Sadziła drzewa z Romanowskim. Dziś jest na celowniku śledczych

Powiat hrubieszowski był jednym z miejsc, gdzie swoje poparcie budował były wiceminister Marcin Romanowski. Jego prawą ręką na tym terenie była starosta Aneta Karpiuk, dziś wójt Trzeszczan. W tym tygodniu w jej sprawie prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia. A ona sama jest na otwartej wojnie z miejscowym proboszczem.

Aneta Karpiuk, Marcin Romanowski i Zbigniew Ziobro podczas otwarcia biura Solidarnej Polski w 2022 roku
Aneta Karpiuk, Marcin Romanowski i Zbigniew Ziobro podczas otwarcia biura Solidarnej Polski w 2022 roku
Źródło zdjęć: © Starostwo Powiatowe w Hrubieszowie
Paweł Buczkowski

Akt oskarżenia skierowany przez Prokuraturę Rejonową w Grodzisku Mazowieckim dotyczy jeszcze 2017 roku, kiedy Aneta Karpiuk (poprosiła o podawanie jej pełnych danych osobowych) była kierowniczką Urzędu Stanu Cywilnego w UG Trzeszczany (woj. lubelskie). Prokurator zarzuca jej, że zajmując się obsługą osobową pracowników przerobiła dokumenty szkolenia dwóm stażystom w celu umożliwienia uzyskania korzyści majątkowej w postaci stypendium.

- W toku postępowania uzyskano opinię biegłego z zakresu pisma ręcznego, z której wynika, że kwestionowane zapisy na dokumentacji personalnej dwóch stażystów zostały nakreślone przez oskarżoną - poinformował w poniedziałek prokurator Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Wójt Aneta Karpiuk przekonuje, że jest niewinna. Tłumaczy, że to, co zarzuca jej prokuratura, to zapis stanowiska pracy na karcie szkolenia z BHP pracownika.

- Ja wpisałam właściwe stanowisko wynikające z umowy. Jestem zdumiona zarzutem prokuratorskim - komentuje Aneta Karpiuk w rozmowie z WP. - To jest nagonka na mnie zorganizowana przez byłego wójta. On dostał wyrok za to, że sam złamał prawo, a chcąc ratować siebie, wrabia mnie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Romanowski posłem na emigracji? "Jego okręgiem nie jest Budapeszt"

Chodzi o to, że doniesienie w sprawie Anety Karpiuk złożył Stanisław Czarnota, czyli wójt Trzeszczan do 2023 roku. Wtedy to jego mandat został wygaszony po prawomocnym skazaniu za przekroczenie uprawnień i poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Za przerobienie podobnych dokumentów ma teraz odpowiedzieć też pani wójt.

- Ja to w dobrej wierze podpisałem i po jakimś czasie maszyna ówczesnego wymiaru niesprawiedliwości ruszyła. Wszystko się toczyło tak, żeby mnie odstrzelić, a wsadzić na stanowisko panią Karpiuk, czyli zastępczynię na tym terenie pana Marcina Romanowskiego - komentuje Stanisław Czarnota w rozmowie z WP.

W chwili, kiedy Czarnota sam składał doniesienie na Anetę Karpiuk, był jeszcze wójtem. Karpiuk była już starostą hrubieszowskim i jego byłą pracownicą. Dziś Czarnota mówi, że nieprawidłowości w dokumentach odkryły pracownice urzędu, które sprawdzały papiery przejęte po Anecie Karpiuk.

- Złożyłem doniesienie, bo chciałem się zabezpieczyć. Ja tę dziewczynę znam i wiem, że jest bardzo podła. Świtała mi myśl, że ona to kiedyś wykorzysta przeciwko mnie, bo rozstawaliśmy się w bardzo niemiłych okolicznościach - tłumaczy Czarnota.

Wójt kontra proboszcz

Anecie Karpiuk grozi od roku do 10 lat więzienia, ale czy rzeczywiście jest winna, zdecyduje sąd. Byłego i obecnego wójta Trzeszczan łączy jeszcze jedna sprawa, którą zajmują się organy ścigania. Bo Aneta Karpiuk jest skonfliktowana nie tylko ze Stanisławem Czarnotą. Ostatnio wybuchła burza, kiedy wyszło na jaw, że złożyła doniesienie do prokuratury ws. inwestycji prowadzonej przez miejscową parafię. Inwestycji, w której przygotowaniu pomagał proboszczowi były wójt.

Kością niezgody stał się projekt budowy schodów, ogrodzenia i zabytkowej dzwonnicy kościoła w Trzeszczanach. Pieniądze na ten cel pochodziły z tzw. Polskiego Ładu, a pośrednikiem w ich przyznaniu była gmina. Po zakończeniu wartej milion złotych inwestycji, wiosną 2024 roku proboszcz ksiądz Marek Barszczowski złożył do wójta gminy wniosek o wypłatę pieniędzy. Wtedy już po wygranych wyborach rządziła w gminie Aneta Karpiuk. Zaczęły się problemy, bo wójt dziwiła się dlaczego inwestycję wykonano tak szybko, na kilka miesięcy przed terminem. Proboszcz zaś tłumaczył, że chciał zdążyć przed jubileuszem 600-lecia parafii.

Sporna inwestycja w okolicach kościoła w Trzeszczanach
Sporna inwestycja w okolicach kościoła w Trzeszczanach© Licencjodawca | Parafia pw. Trójcy Przenajświętszej i Narodzenia NMP w Trzeszczanach

W końcu pieniądze trafiły na konto parafii, proboszcz przelał je wykonawcy. Wydawało się, że to kończy sprawę. Nic z tych rzeczy.

