Sąd oddala kolejne zażalenie żołnierza na areszt
Wojskowy Sąd Okręgowy w Poznaniu oddalił zażalenie na areszt wobec starszego szeregowego Damiana L., podejrzanego o udział w akcji w Afganistanie, w której zginęli cywile.
30.11.2007 | aktual.: 30.11.2007 14:05
Z akt śledztwa wynika, że żołnierz wiedział, że strzela do cywili - mówił w uzasadnieniu decyzji sędzia WSO. Na Damianie L. ciąży zarzut ostrzelania niebronionego terytorium. Grozi mu kara do 25 lat więzienia.
Sąd uzasadnił decyzję tym, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że podejrzany dopuścił się zarzucanych mu czynów, za które grozi wysoka kara, ponadto, zdaniem sądu, podejrzany na wolności mógłby wpływać na zeznania innych osób.
Sędzia płk. Krzysztof Mastalerz powiedział w uzasadnieniu wyroku, że w trakcie akcji w okolicach wioski st. szer. L. miał wbrew postanowieniom prawa międzynarodowego ostrzeliwać z wielkokalibrowego karabinu maszynowego (WKM) zabudowania gospodarcze, w których znajdowali się cywile.
Zdaniem sądu, nie można mówić, że żołnierz strzelając jedynie wykonywał rozkazy, na co powoływała się obrona. Sędzia przypomniał, że prawo przewiduje zwolnienie takiej osoby z odpowiedzialności, wyłącznie wtedy, gdy łamie prawo nieumyślnie. Tymczasem - według zebranych dowodów - szer. Damian L. wiedział, że strzela do ludności cywilnej.
Z zeznań przesłuchanych świadków wynika, że szer. L., dokonując ostrzeliwania zabudowań wioski doskonale zdawał sobie sprawę, że są tam osoby cywilne. Na pełną świadomość podejrzanego co do tej okoliczności wskazują zeznania części świadków zgodnie zeznających, że w czasie ostrzału widzieli oni uciekającą kobietę i w jej bezpośredniej bliskości ślady uderzenia pocisków WKM o ziemię, oraz odpowiedź, jakiej natychmiast po przerwaniu ostrzału udzielił jednemu ze świadków. Na jego pytanie "czy widzicie, że po wiosce biegają kobiety i dzieci?", odparł z uśmiechem "właśnie do nich strzelamy" - mówił płk. Mastalerz.
Broniący żołnierza mec. Krzysztof Szymański uzasadniał zażalenie na areszt tym, że na obecnym etapie postępowania nie istnieje obawa matactwa. Wszystkie dowody w tej sprawie zostały zebrane a wyjaśnienia złożone przez wszystkie osoby - złożone - mówił. Ponadto, jak stwierdził, istnieją poważne wątpliwości co do ustaleń w sprawie, śledztwo może potrwać miesiącami, więc nie ma potrzeby stosowania długotrwałego aresztu.
Poznański sąd oddalił w tym tygodniu zażalenia złożone przez obrońców wszystkich siedmiu żołnierzy podejrzanych w tej sprawie. W poniedziałek, w środę i w czwartek sąd oddalił w sumie sześć zażaleń na aresztowania, które złożyli obrońcy chor. Andrzeja O., plut. Tomasza B., st. szer. Jacka J., st. szer. Roberta B., ppor. Łukasza B. i kpt. Olgierda C.
Sąd uznał, że podejrzani wcześniej mataczyli w śledztwie, podając nieprawdziwą wersję zdarzeń, które miały miejsce po tragicznym ostrzelaniu afgańskiej wioski i mogą to uczynić ponownie, grożą im wysokie kary, natomiast prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanego żołnierzom czynu jest wysokie.
15 listopada Sąd Garnizonowy w Poznaniu zdecydował o aresztowaniu siedmiu żołnierzy podejrzanych o udział w akcji w Afganistanie. Po zakończeniu śledztwa proces będzie się toczyła przed Wojskowym Sądzie Okręgowym w Warszawie.
Do tragicznego zdarzenia doszło 16 sierpnia, gdy polscy żołnierze otworzyli ogień w kierunku jednej z afgańskich wiosek. Przed wyjazdem patrolu, w którego skład weszli zatrzymani żołnierze, doszło do ataku na inny polski patrol. Według prokuratury, atak na wioskę nastąpił kilka godzin po ataku na patrol, a w osadzie nie było talibańskich bojowników. Wskutek ostrzału zginęło sześcioro Afgańczyków, wśród rannych były dzieci i kobiety.