Saakaszwili dla WP: Rosja zaatakuje Zachód. Celem będzie Finlandia lub Szwecja
Władimir Putin rozpoczyna zagraniczną awanturę za każdym razem, gdy traci popularność. – To jest bardzo przewidywalny schemat, a znam jego logikę działania, bo wiele razy z nim rozmawiałem – mówi WP Michaił Saakaszwili, były prezydent Gruzji. Polityk uważa, że Finowie i Szwedzi mają powody do obaw.
- Wiemy z całą pewnością, że będzie kolejna awantura Putina, choć nie wiemy dokładnie gdzie – mówi Wirtualnej Polsce Michaił Saakaszwili. – Wiemy, że jej potrzebuje, bo traci popularność, gospodarka zwalnia, a obywatele masowo emigrują. Musi zrobić coś, żeby nie wyglądać na słabego lub nieskutecznego.
Polityk, który jako prezydent Gruzji stoczył wojnę przeciwko armii Władimira Putina w 2008 r. obstawia, że tym razem celem nie będzie żaden kraj byłego Związku Radzieckiego, bo dla Rosjan nie będzie to niczym nowym.
- Białoruś już Rosjanie mają, na Ukrainie sprawy ciągną się w nieskończoność, a poza tym porażka wywodzącego się z Majdanu prezydenta Poroszenki już da mu pewną satysfakcję – uważa Gruzin. - Atakowanie znowu Gruzji nie ma sensu. Zaczął więc w swojej sferze wpływów, później zajął się Syrią, gdzie toczył wojnę przez pośredników z Zachodem. Teraz będzie musiał bezpośrednio zaatakować Zachód, bo tylko to przykuje uwagę Rosjan - podkreśla.
Szwecja i Finlandia na celowniku Putina
Saakaszwili podkreśla, że Litwa, Łotwa i Estonia są stosunkowo bezpieczne. Zawdzięczają to gwarancjom NATO, a także nowym protokołom obronnym uzgodnionym po rosyjskiej agresji na Ukrainie.
- Gdyby Rosjanie zaatakowali te kraje, to na pewno odpowiedzą Amerykanie, ale także praworządni Niemcy, bo skoro zapisano w dokumentach, że krajów tych trzeba bronić, to Berlin będzie ich bronić – wyjaśnia rozmówca WP. - Dlatego szczególnie narażone są kraje Zachodu sąsiadujące z Rosją, które nie należą do NATO, czyli Finlandia i Szwecja.
Polityk wyjaśnia, że nie chodzi o wielki konflikt prowadzący do okupacji Helsinek czy Sztokholmu.
- Rosjanie muszą zająć mały skrawek lądu, czy jakąś niewielką, niezamieszkałą wyspę – tłumaczy Saakaszwili. - Dzięki temu Putin będzie mógł pokazać, że zaatakował rozwinięty kraj zachodni, który nie powstrzymał rosyjskiej presji. W takiej sytuacji Szwecja czy Finlandia będą protestować, ale nie zdobędą się na operację wojskową, nie mówiąc już o NATO. Odpowiedzią Zachodu będzie zaostrzenie sankcji, ale to już niczego nie zmieni.
- Putin atakuje w sytuacjach, które dają mu łatwe, szybkie zwycięstwa, a odpowiedzią Zachodu jest retoryka – mówi gruziński polityk. - To samo było z próbą zabicia Skripala w Wielkiej Brytanii. Putin to zrobił, bo zależało mu na krzykach z Zachodu przed wyborami w Rosji. W takich sytuacjach nie obchodzą go problemy rosyjskich oligarchów. On musi zrobić coś przeciwko Zachodowi, żeby wywołać protesty, które z kolei przyciągną uwagę Rosjan.
Trump może boleśnie uderzyć w Putina
Saakaszwili uważa, że koniec rządom Władimira Putina położą młodzi Rosjanie z prowincji, zwłaszcza, że przypisuje mu się wszystkie sukcesy, ale też porażki państwa. Gruzin podkreśla, że rosyjska młodzież korzystająca z mediów społecznościowych nie ulega telewizyjnej propagandzie, co w połączeniu ze zmęczeniem długotrwałymi rządami jednego polityka, prowadzi do jego upadku.
- Co ciekawe, Amerykanie mogą przyspieszyć upadek Putina pozbywając się prezydenta Maduro w Wenezueli – przekonuje rozmówca WP. - Rosjanie bardzo dużo tam zainwestowali i w ten sposób Maduro stał się egzaminem globalnych wpływów Putina. Jeżeli Donald Trump się go pozbędzie, to podważy te wpływy i bardziej przyczyni się do upadku Putina, niż jakiekolwiek sankcje.
Saakaszwili uważa, że Putin zabił prezydenta Kaczyńskiego
Były prezydent Gruzji wraca też do katastrofy smoleńskiej podkreślając związki między prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego krajem.
- Putin wziął Kaczyńskiego na cel, ponieważ polski prezydent ryzykując życiem poleciał do Gruzji i uratował naszą stolicę oraz niepodległość – podkreśla Saakaszwili. - Pamiętam, jak Putin groził zestrzeleniem samolotu Kaczyńskiego. Dla mnie Smoleńsk jest logiczną kontynuacją wydarzeń w Tbilisi.
- Putin miał interes w zabiciu Kaczyńskiego – tłumaczy polityk. - Niczego nie mógł stracić, a robiąc to pokazał siłę w całej rosyjskiej sferze wpływu. Taki prezydent Azerbejdżanu natychmiast pomyślał, że skoro Putin zabił prezydenta Polski, kraju zachodniego, to tym bardziej może zgładzić i jego. Zyskał też w oczach Rosjan, przez których Kaczyński był postrzegany jako wróg.
Michaił Saakaszwili podkreśla, że odbył ponad 30 długich rozmów twarzą w twarz z Władimirem Putinem i dość dobrze zna logikę, którą kieruje się prezydent Rosji.
- Jestem przekonany, że to zrobił – mówi.- W szczególności ośmieliła go strachliwość Zachodu. Na przykład, Zachód stworzył komisję do zbadania przyczyn wojny pomiędzy Rosją a Gruzją w 2008 r., która częściową odpowiedzialnością obarczyła nas, ofiary agresji. Z mojego punktu widzenia, technicznie Rosjanie z łatwością mogli doprowadzić do rozbicia samolotu. Mogli tego dokonać bezpośrednio, albo zrobić wszystko, żeby do katastrofy doszło - dodaje.
Jego zdaniem dowodzi tego także brak współpracy Moskwy ze śledztwem i ukrywanie dowodów.
- To pokazuje, że albo rzeczywiście to zrobili, albo chcą, żeby ludzie wierzyli, że to zrobili – mówi Saakaszwili. – Sprawa dowodów przypomina religię. Niektórzy wierzą w zamach, a inni nie wierzą i nie uwierzą nawet, jak zobaczą dowody. To wynika ze stosunku do samego prezydenta Kaczyńskiego i rozumiem to zjawisko, bo jak jestem tak samo traktowany w Gruzji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl