówi Barszcz.
Jeśli fiskus będzie się trzymał tej wykładni, to ci posłowie Samoobrony, którzy zostaną w klubie, będą musieli zapłacić podatek od sumy grubo powyżej 400 tys. zł. Przy takiej kwocie podatek wyniesie 40%.
Może się więc okazać, że ci parlamentarzyści Samoobrony, którzy z obawy przed wekslami pozostaną w klubie, wpadną z deszczu pod rynnę - konkluduje "GW". (PAP)
Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl