Sąd utrzymał wyrok wobec matki dzieci znalezionych w beczkach
Sąd Najwyższy oddalił kasację
obrony Jadwigi N. z Łodzi, skazanej prawomocnie na 25 lat
więzienia w sprawie głośnego zabójstwa dzieci, których zwłoki
znaleziono w beczkach. Skazany na dożywocie ojciec dzieci nie
składał kasacji. Decyzja Sądu Najwyższego jest ostateczna.
Zwłoki czworga dzieci znaleziono w 2003 r. w beczkach ukrytych w szafie w mieszkaniu w centrum Łodzi. 30-letniego wówczas Krzysztofa i o rok starszą Jadwigę N. oskarżono o zabójstwo pięcioletnich chłopców-bliźniaków (zamordowanych w 1999 r.) oraz dwojga noworodków. Małżonkom zarzucono też usiłowanie zabójstwa najstarszej córki Moniki.
W czerwcu 2004 r. Sąd Okręgowy w Łodzi skazał oboje na dożywocie, uznając ich za winnych dwóch zabójstw i jednego usiłowania zabójstwa. Uniewinnił natomiast małżeństwo od zarzutu zabójstwa jednego z noworodków oraz zmienił kwalifikację prawną czynu dotyczącego śmierci pierwszego z bliźniaków z zabójstwa na nieudzielenie pomocy choremu dziecku. Apelację od wyroku wnieśli zarówno prokuratura, jak i obrońcy małżeństwa N.
W marcu 2004 r. Sąd Apelacyjny w Łodzi wydał prawomocny wyrok wobec Krzysztofa i Jadwigi N. Karę wobec mężczyzny utrzymano; kobiecie dożywocie zamieniono na 25 lat więzienia. Od tego wyroku kasację złożył obrońca Jadwigi N., mec. Sławomir Szatkiewicz. Obrona Krzysztofa N. nie wnioskowała o kasację.
Mec.. Szatkiewicz argumentował przed Sądem Najwyższym, że w jego ocenie kobieta "nie dążyła do śmierci swoich dzieci i nie godziła się na nią". Dodał, że N. "pozostawała pod presją swojego męża, który wbił jej nożyczki w oko, oblał benzyną, usiłował podpalić".
Sąd Najwyższy oddalił jednak kasację. Choć SN nie ocenia ustalonych wcześniej faktów, a jedynie bada, czy sąd I lub II instancji nie naruszył przepisów, prezes SN Lech Paprzycki w uzasadnieniu wyroku powiedział, że "wyrok dla Jadwigi N. był sprawiedliwy".
Żeby tę sprawę rozstrzygnąć, trzeba było spojrzeć na zeznania Moniki N., jedynego dziecka, które przeżyło. Mądrego, dobrego dziecka, które na szczęście nie zostało przez rodziców zniszczone. To porażająca relacja - powiedział sędzia Paprzycki. Monika obecnie znajduje się w rodzinie zastępczej.
Jego zdaniem zeznania dziecka, które obserwowało zbrodnie swoich rodziców "nie pozostawiają wątpliwości", że Jadwiga N. współdziałała z mężem. To była patologiczna rodzina, której jedyną umiejętnością było niekontrolowane powoływanie do życia kolejnych dzieci, które potem były dręczone i zabijane. Okazuje się, że coś takiego może się zdarzyć w środku dużego miasta i nikt się tym nie interesuje - dodał sędzia.
Mec. Szatkiewicz powiedział dziennikarzom, że nie czuje się przegranym w tej sprawie. Sąd Najwyższy wywiódł, że matka ma obowiązek ratować swoje dziecko. Uzasadnienie było tak głębokie, że jako człowiek i prawnik poczułem się przekonany - powiedział.