Są szczegóły nowego przedmiotu szkolnego według pomysłu Czarnka. Eksperci niezgodni, co do kształtu HiT
Historia i Teraźniejszość - to nowy przedmiot, który ma już niebawem wejść do szkół, a którego pomysłodawcą jest Ministerstwo Edukacji i Nauki. O szczegółach dotyczących jego podstawy programowej "Dziennikowi Gazeta Prawna" opowiedzieli eksperci z zespołu powołanego przez ministra Przemysława Czarnka.
Jak donosi "DGP" nie wszyscy specjaliści, którzy weszli w skład zespołu powołanego do konsultacji nowej podstawy programowej dla szkół przez ministra Przemysława Czarnka, mają dobre zdanie na temat tych nowelizacji.
HiT - czyli Historia i Teraźniejszość - wejdzie do szkół ponadpodstawowych wraz z początkiem następnego roku szkolnego.
- Chodzi nam o nauczanie historii w sposób nowoczesny. Z podziałem na historię powszechną oraz Polski, ale głównie historię drugiej połowy XX wieku, której dziś uczniowie zazwyczaj się nie uczą. Zwykle nauczanie kończy się wraz z II wojną światową, a uczniowie nie uczą się o losach Polski, Europy i świata w drugiej połowie XX wieku - tłumaczył w październiku Czarnek.
HiT - jak zapowiada ministerstwo - nie będzie przedmiotem wymaganym na maturze. Ma zawierać wydarzenia od 1945 roku do 2015 r., obejmując głównie historię Polski i wybrane momenty z dziejów Europy i świata. Ma stopniowo wypierać WOS - Wiedzę o Społeczeństwie. MEiN rekomenduje, by lekcje HiT odbywały się trzy razy w tygodniu, zastępując dwie godziny WOS-u i jedną godzinę historii.
HiT - nowy przedmiot w szkołach. Co znajdzie się w podstawie programowej?
W rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" członkowie zespołu wskazują, że podstawa programowa HiT podzielona jest równomiernie, pomiędzy wydarzenia z Polski i z zagranicy. Jak mówił prof. Grzegorz Kucharczyk, eksperci z zespołu spierali się czy "wydarzenia ułożyć linearnie czy w bloki tematyczne". - Zwyciężyła pierwsza koncepcja i to, że trzeba brać pod uwagę realia. Nie każdy uczeń jest olimpijczykiem i wyniósł solidną wiedzę ze szkoły podstawowej - dodawał.
Zobacz też: HiT. Czarnek wprowadza nowy przedmiot w szkołach. „Dojście do pełnej ideologizacji szkoły”
Podkreślił też, że o ramach czasowych HiT decydował resort. Na drodze licznych dyskusji eksperci uznali, że podstawa programowa HiT musi zostać rozszerzona o kwestie takie jak m.in. globalizacja, rewolucja cyfrowa, prawa człowieka, ludobójstwo i terroryzm. Młodzież ma więc uczyć się m.in. o wojnie domowej w Jugosławii i ludobójstwie w Rwandzie, ale też o rosnącej pozycji Chin na współczesnej arenie międzynarodowej.
W podstawach przedmiotu zapisane jest - jak wskazuje "DGP" - jest nauka o wydarzeniach z lat 1956, 1968, 1970, stanie wojennych i losach "Solidarności". Wielu komentatorów uważa, że chociażby rocznice tych wydarzeń budzą głębokie podziały polityczne w społeczeństwie. Zdaniem prod. Kucharczyka jednak nie można pomijać ich w nowej podstawie programowej - żeby nie "rosło kolejne pokolenie ludzi z lukami w wiedzy".
Nowy przedmiot w szkołach. "DGP": Jest spór wśród ekspertów
Nie ze wszystkimi założeniami projektu zgadza się dr Wojciech Muszyński, inny członek zespołu cytowany przez dziennik. Uważa, że ramy czasowe przedmiotu powinny obejmować, co najmniej okres od 1939 roku, czyli od wybuchu II wojny światowej.
Zapytany przez dziennikarzy o to, czy współczesną historię można przedstawić w sposób niezabarwiony politycznie, odpowiada przecząco. - Można pilnować, by nie używać fałszywych argumentów, ale nasze sympatie są nie do wyeliminowania (...). Emocje opadają, gdy mówimy o wydarzeniach sprzed 200 lat, ale już nie przy sporach Piłsudski - Dmowski - stwierdza.
Poważne wątpliwości ma również kolejna ekspertka i członkini zespołu, Małgorzata Żaryn. Jak przyznała, nie wie czy podpisze się pod ostateczną wersją projektu. Obiekcje specjalistki dotyczą wprowadzenia przedmiotu już w pierwszych klasach szkoły średniej - jej zdaniem jest to za wcześnie. Zwraca uwagę, że w tym samym czasie uczniowie przerabiają na historii okres starożytności i średniowiecza. Ponadto do szkół średnich przychodzą po podstawówkach z różnym poziomem wiedzy. Żaryn podkreśla, że wyżej wymienione kwestie to "tematy do rozmów z dorosłymi ludźmi, a nie piętnastolatkami". Zaznacza też, że nauczanie o wydarzeniach po 1945 r. - i pomijanie wcześniejszych, które mają znaczący wpływ na ich złożoność - nie jest dobrym pomysłem.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Przeczytaj także: