Sąd nie odrzucił pozwu Kamińskiego przeciw Piterze
Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił
odrzucenia pozwu jaki złożył szef Centralnego Biura
Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński przeciw minister w kancelarii
premiera Julii Piterze.
Podczas rozprawy zeznawać miała Pitera. Sąd jej jednak nie wysłuchał, gdyż reprezentujący Piterę mec. Jerzy Naumann wnioskował o odrzucenie pozwu.
W toczącym się od lutego procesie cywilnym szef CBA, dotknięty słowami Pitery o "nielegalnych działaniach" Biura, żąda od niej przeprosin oraz wpłaty 50 tys. zł na cel społeczny.
Mec. Naumann argumentował, że wypowiedź Pitery dotyczyła działań CBA. Dlatego, jego zdaniem, Kamiński, który domaga się "ochrony instytucji i swojej osoby jako organu państwowego", nie może składać pozwu jako osoba fizyczna. Gdyby wypowiedzi mojej klientki dotyczyły działań, zachowań i przymiotów charakteru Kamińskiego, wtedy pozywanie osoby fizycznej przez fizyczną byłoby właściwe - mówił.
Kamiński powiedział natomiast, że w procesie występuje jako osoba fizyczna, bo broni swego dobrego imienia. Zdaniem pełnomocników szefa CBA złożony przez stronę przeciwną wniosek to "gra na czas".
Sąd zdecydował nie uwzględnić wniosku pozwanych. Postanowienie nie jest jednak prawomocne; mec. Naumann zapowiedział złożenie odwołania. Wszystkie zarzuty wypowiedziane pod adresem Kamińskiego dotyczyły szefa urzędu, a nie osoby prywatnej- mówił do dziennikarzy po decyzji sądu.
Szef CBA kwestionuje wypowiedzi medialne Pitery o jej podsłuchiwaniu, opóźnianiu z powodów politycznych zatrzymania b. ministra sportu Tomasza Lipca oraz o niezgodnych z prawem działaniach CBA w tzw. aferze gruntowej i w sprawie b. posłanki PO Beaty Sawickiej. W grudniu 2007 r. Kamiński w liście do premiera Donalda Tuska zaprzeczał, by CBA działało niezgodnie z prawem. Pozwał wtedy Piterę, a także złożył przeciwko niej prywatny akt oskarżenia, zarzucając jej zniesławienie (art. 212 Kk).
Pitera uważa, że ma dowody na nielegalne działania i nie chce mówić o ugodzie.
Aby nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi dowieść, że mówił prawdę lub przynajmniej, że działał w interesie publicznym. Na nim też spoczywa ciężar wykazania, że jego działanie nie było bezprawne.