Sąd: schwytać i uwięzić zomowców z "Wujka"
Trzej b. zomowcy, którzy nie stawili się w aresztach do odbycia kary za pacyfikację kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy", mają być do nich przymusowo doprowadzeni przez
policję - zdecydował Sąd Okręgowy w Katowicach.
W przypadku trzech innych skazanych sąd wstrzymał się z wydaniem nakazu doprowadzenia. Wcześniej rozpozna ich wnioski o odroczenie wykonania kary.
Na 8 września Sąd Okręgowy w Katowicach wezwał do odbycia kary 12 skazanych na kilkuletnie wyroki. W aresztach pojawiło się tylko pięciu z nich, kolejny - Edward Ratajczyk - zmarł dzień wcześniej w swoim mieszkaniu w Sosnowcu.
Rzeczniczka Sądu Okręgowego w Katowicach Hanna Szydziak powiedziała, że do sądu dotarły już oficjalne informacje od Służby Więziennej o niestawieniu się sześciu spośród skazanych. Każdy z nich domaga się odroczenia wykonania kary, co jednak nie zwalniało z obowiązku stawienia się w aresztach.
W każdym z tych przypadków sąd podejmował indywidualne decyzje, czy zarządzić doprowadzenie, czy też wstrzymać się z tym do czasu rozpoznania wniosku, jeśli będzie to uzasadnione.
Jak podała sędzia Szydziak, policja otrzymała nakaz doprowadzenia do aresztów Józefa Raka, Bonifacego Wareckiego i Antoniego Nycza. Sąd uznał, że na rozpatrzenie wniosku o odroczenie kary powinni zaczekać w wyznaczonych jednostkach penitencjarnych.
Jeśli trafią tam przed 1 października - kiedy sąd ma rozpatrywać ich wnioski - wówczas będą to de facto wnioski o przerwę w odbywaniu kary. Jeśli okaże się, że skazani ukrywają się, w przyszłości mogą za nimi zostać wydane listy gończe.
W przypadku trzech innych skazanych - Macieja Szulca, Zbigniewa Wróbla i Grzegorza Włodarczyka sąd odstąpił od nakazu przymusowego doprowadzenia. Akta tych skazanych są u biegłych, którzy sprawdzają czy stan zdrowia skazanych uzasadnia odroczenie kary.
W wyznaczonych jednostkach penitencjarnych stawiło się pięciu skazanych. Do Aresztu Śledczego w Sosnowcu przyszedł Andrzej Bilewicz, a do aresztu w Katowicach - Henryk Huber. Grzegorz Furtak pojawił się w Zakładzie Karnym w Wojkowicach, Marek Majdak w areszcie w Wałbrzychu, zaś Ryszard Gaik w Zabrzu.
Trzynasty skazany, Grzegorz Berdyn, został wezwany na 22 września. Czternasty - b. dowódca plutonu specjalnego ZOMO Romuald Cieślak - jest pozbawiony wolności od maja ubiegłego roku. Wtedy katowicki sąd okręgowy nakazał jego aresztowanie.
24 czerwca Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał na 6 lat więzienia Cieślaka; kary od 3,5 do 4 lat pozbawienia wolności wymierzył 13 jego podwładnym. Sprawę innego b. zomowca umorzono, kolejny będzie miał ponowny proces. Sąd apelacyjny uniewinnił byłego wiceszefa Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach.
Czerwcowy wyrok w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń na początku stanu wojennego to pierwsze prawomocne orzeczenie w 15-letniej historii rozpatrywania tej sprawy przez katowickie sądy. Cieślak został skazany na 6 lat więzienia (zamiast 11 lat, na które skazał go sąd pierwszej instancji), dwaj jego podwładni na 4 lata, a 11 innych - na 3,5 roku więzienia.
Cieślak został aresztowany po skazującym wyroku sądu okręgowego w maju ub. roku. Na poczet kary sąd apelacyjny zaliczył mu także okres wcześniejszego aresztowania - od kwietnia 1992 do sierpnia 1993 r. W sumie Cieślak przebywał w areszcie blisko 2,5 roku. To oznacza, że wkrótce będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie.
Spośród oskarżonych w areszcie przebywał także, przez 13 miesięcy, były wiceszef Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach, który został prawomocnie uniewinniony. Sprawę innego b. zomowca umorzono, kolejny będzie miał ponowny proces.
Obie śląskie kopalnie zastrajkowały po wprowadzeniu stanu wojennego, zawieszeniu działalności "Solidarności" i internowaniu tysięcy osób. W czasie odblokowywania "Wujka" 16 grudnia 1981 r. od kul zginęło dziewięciu górników, 21 innych doznało ran postrzałowych. Dzień wcześniej, w czasie pacyfikacji "Manifestu Lipcowego", postrzelonych zostało czterech górników.