Sąd skazał gwałcicieli z Rimini. Adwokat Polaków dla WP: "kara surowa i sprawiedliwa"

Maurizio Ghinelli, adwokat polskiego małżeństwa napadniętego w Rimini, jest zadowolony z decyzji sądu. – Kara jest wystarczająco surowa i sprawiedliwa – ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską.

Sąd skazał gwałcicieli z Rimini. Adwokat Polaków dla WP: "kara surowa i sprawiedliwa"
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA
Piotr Barejka

Sąd w Bolonii skazał każdego z trzech nieletnich napastników z Rimini na 9 lat i 8 miesięcy więzienia. 20-letni Guerlin Butungu już wcześniej otrzymał wyrok 16 lat więzienia.

Piotr Barejka, Wirtualna Polska: Jak przebiegała czwartkowa rozprawa?

Maurizio Ghinelli: Zgodnie z włoskim prawem nie mogłem osobiście uczestniczyć w rozprawie, ponieważ przed sądem stali nieletni Dlatego wystosowałem długi i szczegółowy list procesowy, w którym przedstawiłem wagę zdarzenia i jego konsewkencje w życiu dwójki Polaków. Dołączyłem również list napisany przez ofiary, w którym został szczegółowo przedstawiony przebieg zdarzenia.

Czy jest pan usatysfakcjonowany wysokością kary, jaką sąd nałożył na napastników?

Tak, zdecydowanie. Biorąc pod uwagę fakt, że oskarżeni byli niepełnoletni – co sugeruje nałożenie łagodniejszej kary – kara 9 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności wydaje mi się być wystarczająco surowa i sprawiedliwa. Włoski wymiar sprawiedliwości udowodnił, że działa szybko i efektywnie.

Co będzie działo się teraz?

Skazani przestępcy pozostają w areszcie, mogą jednak odwołać się od wyroku. Musimy czekać na ich decyzję.

Przypomnijmy: do ataku doszło w sierpniu 2017 roku w Rimini. Młodzi imigranci napadli na Polaków na plaży. Kobieta została wielokrotnie zgwałcona, a jej partner poważnie zraniony i pobity. Śledztwo w tej sprawie prowadziła włoska prokuratura. Przed czwartkową rozprawą polskie małżeństwo przekazało bolońskim sędziom list, w którym szczegółowo opisane były drastyczne szczegóły napaści. Polacy przedstawili również skutki zdarzenia, zarówno psychiczne jak i fizyczne, oraz opis leczenia, któremu musieli się poddać.

- Piliśmy wódkę, piwo, paliliśmy skręty. Przesadziłem z używkami, nie miałem pojęcia, co się dzieje - miał zeznać w prokuraturze 17-letni Marokańczyk. Przywódca bandy - 20-letni Kongijczyk Guerlin Butungu - przebywał wtedy we Włoszech legalnie. Otrzymał prawo pobytu z powodów humanitarnych po tym, gdy w 2015 roku przypłynął z Afryki na Lampedusę. Złożył też wniosek o azyl. Przebywał w ośrodku dla azylantów i uchodźców, który opuścił ok. dwa miesiące temu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (86)