Sąd Najwyższy rozpatruje sprawę Oleksego
Za zamkniętymi drzwiami Sąd Najwyższy rozpatruje kasację obrońców Józefa Oleksego od wyroków Sądu Lustracyjnego uznających byłego lidera SLD za "kłamcę lustracyjnego".
Obrona chce oczyszczenia go z tego zarzutu. Rzecznik Interesu Publicznego wnosi o utrzymanie wyroku - co oznaczałoby, że Oleksy przez 10 lat nie mógłby pełnić funkcji publicznych.
Były premier powiedział przed wejściem na salę rozpraw, że liczy na pozytywne rozpatrzenie swojej sprawy. Podkreślił, że oczekuje na sprawiedliwe orzeczenie, które brałoby pod uwagę polityczno-historyczny kontekst sprawy. Zaznaczył jednak, że nie jest pewny, jakie orzeczenie wyda Sąd Najwyższy, ponieważ po siedmiu latach wszystko jest już możliwe i nic go nie zdziwi. Dodał, ze przez te wszystkie lata jego argumenty i dowody nie znajdowały zrozumienia, a prawo do obrony nie było w pełni respektowane.
Oleksy jako "bzdurę" określił wtorkowy program TVP "Misja Specjalna", według którego w jego sprawę lustracyjną miał być zaangażowany, jako współpracownik WSI, Piotr Nurowski. Oleksy nazwał ten program "gangsterskim".
W październiku 2005 r. Sąd Lustracyjny II instancji potwierdził wyrok I instancji z grudnia 2004 r., że Oleksy zataił w oświadczeniu lustracyjnym, iż w latach 1970-1978 był agentem Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego (AWO) - tajnej struktury wywiadu wojskowego PRL.
Sfałszowana teczka?
Oleksy liczy na uchylenie wyroku. Wiele razy powtarzał, że nigdy nie był agentem, "nikomu nie szkodził i nie donosił". Mówił, że był tylko "oficerem rezerwy, szkolonym na czas zagrożenia wojennego w formacji rozpoznania wojskowego". Swą sprawę nazywał farsą; mówił też o jej "podtekście politycznym".
Tłumaczył, że napisał w oświadczeniu, iż nie miał związków ze służbami specjalnymi PRL, bo pod koniec lat 90. ówczesny szef WSI kontradmirał Kazimierz Głowacki informował go - za pośrednictwem szefa MON Stanisława Dobrzańskiego - że służba w AWO nie podlega ujawnieniu. Oleksy dodawał, że nie mógł też wiedzieć, że do 1973 r. AWO podlegał pod rozpoznanie wojskowe, a nie pod organa operacyjne wojskowych służb specjalnych PRL. Podczas pierwszej rozprawy w tej sprawie jesienią 2006 r. SN uwzględnił wniosek obrony by wystąpić do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie - prowadzącej śledztwo w sprawie domniemanego sfałszowania teczki personalnej Oleksego - o stenogramy przesłuchania w całej sprawie Głowackiego.
Według obrońcy Oleksego mec. Wojciecha Tomczyka, Głowacki zeznawał, iż teczka "jest w oczywisty dla niego sposób sfałszowana". Adwokat mówił, iż biegły potwierdził w prokuraturze, że po "zaplombowaniu tej teczki doszło do zerwania pieczęci, usunięcia pewnych kart, w to miejsce włączenia innych, a następnie ponownego zaplombowania tą samą pieczęcią".
7 lat procesów
To jedno z najdłużej trwających postępowań lustracyjnych. Sąd wszczął je w czerwcu 1999 r. na wniosek ówczesnego Rzecznika Bogusława Nizieńskiego; tajny proces ruszył w listopadzie 1999 r. W 2000 r. sąd I instancji uznał, że Oleksy zataił współpracę z AWO. W 2001 r. sąd II instancji uwzględnił apelację Oleksego i zwrócił sprawę I instancji - by ustaliła, czy AWO podlegał lustracji. Sądy obu instancji oceniły w ponownym procesie, że AWO był organem podległym lustracji. Oleksy i jego obrońcy twierdzili, że nie był takim organem.
1 marca ma wejść w życie nowa ustawa lustracyjna, która likwiduje Sąd Lustracyjny i urząd Rzecznika. W piątek Sejm uchwalił jednak prezydencki projekt jej nowelizacji, który m.in. przywraca zapis, że osoba uznana za kłamcę lustracyjnego nie może przez 10 lat pełnić niektórych funkcji publicznych. Takiego zapisu nie ma we wchodzącej w marcu w życie ustawie.