Sąd skazał członków "gangu młotkarzy"
Na kary od 3 do 13 lat więzienia skazał Sąd Okręgowy w Koszalinie (Zachodniopomorskie) 11 członków tzw. gangu młotkarzy, napadającego na niemieckich jubilerów. Wobec dwunastego z oskarżonych sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary i orzekł 5 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 10 lat.
Jak wyjaśnił w ustnym uzasadnieniu sędzia Tomasz Krzemianowski, zastosowano nadzwyczajne złagodzenie kary wobec Piotra M., o co wnosił w mowie końcowej prokurator, ponieważ jego zeznania były jednym z najistotniejszych dowodów w tej sprawie.
Oskarżony nie umniejszał swojej winy. Był jednym z organizatorów i kierowników grupy, jednak wyjawił okoliczności jej działania, spełniając w ten sposób rolę, którą można określić mianem małego świadka koronnego - powiedział sędzia Krzemianowski.
Pozostali oskarżeni, w tym dwóch innych szefów gangu, do większości zarzutów nie przyznali się.
Krzemianowski podkreślił, iż kary są surowe ze względu na sposób działania grupy oraz wartość zrabowanego mienia - 6 mln zł.
Sędzia zaznaczył, że orzekł kary grzywny tylko wobec tych oskarżonych - prokurator domagał się kar we wszystkich 12 przypadkach - których majątek pozwala na skuteczną egzekucję pieniędzy.
Jak ustalono w czasie śledztwa i procesu, w latach 2002-2003 grupa dokonała co najmniej 14 napadów na salony jubilerskie w Berlinie, Hanowerze, Mannheimie, Duisburgu, Kolonii oraz na jeden salon w Szwajcarii. Zamaskowani bandyci wpadali do salonów, za pomocą gazowych lub hukowych pistoletów terroryzowali obsługę i klientów, po czym tłukli młotkami szklane gabloty, w których znajdowały się m.in. zegarki. Łup pakowali do worków i uciekali podstawionym samochodem. Zrabowane zegarki najdroższych marek przestępcy szmuglowali przez granicę i przekazywali paserom z Koszalina.
W sprawie głównego pasera gangu toczy się osobne śledztwo, które prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Szczecinie.
W październiku ub.r. pasera zatrzymało w podkoszalińskim Kretominie Centralne Biuro Śledcze. Prokuratura zarzuca mu sprzedaż zrabowanych w Niemczech precjozów o wartości co najmniej 4,5 mln zł. Tylko niewielką część skradzionych zegarków udało się odzyskać.
Według prokuratury, śledztwo może potrwać nawet do końca przyszłego roku.
Tzw. gang młotkarzy rozbili na początku 2004 r. funkcjonariusze CBŚ. Akt oskarżenia powstał m.in. w oparciu o materiały przesłane przez niemiecki wymiar sprawiedliwości.
Sześciu skazanych we wtorek członków gangu odpowiadało w procesie przed koszalińskim sądem z wolnej stopy. Był wśród nich skruszony szef gangu. Sześciu pozostałych dowożono na sprawę z aresztu śledczego i zakładu karnego (jeden ze skazanych odbywa wyrok w innej sprawie).
Wtorkowy wyrok nie jest prawomocny, część skazanych zapowiedziała już złożenie apelacji.
Sprawa "gangu młotkarzy" trafiła na wokandę koszalińskiego sądu w listopadzie ub.r. Do czasu zakończenia przewodu sądowego odbyło się 30 rozpraw. Na pierwszej rozprawie dwaj domniemani szefowie gangu wnosili o przeniesienie procesu do niemieckiego sądu. Motywowali to tym, że w Polsce sprawa będzie ciągnęła się latami, zaś w Niemczech wyrok zostanie wydany w ciągu kilku miesięcy. Sąd odrzucił ten wniosek uznając, że skoro oskarżeni są obywatelami Polski powinni być sądzeni przez polski sąd.