- Jak przyszło do rozliczenia dotacji, to myśleliśmy, że ksiądz przekaże nam wszystkie dokumenty potwierdzające wykonanie inwestycji. A różne osoby zaczęły mówić, że jednak nie wygląda ta inwestycja na milion złotych. W związku z tym, że to były publiczne pieniądze, obawiałam się, żeby później nie było jakichś nieprawidłowości. Złożyłam zawiadomienie, żeby prokuratura oceniła, czy rzeczywiście wszystkie prace zostały wykonane - wyjaśnia swój wniosek do prokuratury Aneta Karpiuk.

Proboszcz, kiedy dowiedział się o doniesieniu do prokuratury, był w szoku. - Pani wójt złożyła doniesienie na podstawie audytu, którego ja nawet nie widziałem. Później powiedziała, że to niemożliwe, że prace kosztowały 970 tys. zł, tylko pół miliona - mówi WP ks. Marek Barszczowski. - Jeśli do konkursu na wykonanie prac zgłosiły się trzy firmy i na podstawie przedmiaru robót składały oferty i każda oscylowała około miliona, to jak możliwe, że ktoś by to zrobił za pół miliona? - dziwi się ksiądz.

"Ranczo" w Trzeszczanach

Sprawa konfliktu między wójtem a proboszczem budzi skojarzenia z serialem komediowym "Ranczo", gdzie również przedstawiciele władzy świeckiej i kościelnej mieli ze sobą na pieńku.

- Ale mi nie jest do śmiechu, bo jestem oczerniana i politycznie ktoś chce mnie zniszczyć - mówi Aneta Karpiuk.

- Ksiądz proboszcz jeszcze przed wyborami mówił na ogłoszeniach, że mieszkańcy chyba wiedzą, komu mają podziękować za wszystkie dobra, które spływają do naszej gminy. Oczywiście chodziło o mojego kontrkandydata. Ta relacja ze strony księdza proboszcza od początku jest bardzo chłodna, jeśli chodzi o moją osobę - uważa Aneta Karpiuk.

- Pani wójt się mści i tyle. Jak współpracowałem z poprzednią władzą, wszystko było w porządku. Zawsze pomagali - uważa ks. Marek Barszczowski.

- Pierwszy dzień jak objęła władzę, to też przyszedłem i pogratulowałem. Mówię: "pani wójt, niech pani zostawi te wszystkie uprzedzenia na bok, pracujmy dla dobra ludzi". Bo przecież gmina, czy parafia, to przecież ci sami ludzie. Ale pani wójt inaczej to rozumie - mówi duchowny.

Sadziła drzewa z Romanowskim

Aneta Karpiuk obecnie szczyci się tym, że jest bezpartyjna, ale w przeszłości była wysoko postawioną w regionie działaczką partii Zbigniewa Ziobry.

- Program Solidarnej Polski jest bardzo blisko mieszkańcom powiatu hrubieszowskiego - mówiła w maju 2022 roku. Jako ówczesna starosta hrubieszowska uczestniczyła w otwarciu biura partii w Hrubieszowie. Na uroczystość przyjechał Ziobro i jego zastępca Marcin Romanowski.

Ten drugi gościł tu znacznie częściej. Bo powiat hrubieszowski był jednym z kilku w woj. lubelskim, gdzie polityk budował sobie silne poparcie m.in. wręczając czeki z Funduszu Sprawiedliwości. W ciągu czterech lat urzędowania Anety Karpiuk na stronie starostwa na Facebooku ukazało się ponad 40 wpisów, w których pojawił się Romanowski. Towarzyszyły im filmy i galerie zdjęć, na których wiceminister coś przekazywał, otwierał albo po prostu w czymś uczestniczył. Na zdjęciach z kwietnia 2023 roku widać jak Karpiuk z sadzonką w dłoni asystuje Romanowskiemu, który wykopuje dołek na drzewko.

Aneta Karpiuk wspierała w ten sposób byłego wiceministra (dziś poszukiwanego Europejskim Nakazem Aresztowania) aż do wyborów parlamentarnych. Dziś przekonuje, że nie odcina się od Romanowskiego, ale stanowczo "zakończyła ten rozdział".

- Jeżeli pan minister dał z jakiegoś powodu te pieniądze, to on za to odpowiadał. Ja się cieszyłam, że ktoś tam dostał. My dostaliśmy środki na drogi na przykład - mówi Aneta Karpiuk.

Twarzą w twarz w kościele

Mimo konfliktu z księdzem, wójt Aneta Karpiuk przyznaje, że bywa w miejscowym kościele. - Mam nawet dziecko, które teraz pójdzie tu do komunii. Nie wiem, co będzie. Ale ja nie czuję, żebym zrobiła coś złego - przekonuje wójt Trzeszczan.

Ostatnio wójt poprosiła, aby proboszcz przekazał powiatowi działkę pod parking koło cmentarza. - Ja jej powiedziałem, że nie będę już z nią współpracował, bo się boję. Odwróci potem kota ogonem i powie, że proboszcz się pozbył ziemi - mówi ksiądz.

Proboszcz nie został jeszcze przesłuchany przez prokuratora w sprawie kościelnej inwestycji. Termin rozprawy sądowej pani wójt również nie został jeszcze wyznaczony.

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (99)