Problemy z polską energetyką. Transformacja czy chaos?

Rząd Donalda Tuska zakłada, że już w 2030 r. węgiel da Polsce trzy razy mniej prądu niż odnawialne źródła energii. Jednocześnie umowa społeczna z górnikami wciąż obowiązuje, a nielegalne dopłaty do górnictwa leją się strumieniami - pisze Szymon Bujalski z "Ziemia na Rozdrożu".

Polska próbuje odchodzić od węgla
Polska próbuje odchodzić od węgla
Źródło zdjęć: © Getty Images | Bartek Sadowski

22.11.2024 11:28

- To kolejna strategia pod tytułem "chowamy głowę w piasek i mamy nadzieję, że problem sam zniknie". Jak rząd chce wypracować rozsądną politykę energetyczną Polski, skoro kluczowy dokument pomija fakt, że górnictwo upada i działa już tylko dzięki wielomiliardowym kroplówkom? W samym 2023 roku wydobycie węgla kamiennego spadło o 10 proc., a zatrudnienie wzrosło. Bal na Titanicu trwa w najlepsze – tak Marek Józefiak, rzecznik i ekspert Greenpeace Polska, podsumowuje założenia Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu.

KPEiK to jeden z najważniejszych rządowych dokumentów na najbliższe lata. Określi on, skąd Polska będzie pozyskiwać energię w perspektywie do 2040 r. Konsultacje publiczne projektu KPEiK właśnie dobiegły końca. Dokument w znacznym stopniu dotyczy produkcji energii elektrycznej, która – jak widać – budzi wiele kontrowersji.

Czy Polskę faktycznie czeka transformacyjny chaos?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rząd nie chce węgla…

KPEiK zakłada dwa scenariusze – podstawowy (WEM) i ambitny (WAM). Ten drugi przewiduje naprawdę znaczące zmiany.

Według ambitnego scenariusza już w 2030 r. proporcje w miksie energetycznym Polski ulegną kompletnemu odwróceniu. W 2023 r. 60 proc. prądu pochodziło z węgla, 10 proc. z gazu ziemnego, a 26 proc. z odnawialnych źródeł energii (głównie wiatru i słońca). Na koniec dekady węgiel ma dać już tylko 22 proc. energii elektrycznej, gaz ziemny 16 proc., a OZE – 56proc.

Jeszcze większe zmiany mają zajść do 2040 r. - węgiel ma dostarczyć 1 proc. prądu, gaz ziemny 9 proc., a OZE 63 proc. W tym czasie ważnym elementem miksu energetycznego ma być już atom. Zgodnie z założeniami w 2040 r. elektrownie jądrowe mają generować 19 proc. energii elektrycznej w Polsce.

"Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu to program na bogatą Polskę, który zagwarantuje bezpieczeństwo energetyczne, a przy tym wpływa na redukcję negatywnego oddziaływania na środowisko’ – przekonuje w komunikacie ministerstwo klimatu i środowiska.

… ale chce górników

Choć cel KPEiK w zakresie produkcji prądu można uznać za dość ambitny, droga do jego realizacji równie ambitnie już nie wygląda. Można uznać, że rząd chce zjeść ciastko i mieć ciastko. Albo inaczej – chce pozbyć się ciastek (węgla), ale wciąż mieć cukierników (górników), którzy będą wypiekać kolejne, choć nikt ich już nie zje.

Skąd ten wniosek? Z jednej strony rząd planuje znacząco ograniczyć produkcję energii elektrycznej z węgla, z drugiej zaś wciąż obowiązuje umowa społeczna zawarta z sektorem węgla kamiennego w 2021 r., której założenia są skrajnie nierealne.

Przykłady? Jak podaje Forum Energii, w 2023 r. zużycie węgla kamiennego w energetyce (elektrownie, elektrociepłownie i ciepłownie) wyniosło 37,8 mln ton, choć na podstawie planu wygaszania kopalń z umowy społecznej powinny to być 43 mln ton.

Z kolei do 2030 r. zapotrzebowanie na węgiel energetyczny spadnie zgodnie z projektem KPEiK o ponad połowę, czyli do ok. 17 mln ton. Umowa społeczna wskazuje zaś na 35 mln ton. W 2040 r. chodzi zaś o 1,5 mln tony zgodnie z planami rządu i 20 mln ton zgodnie z umową z górnikami.

Efekt?

Górnicze El Dorado

Forum Energii na tej podstawie obliczyło, że do 2040 r. same dopłaty do wydobycia węgla będą kosztować podatników pomiędzy 31 a 83 mld zł. Tylko w tym roku rząd przeznaczy na ten cel ponad 7 mld, a w przyszłym kolejne 9 mld zł. Czyli więcej niż na kulturę czy naukę.

