Sąd Lustracyjny wszczął autolustrację Karola Małcużyńskiego
Sąd Lustracyjny wszczął proces
znanego dziennikarza Karola Małcużyńskiego, który chce się przed
nim oczyścić z zarzutu, jakoby był agentem służb specjalnych PRL -
co ma wynikać z jego akt w Instytucie Pamięci Narodowej.
12.05.2006 | aktual.: 12.05.2006 12:59
O wszczęciu sprawy PAP dowiedziała się nieoficjalnie w tym sądzie. Potwierdził to jego przewodniczący Zbigniew Puszkarski.
Małcużyński złożył do sądu wniosek o tzw. autolustrację po tym, jak IPN trzykrotnie odmówił nadania mu statusu pokrzywdzonego, a w październiku 2005 r. uznał go jednoznacznie za agenta kontrwywiadu MSW.
"Nigdy nie współpracowałem z kontrwywiadem cywilnym za czasów socjalizmu w Polsce, nie podejmowałem żadnych zobowiązań, ani ustnie, ani pisemnie, nigdy też nie dostarczyłem im żadnych informacji, ani nie sporządziłem żadnego dokumentu" - napisał w oświadczeniu Małcużyński.
Dodał, że po zapoznaniu się w grudniu 2005 r. ze swoją teczką z IPN stwierdził, że zawiera ona "mieszaninę ogólnie znanych faktów prawdziwych z półprawdami oraz daleko idącymi zmyśleniami, jak i całkowicie nieprawdziwymi i kłamliwymi informacjami wytworzonymi przez podpułkownika departamentu II MSW". Przyznał, że na rozmowę z nim został zwabiony podstępem w 1979 r. z racji swej pracy w BBC. Według Małcużyńskiego, oficer ten stwierdził, że była to rozmowa sondażowa z "figurantem" (czyli osobą rozpracowywaną przez tajne służby)
Prezesi, niektórzy historycy i archiwiści IPN, twierdzą, że stosowane są szczegółowe analizy dokumentów archiwalnych. Stwierdzam, że takie procedury nie zostały wdrożone w moim wypadku - oświadczył Małcużyński. Dodał, że "IPN przepisał tylko to, co jest w aktach, nie dokonując żadnych ustaleń".
Dziennikarz przypomniał, że "najwyżej postawieni politycy i funkcjonariusze państwowi mówią, że materiały MSW są materiałem wiarygodnym i nie podlegającym krytyce". Twierdzę, że to nieprawda. Oświadczenia osób, takich jak ja, są ignorowane przy rzekomej próbie ustalania prawdy - dodał. Zależnie "od woli i decyzji sądu" Małcużyński rozważa ujawnienia akt swej sprawy.
Teraz sąd wystąpi do IPN o nadesłanie akt Małcużyńskiego, po czym wyznaczy termin procesu. Nie wiadomo, czy będzie on jawny - sąd nie wie, czy odpowiednie akta IPN nie mają klauzuli tajności.
IPN nie komentuje sprawy Małcużyńskiego.
W 2005 r. Sąd Najwyższy uznał, że nie można wszczynać procesu lustracyjnego wobec osoby, która nie pełni funkcji publicznych w rozumieniu ustawy lustracyjnej, nie pełniła jej, bądź na nią nie kandyduje.
Dotychczas sąd oczyścił w drodze autolustracji m.in. sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika i przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej Ferdynanda Rymarza. Toczą się także autolustracje b. rzeczniczki rządu Tadeusza Mazowieckiego Małgorzaty Niezabitowskiej oraz twórcy KPN Leszka Moczulskiego (sąd I instancji orzekł, że w latach 1969-77 był on agentem SB).
Powołując się na SN, sąd odmówił zaś autolustracji opozycyjnego wydawcy z PRL Henryka Karkoszy oraz niedoszłego ambasadora Polski w USA Henryka Szlajfera. Osoby, które nigdy nie pełniły funkcji publicznej bądź na nią nie kandydowały, nie mają należytej ochrony prawnej w przypadku pomówienia o współpracę z tajnymi służbami PRL - przyznał sąd po umorzeniu sprawy Karkoszy.
Autolustrację Małcużyńskiego wszczęto, gdyż kandydował on w 2003 r. na podległą lustracji funkcję prezesa TVP i złożył wtedy oświadczenie lustracyjne - poinformował Puszkarski.