Sąd Najwyższy rozpatrzy skargę Rywina
W czwartek Sąd Najwyższy rozpatrzy skargi
kasacyjne prokuratury i obrony w sprawie Lwa Rywina - znanego
producenta filmowego, skazanego na dwa lata więzienia i grzywnę za
pomoc w płatnej protekcji wobec Agory.
19.10.2005 | aktual.: 19.10.2005 09:30
27 grudnia 2002 r. "Gazeta Wyborcza" opisała wydarzenia sprzed pół roku. W artykule "Ustawa za łapówkę, czyli przychodzi Rywin do Michnika", napisano, że Rywin złożył wizytę Wandzie Rapaczyńskiej - prezes Agory, wydającej "GW", potem wiceprezesowi Piotrowi Niemczyckiemu, aż wreszcie naczelnemu gazety Adamowi Michnikowi. W rozmowach z nimi miał powoływać się na swe wpływy u premiera Leszka Millera i oferować, że załatwi spółce korzystne dla niej zmiany w ustawie o RTV. W zamian za to miał żądać 17,5 mln dolarów i dyrektorskiego stanowiska w telewizji Polsat, którą Agora miałaby kupić.
Michnik rozmowę z Rywinem nagrał na dwóch magnetofonach, a potem doprowadził do konfrontacji Rywina z Millerem. Premier oświadczył, że do niczego Rywina nie upoważniał. Rywin po konfrontacji miał mówić "teraz mnie zabijcie" i sprawiać wrażenie załamanego.
Po publikacji prokuratura wszczęła śledztwo, przesłuchała świadków z rządu i z gazety, potem oskarżyła Rywina o płatną protekcję. Proces miał się odbywać przed Sądem Rejonowym, jednak ze względu na wagę sprawy przeniesiono go do Sądu Okręgowego. Rywin odpowiadał z wolnej stopy.
Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Rywina na dwa i pół roku więzienia oraz grzywnę, ale nie za płatną protekcję, lecz za usiłowanie oszustwa. Od wyroku odwoływała się zarówno obrona, jak i oskarżenie.
Sąd Apelacyjny rozpatrując odwołania obu stron, zmienił kwalifikację czynu z usiłowania oszustwa na pomocnictwo w płatnej protekcji, ale skazanie utrzymał, obniżając tylko karę o pół roku. Od tego wyroku strony odwołały się do Sądu Najwyższego.
Wówczas Rywin został wezwany do odbycia kary. Za pośrednictwem adwokatów usiłował wykazać, że stan zdrowia nie pozwala mu przebywać w więzieniu, ale lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej orzekli, że nie ma przeciwwskazań, by skazany odbywał karę, korzystając z przywięziennego szpitala.
Rywin spędził za kratami 43 dni. Wyszedł z końcem maja tego roku, bo adwokaci składali kolejne wnioski o odroczenie lub przerwę w karze. Sądy - okręgowy i apelacyjny zajmowały się poszczególnymi zażaleniami obrońców w sprawie kary - wreszcie zapadła decyzja, że ostateczna decyzja w sprawie dopuszczalności odbywania kary przez Rywina zapadnie po zbadaniu go przez lekarzy.
Skazany miał się stawić na badaniu 7 września, jednak przesłał sądowi i lekarzom zaświadczenie lekarskie. Niedawno sąd na posiedzeniu badał to zwolnienie i doszedł do wniosku, że istnieje prawdopodobieństwo, iż dokument - wystawiony przez sądowego lekarza z ZOZ Praga Północ - został sfałszowany. Sąd zawiadomił więc prokuraturę, która bada tę sprawę.
Jeśli podejrzenia się potwierdzą, lekarzowi może grozić do 5 lat więzienia. Nie wiadomo, czy także Rywin mógłby za to być pociągnięty do odpowiedzialności karnej. On sam zapewnia, że zwolnienie nie jest sfałszowane.
Rywin stawił się na badaniach w zeszłym tygodniu. Na razie nie wiadomo, jaka będzie konkluzja badań, bo lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej poprosili sąd o prolongatę terminu złożenia swej opinii z uwagi na to, że Rywin w tych dniach będzie przechodził zabieg kardiologiczny - koronarografię. Lekarze chcą znać wyniki pacjenta po tym zabiegu.
Z powodu prolongaty terminu opinii lekarskiej, o karze Rywina w pierwszej kolejności wypowie się Sąd Najwyższy. Sędziowie SN mogą utrzymać wymierzony Rywinowi prawomocny wyrok 2 lat więzienia, ale także uchylić go i nakazać ponowny proces lub nawet uniewinnić skazanego - wówczas jakiekolwiek decyzje o umieszczaniu Rywina w więzieniu byłyby bezprzedmiotowe.