"Wsparcie górnictwa, żeby utrzymać obietnice sprzed trzech lat będzie jednak kosztować więcej. Wydobyty węgiel trzeba na bieżąco zużywać, co oznacza konieczność finansowego wsparcia elektrowni i elektrociepłowni, które od dawna nie zarabiają na generacji z węgla. Do tego dochodzą odprawy i wcześniejsze emerytury dla górników. Konieczne będzie wsparcie zamykania kopalń i rekultywacji terenów pogórniczych" – wylicza think tank.

Łączny koszt umowy społecznej został w KPEiK oszacowany na 137 mld zł, ale zdaniem Forum Energii kwota ta będzie jeszcze większa.

Z kolei fundacja Instrat zwraca uwagę, że w budżecie państwa dla nierentownych spółek górniczych zapisano 29 mld zł dotacji do 2031 r. Jednocześnie ostatnio rząd zawnioskował do Komisji Europejskiej (KE) o pomoc publiczną w kwocie nie 29 mld, lecz 42 mld zł.

Dlatego Instrat apeluje o przegląd zobowiązań spółek górniczych i urealnienie planów wydobycia węgla kamiennego w Polsce o rzetelne prognozy.

- Górny Śląsk rozwija się dynamicznie, a regionalny rynek pracy jest bardzo chłonny. Górnicy, o ile otrzymają rekompensatę i wsparcie w przejściu do nowych pracodawców, łatwo znajdą zatrudnienie poza branżą. Na dłuższą metę nie będzie możliwe dotowanie kopalń, które przy obecnym spadku zapotrzebowania będą wydobywać dużo mniej węgla. Zamiast dotować nieefektywne kopalnie lepiej uruchomić atrakcyjny program dobrowolnych odejść - komentuje dr Jan Rączka, ekspert Instratu.

Uczciwa transformacja

Umowa społeczna z górnikami wpisana jest w bazowy scenariusz transformacji energetycznej, czyli "biznes po staremu". Jak podkreślają eksperci, jest to wersja najdroższa dla polskiego podatnika i najgorsza dla polskiej gospodarki.

Ambitny scenariusz zakłada, że zmiany zajdą znacznie szybciej. Warto mieć jednak na uwadze, że nawet w jego przypadku Polska planuje zmniejszyć emisje gazów cieplarnianych do 2030 r. o 50 proc. (względem roku 1990). Czyli poniżej ogólnounijnego i wiążącego prawnie celu 55 proc.

"Polska gospodarka została zbudowana na węglu i przez lata rosła dzięki krajowym dostawom surowca. Zawód górnika jest wyjątkowo ciężki i niebezpieczny. Praca w kopalni wiąże się z ryzykiem utraty zdrowia lub nawet życia. Jednak czas, w którym nie było alternatywy dla węgla się skończył. W uczciwy sposób trzeba zaplanować zmianę" – zaznacza think tank.

Do podobnego wniosku doszło 25 organizacji pozarządowych, które po zakończeniu konsultacji KPEiK wystosowało apel do polskiego rządu. "Krajowy Plan powinien w sposób czytelny określić agendę działań na najbliższe dekady, która zapewni sprawną i sprawiedliwą transformację energetyczną Polski, wzmacniającą konkurencyjność gospodarki, walczącą z wykluczeniem społecznym i wspierającą ochronę środowiska naturalnego" – napisały NGO-sy.

Dlatego według nich rząd powinien jasno określić, że priorytetem będzie realizowanie ambitnego scenariusza, a nie "nieokreślonego kompromisu" między nim a scenariuszem bazowym. "Administracja publiczna, przedstawiciele biznesu, samorządy i społeczeństwo obywatelskie potrzebują jasnych celów, na podstawie których mogą planować dalsze, pilne kroki w obszarze transformacji. Ich brak prowadzi nie tylko do zwiększenia szkód środowiskowych, ale i obniża konkurencyjność polskiej gospodarki" – twierdzą organizacje.

Wśród sygnatariuszy apelu znalazły się m.in. ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, Frank Bold, Koalicja Klimatyczna, WWF Polska, Instytut na rzecz Ekorozwoju, Instytut Reform, Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła, Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej, Polskie Stowarzyszenie Fotowoltaiki, EKO-UNIA, Stowarzyszenia Producentów Cementu i Związek Pracodawców – Producentów Materiałów dla Budownictwa.

Szymon Bujalski, "Ziemia na Rozdrożu"

Źródło artykułu:ziemianarozdrozu.pl
transformacja energetycznadonald tuskwęgiel
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)