Sąd zajął się zaginionym psem
Pies ma wrócić do pierwszego właściciela,
ten zaś za roczną opiekę nad zwierzakiem musi zapłacić ponad
tysiąc złotych - tak zadecydował tarnowski Sąd Rejonowy - informuje "Gazeta Krakowska".
19.04.2006 | aktual.: 19.04.2006 01:27
Właściciel czworonoga i kobieta, która go znalazła, kłócili się, kto powinien być jego panem. Spór był tak poważny, że trafił przed oblicze Temidy. Najpierw wydział grodzki rozpatrywał wniosek policji. Funkcjonariusze domagali się ukarania mieszkanki Tarnowa za to, że "dokonała przywłaszczenia psa". Jest to wykroczenie, za które kodeks przewiduje karę aresztu, grzywny lub ograniczenia wolności.
Kobieta wyjaśniała, że znalazła błąkającego się psa w lutym ub. r. Szukała właściciela przez ogłoszenia, ale ponieważ się nie znalazł, przygarnęła zwierzaka. Zajęła się psem, poszła z nim do weterynarza.
Po kilku miesiącach były właściciel kundla zorientował się, że jego ulubieniec ma się dobrze, ale kto inny jest jego panem. Postanowił psa odzyskać. Ponieważ polubowne metody nie przyniosły skutku, zgłosił sprawę na policję. Funkcjonariusze skierowali zaś sprawę do sądu. Ten zdecydował, że mieszkanka Tarnowa powinna oddać psa.
Zanim jednak zapadł wyrok, kobieta wystąpiła do sądu z pozwem o zapłatę za opiekę nad czworonogiem. Najpierw domagała się półtora tysiąca złotych, później obniżyła żądania do 1070 zł - za karmienie i opiekę weterynarza. Sąd podzielił jej stanowisko. Właściciel ma psa, ale jego powrót będzie go kosztował - gdy wyrok się uprawomocni. (PAP)