"Są zastraszani" Kempa zabrała głos ws. lekarzy Ziobry

Chodzi o słowa Katarzyny Grocholi z jej najnowszego wywiadu udzielonego tygodnikowi "Wprost". Zwróciła się m.in. do Zbigniewa Ziobry, życząc mu powrotu do zdrowia, ale w konkretnym celu. W przeszłości pisarka sama zmagała się z nowotworem.

- Casus Zbigniewa Ziobry to casus człowieka, który cały czas kłamie. Naraz okazuje się, że jest chory i nikt mu nie wierzy. Nie wiem, czy on rzeczywiście jest chory, czy nie, osobiście nie widziałam go w szpitalu. Życzę mu, żeby, jako człowiek zdrowy, mógł stanąć przed sądem za niszczenie polskiego prawa. Myślę, że pan Ziobro absolutnie mógłby się posunąć do każdej manipulacji, nawet do takiej, że jest chory - powiedziała.

Na słowa Grocholi Beata Kempa zareagowała w mediach społecznościowych.

"Nie wierzę w to, co czytam... Można mieć różne poglądy, a nawet trzeba. Można mieć talent i z powodu braku ludzkich uczuć, rozmienić go na drobne. Można mieć poczucie wyższości - co jest domeną pewnych pysznych środowisk, a można też mieć klasę. Można być człowiekiem, a można też być osobnikiem wyzutym ze wszelkich ludzkich odruchów. Zastanawiam się, czy niektórzy mogą jeszcze bardziej duchowo upaść? Szkoda... bo Panią lubiłam" - zaczęła swój wpis europosłanka Prawa i Sprawiedliwości.

Zobacz też: "Miał mętlik w oczach". Poseł zawzięcie broni komisji ds. Pegasusa

"Pan minister i jego lekarze nie manipulują, tylko walczą o życie, mimo iż są zastraszani. Do tego doprowadziło środowisko, z którym tym wywiadem Pani się utożsamia. Nie życzę, żeby kiedykolwiek ktoś, kto będzie Panią leczył, był z tego powodu zaszczuwany" – napisała Kempa.

Na koniec pozdrowiła Grocholę. "Tak po chrześcijańsku pozdrawiam - bo jak nie można z kimś walczyć trzeba, to go trzeba edukować, a jak się nie da - to wybaczyć, bo lepiej już nie będzie" - czytamy.

Kempa nie napisała już jednak na czym to "zastraszanie" miałoby polegać.

Zbigniew Ziobro przekazał, że walczy z nowotworem przełyku. Polityk miał przejść m.in. dwie chemioterapie. W jego sprawie publicznie zabrał głos rezydent onkologii klinicznej Jakub Kosikowski, który zapewnił, że "pan minister nie symuluje". Dodał, że "nie lubi hejtu na pacjentów onkologicznych".

Niedługo po jesiennych wyborach parlamentarnych polityk wycofał się z życia publicznego. Pierwszy raz zabrał publicznie głos dopiero w marcu, gdy ABW przeprowadziło w jego domach przeszukania w związku ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości w rozdysponowywaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości.

- Wszystkie te działania mają charakter bezprawny i są realizacją politycznego zamówienia Donalda Tuska i pana Bodnara - oświadczył pod koniec marca Ziobro.